Kwitnący region: Europa Środkowa i Wschodnia

Tylko w 2006 r. do Turcji napłynęło ok. 17 mld, a do Polski – 16 mld dolarów inwestycji zagranicznych. Pod tym względem nie odstajemy od innych dużych, wschodzących gospodarek świata; w tym samym roku inwestorzy ulokowali 16,5 mld dolarów w Meksyku i 15 mld dolarów w Brazylii. Wysoki poziom inwestycji, rosnący eksport i rosnąca zamożność mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej podtrzymują wysoki wzrost gospodarczy. W roku 2006 wzrost PKB w krajach strefy euro wyniósł średnio 2,7%, podczas gdy w krajach naszego regionu – od 3,9% na Węgrzech do 11,4% w Estonii. Polska ze swoim 5,8% wzrostu PKB plasuje się m.in. za Czechami, Bułgarią, Rosją, Ukrainą czy Krajami Nadbałtyckimi.

Cały region staje w obliczu awansu cywilizacyjnego. Planuje się ogromne inwestycje w budowę dróg, linii kolejowych, portów lotniczych i morskich, linii energetycznych i telekomunikacyjnych, wodociągów i kanalizacji. Eksperci szacują, że przez najbliższe 7 lat w Regionie będzie się przeznaczać na inwestycje w infrastrukturę równowartość ok. 3% łącznego PKB. Dotacje Unii Europejskiej na ten cel tylko w ciągu najbliższych czterech lat wyniosą ok. 200 miliardów dolarów. Łącznie wydatki na infrastrukturę w Regionie mogą zamknąć się astronomiczną kwotą1,1 biliona dolarów. Jest to mniej więcej dwanaście razy więcej niż tegoroczny budżet państwa polskiego.

Tak duże potrzeby inwestycji infrastrukturalnych wynikają między innymi z rosnącego ruchu lotniczego, drogowego i kolejowego. Od roku 2000 w krajach Europy Środkowej i Wschodniej przewóz pasażerów lotniczych wzrósł o 96%, lotniczy transport towarowy o 33%, transport kolejowy o 21% a drogowy o 14%. Według analityków do roku 2010 przewóz pasażerów lotniczych wzrośnie o dalsze 41%, transport lotniczy o 12,8%, a drogowy o 12,6%. Nieciekawie wyglądają jedynie perspektywy dla transportu kolejowego: ma on wzrosnąć tylko o 2%, ze względu na zły stan linii kolejowych. Na tych wzrostach najbardziej skorzystają spółki mające kompetencje w budowie lotnisk, dróg i linii kolejowych. Zdaniem analityków CA IB, rynkowa wartość akcji spółek związanych z rozwojem infrastruktury transportowej powinna wzrosnąć z obecnych 40 mld dolarów do 250 mld dolarów w roku 2012.

W samej Polsce w związku z przygotowaniami do Euro 2012 wydatki na budowę stadionów mają sięgnąć 2 mld euro. Szacuje się, że wydatki na budowę dróg, linii kolejowych i portów lotniczych wyniosą 19 mld euro. Ministerstwo Transportu planuje, że do 2012 r. powstanie 636 km autostrad i 2200 km dróg ekspresowych. Inwestycje te były planowane jeszcze przed zdobyciem przez Polskę i Ukrainę prawa do organizacji piłkarskich Mistrzostw Europy, ale dzięki turniejowi szansa zrealizowania tego planu znacznie wzrosła.

Duża część wspomnianych inwestycji będzie finansowana przez banki, co oczywiście pozytywnie przełoży się na ich wyniki finansowe, a w konsekwencji – ceny ich akcji. Ale inwestycje infrastrukturalne nie są jedynym źródłem wzrostu dla tego sektora. Koniunkturę w branży finansowej nakręca również rosnąca konsumpcja oraz fakt, że rynki w Regionie są jeszcze stosunkowo słabo nasycone usługami finansowymi.

Tylko Polsce banki mogłyby liczyć na dziesięciokrotny wzrost akcji kredytowej, zanim Polacy w poziomie zadłużenia osiągnęliby obecny poziom strefy euro. Dla porównania Czesi i Węgrzy mogą zwiększyć swoje zadłużenie około czterokrotnie a Turcy, Rumuni i Bułgarzy – aż 15-19-krotnie. Zadłużenie gospodarstw domowych w Polsce stanowiło w 2006 r. 42,9% ogólnego poziomu zarobków Polaków. Dla porównania zadłużenie Niemców odpowiadało 68,9% ich zarobków, Francuzów – 102,5%, Brytyjczyków – 148,6%, a Hiszpanów – 175,5%.

