Kto winien moich niepowodzeń? Czyli jak w trakcie rozmów rekrutacyjnych odpowiadać na pytania o zawodowe porażki

Klasyką rozmów rekrutacyjnych są pytania o sukcesy i oczywiście o porażki. Za pytaniem o porażkę mogą stać różne intencje. Rekruterom chodzi często o sprawdzenie, czy kandydat nie powie czegoś, co go skompromituje. A to zdarza się wcale nie tak rzadko – jeden z kandydatów na Administratora Bezpieczeństwa Informacji przyznał się rekruterowi, że udostępnił poufne dane, aby ostrzec swoją dziewczynę przed redukcją zatrudnienia…

W przypadku pytania o niepowodzenie może też chodzić o sprawdzenie, czy kandydat ma refleksję wokół swojego stylu funkcjonowania, czy potrafi przyznać się do błędów, ale przede wszystkim, czy się na tych błędach uczy. W pewnym sensie mniej ważny jest problem sam w sobie, ale jakie wnioski dana osoba z niego wyciągnęła i jak zarządziła sytuacją na przyszłość.

Analizując zachowania kandydatów można podzielić je na kilka postaw i strategii, które przyjmują kandydaci.

Po pierwsze mówią o niepowodzeniu, które jest ich udziałem i wynikiem podjętych działań lub zaniedbań. W tym przypadku warto być ostrożnym i nie wybiera

spraw największego „kalibru”. Oczywiście należy mówić prawdę pamiętając jednocześnie, że zbytnia wylewność i otwartość może być w tym przypadku zgubna. A i tu kandydaci wykazują się często dużą fantazją: jeden z nich wymyślił własną porażkę komentując: „zapytała Pani o porażkę, a ja żadnej nie mam, a chciałem być wiarygodny”.

Po drugie – kandydaci często opowiadają o projekcie mówiąc, że to ich największa porażka, ale nie ich wina, bo np. zarząd zmienił decyzję. W uproszczeniu możemy nazwać tę strategię: „ja byłem ok, to firma była nie ok” i zdecydowanie nie warto jej rekomendować. W takich sytuacjach kluczowa wydaje się spójność przekazu. Co chcę powiedzieć poprzez historię o sobie? Jeśli chcę pokazać swoją sprawczość i efektywność, to trzeba opowiedzieć o tym projekcie wskazując, jakie działania podjąłem, jaki był efekt na danym etapie i wskazać obiektywne okoliczności, które sprawiły, że projekt został wstrzymany. Pokazujemy wtedy dojrzałość, gotowość do brania swojego „kawałka odpowiedzialności”, a jednocześnie rozumienie szerszego kontekstu biznesowego.

Trzeci wątek związany jest z pracą w firmie, która ma złą reputację na rynku lub całe przedsięwzięcie biznesowe zakończyło się, mówiąc kolokwialnie, „klapą”. Czy rzutuje to na moją karierę? Może, choć nie musi. Niemniej na pewno przez dobrze przygotowaną i spójną narrację można kreować swój wizerunek. I znowu, dzieląc na dwa przypadki: jeśli firma ma na swoim koncie lub jest podejrzewana np. o nieuczciwą konkurencję, nieetyczne działania, nie mówiąc już o „nieprawidłowościach” w zarządzaniu finansami, to spodziewać się można, że odium dotknie również „niewinnych” – osoby z wysokich pozycji managerskich, potencjalnie niezaangażowane w proceder.

Można oczywiście próbować dystansować się od polityki firmy, niemniej zawsze może pojawiać się wątpliwość czy dana osoba rzeczywiście nie miała z tym nic wspólnego. W takich sytuacjach odbudowanie swojego wizerunku może wymagać czasu. Pierwsza rekomendacja – przygotowanie spójnej komunikacji dotyczącej tej pracy. Warto taki komunikat skonsultować z coachem lub konsultantem kariery – zewnętrznym doradcą, który na chłodno oceni naszą wiarygodność.

Chodzi o zbudowanie przekazu, który będzie rzeczowy, pozbawiony zabarwienia emocjonalnego i pokazujący obiektywne fakty. W kontekście szukania pracy pomóc może oczywiście networking – dużo większa jest szansa na współpracę z ludźmi, którzy nas znają i co najważniejsze darzą zaufaniem, niezależnie od pogłosek.

W przypadku pracy w firmie, która upadła, bo nie poradziła sobie na rynku, sytuacja wydaje się prostsza, pod warunkiem, że nie byliśmy jej Prezesem A poważnie – kluczowe jest w takich sytuacjach pokazanie dobrze wykonanej pracy w swoim obszarze odpowiedzialności. Sięgamy więc tu do opowiadania o swoich projektach przez pryzmat wyzwań, podjętych działań i efektów. Bez konieczności nadmiarowego tłumaczenia się.

Agnieszka Stegenka
konsultant kariery, Lee Hecht Harrison DBM Polska