Rzecz z jednej strony niesamowita, gdyż zyski amerykańskich spółek w relacji rocznej spadają o dziesiątki procent, ale kursy ich akcji rosną. Wyjaśnieniem tego fenomenu były bardzo słabe oczekiwania, które nietrudno było pobić. Rynek zachowuje się jakby o tym nie wiedział i brnie na północ, jednak sam ruch nie jest do końca przekonywujący.
Wczorajsze notowania na warszawskim parkiecie rozpoczęły się neutralnie, co było dobrym rezultatem po euforycznych wzrostach z dnia poprzedniego. Spodziewać się można było korekty i rzeczywiście się ona na samym początku pojawiła, ale popyt szybko przejął kontrolę nad rynkiem i rozpoczął systematyczne podnoszenie indeksów w kierunku tegorocznego maksimum. Podaż wyraźnie stała z boku i się przyglądała. Jej uderzenie nastąpiło dopiero w momencie bicia tegorocznego rekordu. Jednak postępujące obsunięcie i sama końcówka wskazują na zdecydowaną dominację kupujących. Po niewielkim rozbiegu 2042 punkty prawdopodobnie zostaną więc zdobyte.
Nasza giełda kolejny dzień wyróżniała się na tle regionu rosnąc silniej od parkietu moskiewskiego. Widać więc wyraźnie preferencje kupujących, których w dniu wczorajszym utwierdzić w swym przekonaniu mogła opinia Wiedeńskiego Instytutu Gospodarczych Studiów Porównawczych zamieszczona w „Financial Times Deutschland”, który uważa, że Polska może być jedynym krajem naszego regionu, który przetrwa kryzys bez recesji gospodarczej. Co prawda pogląd nie grzeszy nowością, a zagraniczne ośrodki o wiele gorzej znają się na naszej gospodarce niż krajowe, to przecież kropla drąży skałę i każde przypomnienie o wyróżniających się polskich fundamentach może cieszyć.
Z samych danych dowiedzieliśmy się niewiele. Inflacja bazowa minimalnie spadła do poziomu 2,7 proc. w czerwcu, co było zgodne z prognozami i na rynki wpływu nie miało. Co ciekawe na naszą walutę nie podziałała również udana sprzedaż 10-letnich obligacji za 1,5 miliarda dolarów. Złoty osłabł się zarówno w stosunku do euro, jak i forinta czy korony.
Za oceanem nastroje na samym początku były dobre za sprawą dobrych wyników spółek. Pozytywnie zaskoczyły Coca-Cola, DuPont oraz Merck, ale najbardziej ucieszył raport Caterpillara. Ten największy na świecie producent maszyn budowlanych i górniczych wypracował w drugim kwartale zysk niemal trzykrotnie wyższy od oczekiwań. Ponadto podniósł prognozy na cały rok czym jeszcze bardziej poprawił nastroje. Po poniedziałkowej rekomendacji Goldmana Sachsa co do zakupu akcji, wczoraj wtórował mu Credit Suisse. Co jednak interesujące bank przewiduje recesję o kształcie litery W i uważa, że jesteśmy już w połowie pierwszego wzrostowego „ramienia”. Oznacza to mniej więcej tyle, że choć na koniec roku możemy zobaczyć S&P 500 na poziomie 1050 punktów, to potem los rynku jest wyraźnie zagrożony powrotem recesji. Rozumowanie wydaje się logiczne przy słabości globalnego popytu, jednak coraz więcej ośrodków oczekuję ożywiania w kształcie litery W, a jak wiadomo większość rzadko ma rację.
Same notowania na Wall Street co prawda przeżyły śródsesyjną korektę, jednak mniej więcej od połowy notowań popyt zdołał wywalczyć przewagę i na zamknięciu wywalczyć niewielką zwyżkę. Nie pomogły słowa Bena Bernanke, który już na samym początku notowań zaczął swoje półroczne sprawozdanie i tak naprawdę nie powiedział nic nowego. Widzi stabilizację w gospodarce, a niskie stopy procentowe będą nam towarzyszyły przez dłuższy czas. Rynek zresztą fluktuował w sobie jedynie znanym rytmie. Niezwykle ważny z technicznego punktu widzenia poziom naruszany jest z niezwykłą łatwością zarówno na drodze w dół jak i w górę. Takie zachowanie może od rynku trochę odstraszać.
Łukasz Bugaj
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi