Znane są pierwsze tematy, którymi zamierza się zająć komisja śledcza do spraw sektora bankowego. Jej prezydium określiło na razie sześć interesujących ją zagadnień, aczkolwiek nie jest to lista ostateczna. Prezydium chce, by komisja zbadała fuzję BIG i Banku Gdańskiego, prywatyzację BGŻ, sprzedaż Banku Staropolskiego, prywatyzację Banku Handlowego, prywatyzację Pekao oraz sprzedaż Kredyt Bankowi Polskiego Banku Inwestycyjnego. Artur Zawisza z PiS, przewodniczący komisji, zastrzegł jednak, że nie są to tematy „na czele listy”. Mają do nich być dołączone następne.
Komisja czeka jeszcze na część ekspertyz. Regularne posiedzenia komisji mają się rozpocząć w drugiej połowie sierpnia. Świadkowie będą wzywani stosownie do rozpatrywanych tematów, te zaś mają być badane po kolei. Niektórzy świadkowie będą więc zapewne wzywani przed komisję wielokrotnie. A będą wśród świadków duże nazwiska.
NA PIERWSZY OGIEŃ
W sprawie BIG mogą zostać wezwani przed oblicze komisji m.in. były prezydent, Aleksander Kwaśniewski, jego żona Jolanta Kwaśniewska, a także Bogusław Kott, dawniej prezes BIG oraz być może również Leszek Balcerowicz, obecny szef NBP – tego domaga się Waldemar Nowakowski, zasiadający w komisji poseł Samoobrony. Musi o tym zadecydować głosowanie całej komisji, ale jej przewodniczący był temu wnioskowi przychylny.
Wśród założycieli Banku Inicjatyw Gospodarczych znalazła się m.in. Fundacja Rozwoju Żeglarstwa, której prezesem był w swoim czasie Aleksander Kwaśniewski. Poseł Nowakowski chce wyjaśnić jej udział w powstawaniu BIG. Fundacja była też jednym z założycieli spółki Interster, która brała udział w wykupie akcji BIG i korzystała z preferencyjnych kredytów przydzielanych przez Urząd Kultury Fizycznej i Sportu, którym również kierował Aleksander Kwaśniewski. Poseł Nowakowski nie wyjaśnił natomiast jak dotąd, jakie powiązania z tą sprawą ma Leszek Balcerowicz.
Z BIG Bankiem Gdańskim wiąże się również tak zwana afera sprzętowa, dotycząca handlu długami służby zdrowia. W latach 90. Skarb Państwa stracił na tej sprawie 100 milionów złotych. W owym handlu uczestniczył NBP, którego prezesem była wówczas Hanna
Gronkiewicz-Waltz, obecnie posłanka PO. NBP kupił od BIG Banku Gdańskiego w 1998 roku szpitalne wierzytelności powstałe w związku z darowiznami sprzętu medycznego. Suma 44 milionów zł, którą wydano na odkupienie wierzytelności miała zostać sądownie odzyskana razem z odsetkami, ale to się nie udało. Bank Millennium, następca prawny BIG Banku Gdańskiego, od lat uczestniczy w toczącej się przed warszawskim Sądem Okręgowym sprawie wniesionej z powództwa cywilnego przeciw Skarbowi Państwa. Bardzo prawdopodobne zatem, że przed komisją będzie musiała stanąć również w tej sprawie Hanna Gronkiewicz-Waltz, od początku – podobnie jak Leszek Balcerowicz – typowana na jednego z „pewniaków” do przesłuchania przez komisję. Przed komisją może stanąć również – w związku z prywatyzacją Pekao – inna posłanka PO, Maria Wiśniewska.
