Lepiej wokół Dubaju, ale wracają obawy o interwencje banków centralnych

W ostatnim czasie sytuacja zmienia się w kalejdoskopie. Na razie na wygranej zdają  się być ci, którzy zminimalizowali wpływ kryzysu w Dubaju na globalną gospodarkę i wykorzystali mocne tąpnięcie na rynkach w końcówce ubiegłego tygodnia do zwiększenia zaangażowania w kierunku zgodnym z dominującym trendem.

W efekcie gwałtowna zwyżka dolara dość szybko się załamała, a inwestorzy znów zaczęli sprzedawać amerykańską walutę i odnawiać pozycje oparte o carry-trade na rynkach wschodzących, a także rynku surowców. Wsparciem stała się tutaj niedzielna decyzja banku centralnego Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który wyraził chęć udzielenia nadzwyczajnej pomocy lokalnym instytucjom finansowym. Część uczestników rynku jest jednak nieco sceptyczna, gdyż nie ma żadnej pewności na ile i czy w ogóle te działania będą skuteczne. Niemniej jednak, jakiś pozytywny „PR” został w tym względzie poczyniony… Dzisiaj rano wróciła kwestia ewentualnej interwencji Banku Japonii w celu zapobieżenia dalszej aprecjacji jena. Słabsze dane o produkcji przemysłowej w październiku i spadek indeksu PMI w listopadzie, zaczynają pokazywać, że zbyt mocny jen nie jest nikomu na rękę. Szef BoJ przyznał dzisiaj rano, iż bank centralny włączy się do akcji w momencie destabilizacji sytuacji na rynku (czytaj: dalszego spadku USD/JPY). Perspektywa interwencyjnego zakupu dolarów przez Japończyków może ograniczać pole do dalszego osłabienia amerykańskiej waluty, zwłaszcza, że podobny ruch mogą teoretycznie wykonać mniejsze banki centralne z Azji, a w Europie chociażby Szwajcarzy, którym też zbyt mocny frank coraz bardziej daje się we znaki. Dzisiejszy, ustanowiony rano szczyt EUR/USD to 1,5083. Nie ma pewności, czy w kolejnych godzinach zostanie on pokonany. Wsparciem dla eurodolara raczej nie będą szacunkowe dane o inflacji HICP w listopadzie (rzadko były), czy też odczyt indeksu Chicago PMI z USA (gdyż spodziewany jest jego nieznaczny spadek). W kwestii danych makro lepiej skoncentrować się na kolejnych dniach, zwłaszcza, że będzie ich sporo.

W kraju złoty dość wyraźnie odreagował „dunajskie tąpnięcie” za sprawa powrotu zagranicznych inwestorów do carry-trade. Pewnym wsparciem będą też dzisiaj dane o PKB, zwłaszcza, że GUS podał dane lepsze od prognoz. Wzrost o 1,7 proc. r/r w III kwartale imponuje, zwłaszcza, że rośnie też spożycie indywidualne (2,2 proc. r/r) i spada ujemna dynamika inwestycji (-1,5 proc. r/r). Trzeba jednak pamiętać o tym, że kluczowe pozostają czynniki globalne. Stąd też paradoksalnie, złoty nie ma już dzisiaj dużo miejsca na dalsze umocnienie.

EUR/PLN: W piątek odbiliśmy się od 4,1975, czyli dawnej linii trendu wzrostowego pociągniętej po minimach z września b.r. Dzisiaj rano analogicznie odbiliśmy się od okolic 4,1250, gdzie przebiega długa linia trendu spadkowego zaczepiona jeszcze na szczytach EUR/PLN z lutego b.r. Wskaźniki 4H nie dają jednoznacznych sygnałów. Wydaje się, więc, iż do końca dnia czeka nas konsolidacja w szerokim przedziale 4,13-4,16. Kolejne dni powinny jednak przynieść próbę zejścia poniżej 4,10.

USD/PLN: W piątek rynek mocno odbił się od oporów na 2,83 i dzisiaj wylądował nawet poniżej 2,75 (2,7360).  Wzrosło znaczenie oporów na 2,79-2,80. W krótkiej perspektywie widać jednak analogiczny układ jak na EUR/PLN, czyli brak zdecydowania na wskaźnikach 4H. Pozostaje, zatem prognoza konsolidacji na kolejne godziny w przedziale 2,74-2,7630. Kolejne dni powinny przynieść próbę testowania 2,70.

EUR/USD: Szybkie odbicie od piątkowego dna na 1,4825 może świadczyć o sile trendu wzrostowego. Można tym samym uznać, że perspektywa powrotu do wcześniejszego kanału konsolidacji 1,4800-1,5050 raczej nie jest aktualna, zwłaszcza, że dzisiaj rano EUR/USD ustanowił szczyt na 1,5083. Późniejsze cofnięcie się poniżej 1,5050 pokazuje jednak, iż w krótkim terminie rynek jest za bardzo „rozhuśtany” i tak naprawdę najlepszym rozwiązaniem będzie teraz kilkunastogodzinna konsolidacja z nastawieniem na nieznaczny spadek, co potwierdzają wskaźniki 4H. Dolny przedział to 1,5000, góra to 1,5060. Kolejne dni powinny przynieść test okolic 1,5140-1,5160.

GBP/USD: Funt odreagował ostatnie spadki na fali powrotu do walut carry. W efekcie dzisiaj rano ustanowił szczyt na 1,6591. To ponad 300 pipsów powyżej piątkowego minimum. Rynek jest mocno „rozhuśtany” stąd też dość szybki powrót do 1,6475. Możliwa jest konsolidacja 1,6440-1,6535. Kolejne dni mogą przynieść próbę testu linii trendu spadkowego na 1,6680.

Marek Rogalski

Źródło: DM BOŚ