Po słabych danych z amerykańskiego rynku pracy i wczorajszej wyprzedaży na Wall Street, giełdy w Europie rozpoczną dzień znacznie niżej niż kończyły przedświąteczny tydzień.
Kiedy w piątek publikowano dane o liczbie nowych miejsc pracy w USA, gdzie w sektorze pozarolniczym powstało 120 tys. etatów w miejsce spodziewanych 200 tys., inwestorzy mogli tylko z autentycznie zbolałymi minami kontynuować drogę krzyżową, bo w piątek nie pracowały ani giełdy w USA, ani w Europie.
W poniedziałek w Stanach już nie świętowano i możliwa była pełna reakcja na dane, a sesja ta była tym cenniejszą wskazówką, że reakcja inwestorów mogła być w pełni przemyślana, a nie tylko impulsywna – jak to zwykle bywa bezpośrednio po publikacji danych. Spadek indeksu S&P o 1,1 proc. i najniższe zamknięcie od niemal miesiąca, jest aż nazbyt czytelnym sygnałem odczuć inwestorów – wyceny spółek zaszły za daleko dyskontując ożywienie gospodarcze, które co prawda jest widoczne, ale w mniejszej skali, niż oczekiwali inwestorzy.
Można się łatwo domyśleć, że sprawy w Azji przybrały podobny obrót. Nikkei i Kospi, które w poniedziałek straciły po ok. 1,5 proc. w reakcji na dane z USA, dziś kontynuowały przecenę po nieudanej próbie odbicia w ciągu dnia. Kospi stracił 0,2 proc., a Nikkei 0,3 proc., po tym jak Bank Japonii nie zmienił niż w swojej polityce monetarnej, choć część polityków oczekiwała dodatkowych bodźców dla gospodarki. Indeks giełdy w Szanghaju spadał natomiast o 1 proc. (w Hong Kongu o 1,2 proc.) ok. 7:30 naszego czasu, po informacjach o nieoczekiwanej nadwyżce handlowej Chin. Informacja tylko z pozoru jest dobra, w praktyce import zwolnił do 5,3 proc., a eksport do 8,9 proc., co przybliża wariant bardziej twardego niż miękkiego lądowania chińskiej gospodarki.
Europa nie może w tych okolicznościach rozpocząć dnia inaczej niż spadkami indeksów. Nie oznacza to jeszcze, że trzeba szykować się na potężną wyprzedaż. Spadek w okolicach 1 proc. dla największych indeksów kontynentu to wersja prawdopodobna, ale warto zwrócić uwagę, że kontrakty na S&P nieznacznie rosną dziś rano, co może skutecznie powstrzymać wszelkie desperackie decyzje od realizacji.
Dla WIG20 to sytuacja ciekawa o tyle, że cofnięcie o 1 proc. oznaczałoby przełamanie wsparcia technicznego w okolicach 2250 pkt i osiągnięcie poziomu najniższego od trzech miesięcy. Jeśli tak się stanie, to kolejne wsparcie indeks napotka w okolicach 2200 pkt, ale prawdziwie solidny grunt pod nogami odnajdzie dopiero 100-150 pkt niżej. Dlatego właśnie obrona okolic 2250 pkt ma tak istotne znaczenie i niewykluczone, że sesja okaże się bardzo ciekawa dla obserwatorów.
Źródło: Open Finance