Rok 2006 w zgodnej opinii należał niewątpliwie do dra Czarneckiego. I rzeczywiście – z tym werdyktem nie ma co dyskutować. Co prawda złośliwi stwierdzają, że dobra koniunktura nie trwa wiecznie, to jak na razie fakty przemawiają za twórcą potęgi Getin Holding. Jako, że zwycięzca może być tylko jeden, to sukces przyćmiewa ostatnie dokonania prezesa BRE Banku. A te były nie mniej spektakularne, o czym warto wspomnieć.I nie chodzi nam już o same wyniki finansowe banku, bo te były ostatnio bardzo dobre. Nie chodzi też o przekonanie na temat przyszłości – bo o tym można się przekonać po cenach akcji banku. Chodzi o coś innego. O ogromną drogę, jaką przebył ten manager w ciągu bardzo krótkiego czasu. W tym momencie mało już kto pamięta, ale obejmując stanowisko Prezesa, Lachowski wzbudzał przecież wiele kontrowersji. Wypominano mu przede wszystkim to, że to człowiek od detalu, a będzie kierował bankiem korporacyjnym. Nawet dziwiono się Commerzbankowi, że postawił właśnie na niego. W tym czasie wyniki detalu, którym kierował, nie były jakieś rewelacyjne. Warto zatem zweryfikować i ocenić co się zmieniło w ciągu tych kilkunastu miesięcy.Dużo wskazuje, że BREaktywacja (sama nazwa i otoczka była traktowana jako robienie sztucznego publicity. Ten zarzut zresztą wyjątkowo często pojawia się w kontekście Lachowskiego. Inna sprawa, że wielu też by tak chciało, a nie potrafi) przyniosła oczekiwane skutki. Bank w pełni wykorzystał dobrą koniunkturę na rynku. Świadczą o tym zarówno wyniki finansowe, jak i przekonanie klientów. Okazuje się, że strategia polegająca na budowaniu pozacenowej przewagi konkurencyjnej sprawdza się w przecież trudnych warunkach doskonale. Bank nie należy do najtańszych (podobnie jak Raiffeisen Bank), ale jest bardzo elastyczny – znacznie bardziej od większych konkurentów. Jeśli dodać do tego coraz lepszą jakość obsługi i szeroki zakres produktów, to można uznać, że Lachowski dopiął swego – zmienił BRE Bank. Efekty tych zmian widać zwłaszcza w ofercie dla MSP. Jednym słowem udowodnił, że jak trzeba, to zajmie się i korporacjami i całą dużą grupą. Nie wszystkim Prezesom to wychodziło. Swoją ocenę wydał już „The Banker” przyznając BRE nagrodę „Bank of the Year 2006 in Poland”. Z naszego internetowego nasłuchu wynika, że magazyn Euromoney też szykuje się do nagrodzenia BRE Banku, tym razem za bankowość prywatną. Prestiżowa wygrana biorąc pod uwagę, że w 2006 roku ten temat był eksploatowany przez wszystkie instytucje, a jeszcze jakiś czas temu zdażyło się, że private banking przynosił BRE… straty! Jak widać Lachowski i tutaj dał sobie radę. Podobnie jak w detalu. mBank to fenomen, nie tylko na polskim rynku. Mimo wszystko przekonanie, że jego największym dotychczasowym dokonaniem było stworzenie od podstaw oferty detalicznej BRE, szybko traci na aktualności.Plany na 2007 rok są również ciekawe. Przede wszystkim warto tutaj wspomnieć o BRE Ubezpieczenia i ekspansji na inne, zagraniczne rynki. Do tego dochodzi dalszy wzrost na rynku pośrednictwa finansowego, coraz więcej mówi się o segmencie consumer finance. Wydaje się, że BRE w końcu zdobył potrzebną wiedzę na temat tego rynku i może tam zacząć ekspansję. Strategia może się udać, o czym świadczą ostatnie wyniki sprzedażowe mBanku, który wydał już ponad 100 tysięcy kart kredytowych. Większość z nich to karty wydawane razem z partnerami – przede wszystkim z Orange i G+J. Biorąc pod uwagę, że to gracz internetowy, to bardzo dobre wyniki sprzedaży. Podstawy do dalszego rozwoju są zatem bardzo mocne – zwłaszcza, że Prezes BRE Banku udowadnia, że nie ma sentymentów i to co nie pasuje do jego planu – zostaje bądź zrestrukturyzowane, bądź jak Skarbiec sprzedane. Spółki z grupy radzą sobie bardzo dobrze i widać tutaj coraz większy efekt synergii. Nie oznacza to, że Lachowskiemu