Rynek walutowy w nadchodzącym roku pozostanie pod wpływem kryzysu finansowego w strefie euro oraz działań Rezerwy Federalnej. W pierwszych miesiącach roku euro ulegnie dalszemu osłabieniu.
Koniec roku obfitował w równie emocjonujące wydarzenia za oceanem. Na początku listopada Rezerwa Federalna ogłosiła rozpoczęcie drugiej rundy ilościowego łagodzenia polityki monetarnej. Amerykański bank centralny pod wodzą Bena Bernankea rozpoczął program skupu rządowych papierów, opiewający na kwotę 600 mld dolarów. Zgodnie z planem interwencja potrwa do czerwca 2011 roku.
Te wydarzenia decydowały o postawie euro i dolara w minionym roku. Sporym zaskoczeniem był fakt, że ostatnie miesiące mijały pod znakiem osłabienia euro wobec dolara. Kryzys finansowy peryferyjnych krajów Unii Europejskiej okazał się czynnikiem o przemożnym wpływie na euro. Negatywnie na postawę wspólnej waluty wpływał również interwencyjny skup obligacji krajów z obrzeży eurolandu, prowadzony przez Europejski Bank Centralny. Jednakże dolar wydaje się nieproporcjonalnie silny w świetle faktu, że każdego miesiąca od początku listopada amerykański bank centralny pompuje w gospodarkę około 75 mld dolarów. Źródłem dobrej postawy dolara jest poprawa sytuacji gospodarczej Stanów Zjednoczonych. W szczególności uwagę przykuwa lepsze kondycja rynku pracy i malejące bezrobocie.
Jednakże postawa niemieckiej gospodarki nie jest w stanie zniwelować negatywnego wydźwięku kryzysu finansowego w innych krajach. Pod koniec roku pierwszym sygnałem ostrzegawczym o powrocie zawieruchy był wzrost rentowności włoskich obligacji. Pierwszy tydzień nowego roku przyniósł niepokojące wieści z Portugalii. Drastyczny wzrost rentowności bonów skarbowych lizbońskiego rządu postawił pod znakiem zapytania przyszłość finansów tego kraju. Oprocentowanie zwiększyło się aż o 80 proc. w stosunku do poprzedniej aukcji, rosnąc do 3,686 proc. wobec 2,045 proc. we wrześniu. W najbliższym czasie testem zaufania do państw strefy euro będą kolejne aukcje długu. Nastrojów wobec krajów peryferyjnych strefy euro nie poprawiają zapewnienia chińskiego rządu, który zamierza w dalszym ciągu inwestować w obligacje państw strefy euro.
Spadek zaufania do państw strefy euro najlepiej ilustrują notowania instrumentów credit default swap. Wzrost kursu tego instrumentu oznacza wyższy koszt ubezpieczenia przed bankructwem danego państwa. Od dłuższego czasu w kontekście ewentualnej niewypłacalności mówiło się o Hiszpanii i Portugalii. Do grona tych państw niedawno dołączyły Włochy i Belgia.
Notowania instrumentów credit default swap (od sierpnia 2010 do 2011)
Źródło: Bloomberg
Eskalacja kryzysu finansowego będzie negatywnie wpływała na postawę wspólnej waluty w nadchodzących miesiącach. Sytuację przejściowo uzdrowi dofinansowanie Portugalii, będzie to jednak krótkotrwała poprawa.
Obecnie największą ekspansję przeżywa branża przemysłowa, na co wskazują indeksy koniunktury przedstawione przez Instytut Zarządzania Podażą. Przedsiębiorstwa zwiększają zatrudnienie, co wkrótce powinno doprowadzić do spadku stopy bezrobocia. Duże znaczenie dla umocnienia wzrostu gospodarczego ma również redukcja obciążeń podatkowych dla pracowników oraz przedłużenie ulg podatkowych, na co zdecydował się prezydent Barack Obama.
Wzrost gospodarczy osiągnięty dzięki zwiększeniu podaży pieniądza ma niestabilny charakter i nie można utrzymać go przez długi okres. Pierwsza runda ilościowego łagodzenia polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych przyniosła w krótkim czasie wzrost. Jednakże wraz z ustaniem programu gospodarka zwolniła. Ostatnie miesiące przebiegają zgodnie z tym scenariuszem. Jednocześnie skala ekspansji jest zdecydowanie większa niż poprzednim razem. Z tego powodu spowolnienie będzie bardziej dotkliwe.
Trzymając się obecnych założeń, z końcem czerwca Rezerwa Federalna powinna zakończyć interwencję na rynku długu. Amerykańska gospodarka nie zdoła utrzymać dynamicznego wzrostu bez wsparcia w postaci taniego kredytu. W drugiej połowie roku można więc oczekiwać gorszej postawy dolara. Paradoksalnie będzie to moment, kiedy bank centralny przestanie zwiększać podaż amerykańskiej waluty, co powinno skutkować raczej poprawą jej notowań. Jednakże w tym czasie pojawią się pierwsze symptomy przegrzania gospodarki. Obecny „sukces” Bena Bernankea zamieni się w jego porażkę.
Frank jest postrzegany przez rynki finansowe jako bezpieczna lokata kapitału w niepewnych czasach. Jest to najważniejsze źródło znakomitej postawy szwajcarskiej waluty, korzystającej w głównej mierze na kłopotach krajów peryferyjnych strefy euro. Ze względu na to, że pierwsze miesiące nowego roku będą przebiegały w atmosferze kryzysowej zawieruchy, można się spodziewać, że frank zdoła utrzymać wzrostową passę. Za dobrą postawą szwajcarskiej waluty stoją również czynniki fundamentalne. W trzecim kwartale gospodarka urosła o 3 proc. w ujęciu rocznym. Mimo bardzo mocnej waluty Szwajcaria wypracowuje znaczną nadwyżkę w handlu zagranicznym. W dodatku inflacja pozostaje na godnym pozazdroszczenia poziomie 0,2 proc. w ujęciu rocznym, a bezrobocie wynosi zaledwie 3,6 proc.
Złotówka korzysta ze wsparcia bardzo dobrych danych z gospodarki. Zgodnie z szacunkami ministerstwa finansów, wzrost gospodarczy w całym 2010 roku wyniósł 3,7 proc. Jest to bardzo dobry wynik na tle krajów Unii Europejskiej. Budująco prezentuje się indeks koniunktury w przemyśle, który osiągnął najwyższy poziom od 2004 roku. Za umocnieniem polskiej waluty przemawia również spodziewana podwyżka stóp procentowych. Ponieważ poziom inflacji przewyższa cel założony przez Narodowy Bank Polski, Rada Polityki Pieniężnej nie będzie miała innego wyjścia, niż zdecydować się na podniesienie ceny pieniądza. Pierwsze decyzje w kierunku zaostrzenia polityki monetarnej są spodziewane pod koniec stycznia.
Ryzykiem dla kursu złotego jest kondycja państwowej kasy. Zgodnie z ostatnimi szacunkami w 2010 roku deficyt finansów publicznych sięgnął blisko 8,5 proc. produktu krajowego brutto. Do tej pory ministerstwo finansów utrzymywało, że deficyt wyniesie 7,9 proc. Jednocześnie rząd spodziewa się, że w przyszłym roku luka w budżecie rządowym i samorządowym zmniejszy się do 5,5 proc. produktu krajowego brutto. Jeśli polskie władze osiągną tak dobry wynik, przyczyni się to do umocnienia złotego. Realizacja tego planu będzie jednak niezwykle trudna.
Piotr Lonczak
Źródło: Bankier.pl