Analogicznie do kredytów dla klientów indywidualnych znaczne możliwości wzrostu ma też rynek kredytów dla przedsiębiorstw. Wysoka dynamika sprzedaży kredytów w państwach naszego regionu już ma i w najbliższych latach nadal powinna mieć bezpośrednie przełożenie na doskonałe wyniki sektora bankowego.

Głównym motorem wzrostu banków z Europy Środkowej i Wschodniej będą jednak kredyty hipoteczne, ponieważ ich sprzedaż jest u nas znacznie niższa niż w krajach rozwiniętych. Udział kredytów hipotecznych w stosunku do PKB waha się od 1% w Rosji do 12% w Czechach, podczas gdy w Hiszpanii wynosi 53%, a w Wielkiej Brytanii 84%.

Obecność w Unii Europejskiej oraz konieczność trzymania się unijnych standardów największą pewność rozwoju dają Czechom, Węgrom, Polsce, Rumunii i Bułgarii. W Czechach wzrost PKB jest na poziomie porównywalnym z Polską. Rząd czeski planuje wprowadzenie obniżek podatków w tym wprowadzenie podatku liniowego. Wprowadzenie tego podatku przełożyło się już na wysoki wzrost gospodarczy: Ukrainy, Estonii, Litwy, Łotwy, Słowacji, Rumunii, Serbii i Macedonii. Podobnego efektu można oczekiwać w Czechach. Jeżeli czeski rząd wprowadzi wspomniane zmiany, to podatki u naszych południowych sąsiadów będą na poziomie dużo niższym niż w Polsce, co w dłuższym terminie może sprawić, że Czechy staną się lepszym od Polski miejscem do inwestowania kapitału.

Na Węgrzech po niedawnym kryzysie politycznym poprawia się sytuacja finansów publicznych, m.in. dzięki wprowadzonym przez rząd oszczędnościom w wydatkach. W 2006 r. Węgry zanotowały wzrost eksportu o 18%. To więcej niż w Polsce – 15% i w 25 państwach UE (bez Rumunii i Bułgarii) – 6,2%. Eksperci oczekują też spadku inflacji. Węgry – podobnie jak większość państw regionu – wprowadziły więcej niż Polska mechanizmów rynkowych w służbie zdrowia m.in. drobne opłaty za wizyty u lekarza. W efekcie obecna sytuacja gospodarcza Węgier jest lepsza niż się niedawno spodziewano.

Na wzroście swoich sąsiadów korzysta Austria, gdzie również rosną notowania spółek działających w Europie Środkowej i Wschodniej. Ale uwaga analityków skupia się na Turcji. Jeszcze w 2001 r. inflacja przekraczała tam 50% w skali roku, a w ubiegłym roku spadła poniżej 10%. Wielomilionowe inwestycje poczyniły w Turcji w ostatnich latach wielkie zagraniczne koncerny takie jak: Citigroup, Unicredit, General Electric, BNP Paribas, OMV. Analitycy oczekują, że nad Bosforem spadną stopy procentowe, co również przełoży się na większy wzrost gospodarczy. Cały czas nie słabną też nadzieje na wejście Turcji do Unii Europejskiej. Poparcie dla tego celu nie powinno maleć, ponieważ 47% ludności Turcji ma mniej niż 25 lat (w Polsce 33%, w Niemczech 26%), a młodzi Turcy są bardziej pozytywnie nastawieni wobec Unii. Na dodatek demografowie przewidują, że do 2020 r. liczba mieszkańców Turcji przekroczy liczbę mieszkańców Niemiec.

Wysoki wzrost gospodarczy w naszym regionie sprawia, że zmniejszają się różnice w rozwoju ekonomicznym wschodu i zachodu Starego Kontynentu. W 2005 roku średni dochód na głowę mieszkańca Europy Środkowej i Wschodniej wahał się od 3480 dolarów w Bułgarii do 17058 dolarów w Słowenii. Średni dochód na głowę mieszkańca Turcji stanowił 27%, a Słowenii – 82% średniego dochodu mieszkańca Unii Europejskiej bez Rumunii i Bułgarii (25 krajów). Różnice więc nadal są znaczne, jednak stara Unia (15 krajów) boryka się z nieznacznym spadkiem średniego dochodu na głowę jej mieszkańców. Tymczasem w wielu krajach naszego regionu w latach 2002-2005 dochód ten wzrósł o więcej niż 10%, a w Rumunii nawet o ponad 20%. Według prognoz Eurostat do roku 2008 w państwach starej Unii dochód nadal będzie spadać natomiast w krajach Europy Środkowej i Wschodniej powinien ciągle szybko rosnąć.

Błażej Bogdziewicz, Doradca Inwestycyjny, BZ WBK AIB Asset Management S.A.