wszystko wychodzi. Wciąż kulą u nogi okazuje się MultiBank. Chociaż zmiany w nim zachodzą i w tym momencie ma (w końcu!) postawić na bogatszą klientelę, to jednak sukces tej instytucji nie jest tak pewny, jak ma to miejsce w przypadku innych linii biznesowych. Na tym tle Multi z całą pewnością odstaje i co jakiś czas rodzą się plotki, że jeśli na stałe nie będzie przynosił zwrotu z kapitału na poziomie podobnym jak inne podmioty grupy, to się go po prostu sprzeda. Groźby traktowane są w Łodzi całkiem serio. Jak będzie – zobaczymy. Faktem jest, że nie ma wciąż wiceprezesa odpowiedzialnego za detal – trudno uwierzyć, żeby na rynku nie było odpowiednich kandydatów. Inna sprawa, że detal to jednak żywioł Lachowskiego i pewnie nie chce dzielić się z kimś swoim sukcesem. To ostatni z zarzut jego krytyków (jak każdy na afiszu ma swoich przeciwników).Tak czy inaczej dotychczasową kadencję Lachowskiego można uznać za bardzo udaną. Zrestrukturyzował BRE Bank tak, że już nikomu nie przychodzi na myśl żeby mówić, że to potencjalny cel do przejęcia (a przecież takie plotki się pojawiały na rynku). Tym bardziej, że i Commerzbank wyrósł na jednego z głównych rozgrywających na rynku niemieckim (do tego pamiętajmy, że DB to międzynarodowa korporacja, a HVB to teraz Włosi). Z plotek jakie pojawiają się na temat Lachowskiego można dodać jeszcze to, że Niemcy ponoć są pod bardzo dużym wrażeniem jego dotychczasowych dokonań. Pytanie za 10 punktów, czy wynagrodzą go jakąś funkcją w Commerzbanku. Przypomnijmy, że Kostrzewa, poprzednik obecnego prezesa, był członkiem Zarządu Regionalnego Commerzbank AG odpowiedzialnym za całość operacji w Europie Centralnej i Wschodniej. Skoro Lachowski mówi o wejściu do Czech i Słowacji, a Commerz wchodzi mocniej na Ukrainę, to jego doświadczenie i pomysły mogą być jak znalazł. Zwłaszcza, że teraz już nic nie musi nikomu udowadniać – część korporacyjna wydaje się działać bardzo dobrze, detal jako całość radzi sobie lepiej niż planowano.Ostateczna ocena zależeć będzie jednak od wyników osiąganych przy gorszej koniunkturze. Właśnie w takiej sytuacji swoje stanowisko stracił Kostrzewa. Jednak nie należy sięgać do analogii. BRE Bank to w tym momencie inna instytucja, z inną strategią. Na potwierdzenie, że to inny bank może naszym zdaniem świadczyć fakt, że coraz więcej znaczących konkurentów zaczyna „wyciągać” ludzi z BRE – zarówno z korporacji, jak i z detalu. To dobra oznaka o jakości samego banku, aczkolwiek niezbyt dobrze mu wróżąca. W przyszłości może to się bowiem negatywnie odbić na całym banku. Chociaż jak się tam powtarza – nie ma ludzi niezastąpionych, to jednak zbudować dobry zespół wcale nie jest tak łatwo.W tym momencie BRE Bank z całą pewnością jest na fali wznoszącej. Wiadomo jednak, że nie można osiąść na laurach. Owszem, bank się zmienił, ale zmieniają się i konkurenci. Pomijając takie banki jak PKO BP i Pekao SA (w nich łatwiej o efekt skali, aczkolwiek bardzo zmieniają się lepsze), to przecież o wielu instytucjach można powiedzieć, że to już inne banki – ot chociażby ING BSK, Millennium, Raiffeisen, czy nasz redakcyjny czarny koń – BGŻ. W ich przypadku zmiany widać nie tylko na zewnątrz, ale również w wynikach, a zatem to nie tylko marketing. Wiele banków pręży muskuły i można się po nich dużo w najbliższym czasie spodziewać – Kredyt Bank, Citibank, BZ WBK, a w końcu wielki do tej pory nieobecny – Fortis Bank. O specjalistach nawet nie będziemy wspominać. Jak zatem widać dobra koniunktura sprzyja wszystkim, chociaż nie każdemu po równo. Mimo wszystko trudno powiedzieć, jakie będą wyniki tego wyścigu. Dużo ostatnio znowu zaczyna się mówić np. o HSBC. Jedno jest pewne – zanim poznamy zwycięzców, czekają nas bardzo ciekawe czasy. Zwycięzców ma być tylko kilku – ponoć ok. 4-5. Dwóch już znamy…