Kto zapłaci za szkody związane z katastrofami

Szkody katastroficzne, w tym również katastrofa w Szczekocinach, wykraczają poza przyjęte standardowe procedury zakładów ubezpieczeń. Mimo długiego okresu ustalania odpowiedzialności za katastrofę, ubezpieczyciele wypłacają już poszkodowanym niezbędne zaliczki na najpilniejsze potrzeby. Każdy poszkodowany w katastrofie będzie traktowany indywidualnie.

W każdym przypadku, nie tylko przy szkodach katastroficznych, wypłata odszkodowania z ubezpieczenia musi być poprzedzona ustaleniem odpowiedzialności za zdarzenie. Tak będzie również w przypadku katastrofy kolejowej w Szczekocinach. – Ubezpieczyciele dążą jednak do tego, aby niezależnie od ostatecznych ustaleń ograniczyć do minimum formalności dla poszkodowanych, którzy zgłaszają się z roszczeniami. Już teraz poszkodowanym będą wypłacane zaliczki na zapewnienie np. środków na nabycie leków – wyjaśnia Andrzej Maciążek, wiceprezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń. W związku z katastrofą uruchomiona również została infolinia, gdzie każdy poszkodowany może uzyskać poradę na temat zgłaszania szkód.

Katastrofa w Szczekocinach to najbardziej skomplikowany przypadek ubezpieczeniowy, jaki w ostatnim czasie zdarzył się w Polsce. Zazwyczaj w przypadku ubezpieczeń dla dużych korporacji (przewoźników, elektrowni, dużych zakładów przemysłowych), ochrony udziela kilku ubezpieczycieli. Tak jest i w tym przypadku. To tzw. koasekuracja, mająca na celu rozproszenie ryzyka na kilka podmiotów a tym samym zapewnienie ubezpieczonym większego bezpieczeństwa. Nie utrudnia to natomiast zgłaszania roszczeń poszkodowanym, bowiem te spływają najczęściej do jednego, ustalonego w umowie uczestnika konsorcjum. Właśnie z koasekuracją mamy do czynienia w przypadku katastrofy w Szczekocinach.

Kluczowe znaczenie dla odszkodowań ma jednak nie liczba ubezpieczycieli, a kwota na jaką chroniona jest firma. To suma ubezpieczenia lub – w przypadku OC – suma gwarancyjna. Każde ubezpieczenie (również najpopularniejsze w Polsce obowiązkowe OC dla kierowców) ma limit, do którego odpowiada ubezpieczyciel. Korporacje mogą praktycznie dowolnie ustalać limit ochrony, przy czym im jest on większy, tym wyższa cena ubezpieczenia. Roszczenia poszkodowanych ponad limit odpowiedzialności, zobowiązany jest zapłacić ten podmiot, który ponosi odpowiedzialność za zdarzenie. Dlatego właśnie ze względów biznesowych, jak również wizerunkowych, dobrze dobrany limit odpowiedzialności jest dla firm znacznie istotniejszy niż cena ochrony. – Istnieją oczywiście przypadki dużych katastrof z udziałem jednego ubezpieczyciela, w których limity odpowiedzialności są wystarczające. W przypadku katastrofy autokaru pod Grenoble 22 lipca 2007 roku, wartość wypłaconych odszkodowań nie przekroczyła sumy gwarancyjnej – mówi Andrzej Kinal, dyrektor Biura Likwidacji Szkód PZU SA i PZU Życie SA. Inaczej wyglądała kwestia wypłat odszkodowań w przypadku katastrofy hali Międzynarodowych Targów w Katowicach w 2006 roku. – Liczba poszkodowanych w tej katastrofie była tak duża, że roszczenia przekraczały przyjętą przez ubezpieczonego sumę gwarancyjną. Poza szkodami osobowymi, doszło także do szkód w mieniu należącym do osób trzecich, w tym i roszczeń związanych z utratą gołębi. Szacujemy, że tylko wartość tego mienia stanowiła znaczną część sumy gwarancyjnej – mówi Jacek Nowotarski, dyrektor Centrum Likwidacji Szkód Katowice w Allianz Polska.

W przypadku katastrofy w Szczekocinach nie wszystkie roszczenia zostały jeszcze zgłoszone. Dlatego trudno na tym etapie oszacować czy suma gwarancyjna wystarczy na pokrycie wszystkich szkód. Ubezpieczyciele przy zawieraniu umów zawsze doradzają, jaki limit odpowiedzialności będzie najodpowiedniejszy dla danej firmy. Ostateczna decyzja zawsze należy do klienta.

Do Polskiej Izby Ubezpieczeń napływają również informacje o nieetycznych działaniach kancelarii odszkodowawczych, przy okazji tragedii takich jak ostatnia katastrofa kolejowa. Kancelarie takie pojawiają się często na miejscu zdarzenia i wykorzystując szok ofiar wypadków i ich rodzin, namawiają do podpisania niekorzystnych umów o „doradztwo”. Umowy takie zawierają skrajnie wysokie prowizje dochodzące nawet do 40 proc. wysokości odszkodowania. Działalność kancelarii odszkodowawczych nie jest regulowana żadnymi odrębnymi przepisami. – Jeżeli chcemy przy dochodzeniu odszkodowania korzystać z usług pośrednika, to decyzje taką musimy podjąć świadomie. Konieczne jest przeanalizowanie skutków wypadku i poniesionych straty. Najczęściej w kwestii odszkodowania nie ma żadnego sporu i taką sprawę jesteśmy w stanie załatwić samemu z korzystnym dla nas rezultatem – mówi Andrzej Maciążek.

Źródło: Polska Izba Ubezpieczeń