Leszek Czarnecki – wizjoner z pomysłami

Nie znamy niestety wyników sprzedażowych naszego ulubieńca. Chyba po prostu słabo szukamy, bo przecież PR wciąż działa świetnie. Sądząc po słowach prezesa zarządu, wyniki chyba są świetne, bo tytuł jego wypowiedzi w jednym z magazynów brzmi ni mniej ni więcej, a „Bóg kocha spółki zyskowne”. Inna ważna sentencja brzmi: „Jeżeli ktoś osłabia firmę, zwalniam go z czystym sumieniem”. Jesteśmy zatem pewni, że w tym roku nie będzie strat, tylko wysokie zyski. Bo inaczej balibyśmy się na jego miejscu wypowiadać takie słowa. No właśnie. Czy współpraca z jednym bankiem musi być, tak jak tutaj twierdziliśmy do tej pory, bez sensu? Okazuje się, że niekoniecznie (niesamowite, prawda? Przyznajemy się do błędu!!! :). Ostatnio „na mieście” naczelny wypatrzył intrygującą nazwę „Fiolet – Kredyty”. Podzielił się tą informacją, a ja zacząłem węszyć. Bo bez bicia się przyznajemy – nie mieliśmy najmniejszego pojęcia co to za pośrednik. A jak się okazuje – mamy do czynienia z obiecującym graczem. Według rankingu zamieszczonego w dzienniku Rzeczpospolita, Fiolet dzięki wynikom sprzedaży w I kwartale 2005 roku zajął 5 pozycję wśród największych firm pośrednictwa kredytowego. Co prawda nie wszyscy wielcy brali w tym rankingu udział, ale jak na firmę, założoną w sierpniu ubiegłego roku, to całkiem nieźle. Tylko w I kwartale 2005 roku wartość kredytów hipotecznych sprzedanych przez łódzką firmę Fiolet SA wyniosła 70,5 miliona złotych (37% wszystkich kredytów hipotecznych udzielonych przez GETIN Bank!!!). A warto tutaj powiedzieć, że jest to pośrednik jednego tylko banku – DomBanku, wydzielonego marki hipotecznej wspomnianego GETIN Banku. Ten ostatni to po prostu istny wymiatacz – po cichu robi swoje, czyli bardzo dynamicznie rozwija swoją działalność. I to pod nosem największych, dysponujących znacznie większymi kapitałami. Można wręcz stwierdzić, że gdzie się nie spojrzy, tam można spostrzec macki Czarneckiego… O samym Fiolecie pewnie jeszcze usłyszymy, bo plany ma bardzo ambitne…

Z kronikarskiego już obowiązku, chcielibyśmy jeszcze wspomnieć o Money Point – pośredniku, który swoje kioski informacyjne wstawił do kilku warszawskich centrów handlowych. O nim – w tej chwili jakoś nic ciekawego niestety nie możemy napisać. No może to, że przedstawicielka, za dużo powiedzieć nie umiała. Przynajmniej reprezentacyjna była, jak to w seksistowski sposób skwitował, wiadomo kto… 😉