Bardzo bezpieczni mogą się też czuć klienci Lukasa, BZWBK, a także działającego tylko w sieci Volkswagen Banku. Na drugiej szali jest grecki Polbank, który stosuje zdecydowanie najsłabsze zabezpieczenia.
Najbezpieczniejsze banki nie wymagają stałych loginów i haseł, które złodziej mógłby zdalnie przechwycić. W ING i BPH podaje się losowo wybrane z hasła cyfry, Fortisie trzeba dodatkowo „pokazać” bankowi specjalny plik, którego lokalizację zna tylko posiadacz konta, a w Nordei i Volkswagenie hasło za każdym razem jest inne – pochodzi ze specjalnej listy lub kieszonkowego generatora haseł – tokena. Urządzenie to można spotkać także w innych bankach, jednak jest ono dodatkowo płatne.
Banki sprawdzają klientów także podczas wykonywania przelewu lub definiowania nowego rachunku. Najpopularniejszym zabezpieczeniem są hasła jednorazowe z listy przesyłanej przez bank. Najbardziej liberalny jest Polbank – tu wystarczy podać tylko dodatkowe hasło, niestety za każdym razem takie samo. Banki coraz częściej rezygnują z list haseł na rzecz bezpieczniejszych kodów SMS-owych. Klient z zarejestrowanego wcześniej numeru telefonu wysyła do banku SMS-a z prośbą o kod i tą samą drogą otrzymuje hasło ważne tylko dla jednej transakcji. Hasła SMS-owe zamiast papierowych wprowadziły m.in. Citibank, BZWBK, mBank i Multibank. Jeszcze bezpieczniejsze są tokeny generujące hasła, które są ważne przez krótki czas, np. 30 sekund. Tokeny przy autoryzacji przelewów stosują m.in. BZWBK, Nordea i BGŻ.
Najlepsze zestawy zabezpieczeń transakcji przez internet mają ING Śląski oraz BPH. W dwóch pierwszych bankach trzeba nie tylko podać kod SMS-owy, ale i „pokazać” bankowi zainstalowany w komputerze certyfikat (tzw. klucz prywatny).
Kontaktując się z bankiem przez telefon, najbezpieczniej możemy czuć się w Deutsche Banku (trzeba podać aż dwa hasła jednorazowe) i Nordei (tu wymagane jest hasło jednorazowe – z karty lub tokena) – informuje Gazeta.