Kryzys puka do drzwi, a banki przykręcają kredytową śrubę. Dla niektórych, to może być jednak dobry moment na kupno mieszkania. Dlaczego? Ceny są najniższe od wielu lat.
– Jeśli zawirowania na europejskich rynkach się utrzymają, w przyszłym roku możemy być świadkami kolejnych wyprzedaży nieruchomości, także w Polsce. Nie ma jednak pewności, że znajdą się na nie nowi chętni. Będzie trudniej o kredyt – mówią doradcy Aspiro.
Mieszkania tanieją
Na rynku mieszkaniowym panuje zastój. Niepewne jutro nie zachęca do zadłużania się na kilkadziesiąt lat, więc nieruchomości sprzedają się znacznie wolniej, niż jeszcze 2 lata temu. Rynek reaguje. Sprzedawcy już stali się bardziej elastyczni i schodzą z cen, a na tym prawdopodobnie się nie skończy. W przyszłym roku ceny mieszkań w największych miastach mogą spaść jeszcze nawet o kilkanaście tysięcy. Perspektywa zwolnienia z pracy skutecznie odstrasza ludzi od zaciągania kredytów, zwłaszcza tych większych, jak na mieszkanie. Z drugiej strony informacje o spowolnieniu na rynku nieruchomości i spadkach cen generują kolejne obniżki na rynku mieszkań. Można więc mówić o samospełniającej się prognozie, którą dodatkowo podsyca niepewna sytuacja w Europie i na świecie – tłumaczy Dominik Pietrzak, doradca Aspiro z Warszawy.
Kredyt na nowych zasadach
Podjęcia decyzji o zakupie mieszkania na pewno nie upraszcza nowa rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego. Wraz z nią zmienią się zasady przyznawania kredytów. Te same dochody od nowego roku spotkają się z większymi wymaganiami banków. A to oznaczać może mniej pieniędzy na własne mieszkanie. Po wdrożeniu rekomendacji zdolność kredytowa będzie wyliczana dla okresu kredytowania nie dłuższego niż 25 lat, a wysokość raty nie przekroczy 42% zarobków. Trudniej będzie również zaciągnąć kredyt w obcej walucie.
Kupić więc teraz, czy czekać?
Zmian w przyznawaniu kredytów nie powinni obawiać się chętni na nieruchomości o niewielkim metrażu. Dla nich nie zabraknie tanich mieszkań. Deweloperzy w nowych inwestycjach zwiększają liczbę mieszkań nie większych niż 50 m/kw, a więc tych najbardziej popularnych. Dzieje się to jednak kosztem największych lokali. Oznacza to, że chcąc zakupić nieruchomość o dużej powierzchni, na maksimum swoich finansowych możliwości, lepiej się jednak pospieszyć i zdążyć z transakcją przed końcem roku. Dotyczy to również osób prowadzących własną działalność gospodarczą, których realne dochody są wyższe od udokumentowanych. Widać zatem, że zmiany nie usatysfakcjonują wszystkich.
Jednak kupujemy, a tu kryzys
Zawczasu warto przygotować się na różne, także czarne scenariusze spłaty. W czasie kryzysu miesięczna rata w każdej chwili może stać się zbyt dużym obciążeniem dla domowego budżetu. Najlepiej od razu skontaktować się z bankiem i ustalić zasady tzw. wakacji kredytowych. Ważne jest, aby nie panikować i z prośbą o odroczenie spłat zgłosić się do banku przed upływem terminu najbliższej raty. Trzeba pamiętać, że bank zawsze będzie wolał negocjować niż podejmować drastyczne kroki. Sytuacja może się bardziej skomplikować, gdy zaciągnęło się kredyt w obcej walucie. Niestety przed wahaniami kursów niełatwo się zabezpieczyć. Za to skutki mogą być opłakane. Już raz się tak stało, gdy kurs franka szwajcarskiego rósł z dnia na dzień. Wywołało to stagnację na rynku nieruchomości, przez co ich wartość spadła, a większość kredytów pozostała bez zabezpieczenia – dodaje Dominik Pietrzak. Co robić, jeśli sytuacja się powtórzy? Można przewalutować kredyt na złotówki. Co prawda spowoduje to zwiększenie raty, ale niewątpliwie pozwoli kredytobiorcy spokojniej spać.
Jak zmieni się rynek nieruchomości:
- Cena przeciętnego mieszkania w Warszawie (50 m.kw.) może spaść w przyszłym roku nawet o 8-10 tys. zł;
- Wzrośnie podaż mieszkań o najpopularniejszym metrażu (do 50 m.kw.);
- Trudniej będzie o kredyt – banki zaostrzą wymagania.
Źródło: Aspiro