ZAGROŻONA REPUTACJA
W tej sytuacji powstają mniej lub bardziej uzasadnione obawy, czy podczas transmitowanych w telewizji przesłuchań przed komisją nie ucierpi dobre imię poszczególnych osób, firm i instytucji. Posłowie opozycji są przekonani, że transmisje mogą zostać wykorzystane w rozgrywkach politycznych (Gronkiewicz-Waltz na przykład jest potencjalną kandydatką PO na prestiżowe stanowisko prezydenta Warszawy). Posłowie koalicyjni zapewniają z kolei, że dążą tylko do merytorycznego zbadania pewnych kontrowersyjnych zdarzeń, jakie zaszły w ramach sektora bankowego – a jeżeli w jakieś afery zamieszani są posłowie opozycji, to tym gorzej dla nich, a tym bardziej należy owe sprawy wyjaśnić. Trzecią stroną są banki, których wizerunek może najbardziej ucierpieć, gdy ich nazwy, w powiązaniu z faktycznymi czy domniemanymi aferami, znajdą się w obiektywach kamer. Przedstawiciele Związku Banków Polskich (niektórzy z nich też zapewne będą powoływani na świadków) wielokrotnie wyrażali obawy co do skutków utworzenia komisji śledczej. Zapowiedzieli oni wprawdzie, że będą ściśle współpracować z komisją, jeśli wyrazi ona taką wolę, ale podkreślali także, iż jej powołanie nie było konieczne, a określona w sejmowej uchwale nazwa komisji i zakres jej działania mogą polskim bankom zaszkodzić. W tym duchu wypowiadał się między innymi, także na łamach „Gazety Bankowej”, Andrzej Wolski, dyrektor generalny ZBP, który obawia się, że podczas publicznych prac komisji może dochodzić do powielania niesprawdzonych, nieprawdziwych poglądów, te zaś mogą się utrwalić w świadomości odbiorców usług finansowych i wywołać w nich niepewność co do stabilności polskiego systemu bankowego, bądź poszczególnych jego elementów.
TYLKO SPOKOJNIE
O dziwo, spokojniej podchodzą do sprawy banki, których nazwy padły już z ust członków komisji. Bank Millennium – którego przedstawiciele mogą stanąć przed komisją zarówno z powodu połączenia BIG i Banku Gdańskiego, które posłowie chcą wziąć pod lupę, jak i ze względu na wyżej wspomniane sprawy związane z powstaniem BIG w 1989 roku – nie prezentuje na razie stanowiska wobec nieoficjalnych informacji. Dopóki nie pojawi się żadna formalna decyzja całej komisji w sprawie przesłuchań, bank zamierza uznawać dotychczasowe doniesienia za zwykłe spekulacje prasowe. Bank mógł mieć już raz obawy o swój wizerunek i wpływ polityków na jego interesy – w związku z działaniami sejmowej komisji śledczej badającej sprawę PZU. Wydaje się jednak, że nie zaowocowało to żadnymi negatywnymi konsekwencjami.
– Przeszliśmy przez tę komisję, bardzo skrupulatnie dostarczaliśmy materiały, o które się zwracała, dokumenty, opinie – powiedział „Gazecie Bankowej” Wojciech Kaczorowski, rzecznik Banku Millennium. – Mimo że byliśmy przedmiotem przesłuchań przed komisją i jedną z firm, których nazwy były wymieniane podczas jej prac, nasi klienci nie przywiązywali do tego wagi. Może za wyjątkiem bodaj dwóch klientów, którzy zwrócili się do nas w tej sprawie o wyjaśnienie, o wyrażenie stanowiska. Nie zaważyło to ani na naszym biznesie, ani – jak wskazały badania – na opinii o nas. Komisja bankowa ma natomiast nieco inny charakter. W komisji do spraw PZU chodziło o różne wątki jednej sprawy, natomiast tym razem chodzi generalnie o cały system bankowy. Jestem jednak spokojny, że w systemie tym od początku jego istnienia w komercyjnej odmianie, wszystko było w porządku. Trudno byłoby przeprowadzić frontalny atak na banki i udowodnić, że działo się w nich coś złego. Czym innym jest prześwietlenie prywatyzacji poszczególnych banków, ale przecież banki były własnością państwa i to nie one się same prywatyzowały, tylko były prywatyzowane przez kogoś. My zupełnie spokojnie czekamy na obrady tej komisji i nie sądzimy, żeby wpłynęły one w jakikolwiek sposób na to, co jest dla nas najważniejsze – na zaufanie klientów. Ich opinia jest ukształtowana na podstawie praktyki, a odwoływanie się do historii nie ma tu nic do rzeczy. Natomiast oczywiście przysporzy to bankom dodatkowej pracy – szczególnie tym, które będą przez komisję pytane. My jesteśmy spółką publiczną od 1992 roku i wszystkie nasze materiały można łatwo znaleźć w bibliotece każdej przyzwoicie zorganizowanej szkoły ekonomicznej, czy też na naszych stronach internetowych. Są nazwiska, są fakty, są dane finansowe, są audyty – czego się tu więc obawiać? Jeżeli będzie się nam zadawać pytania, będziemy na nie odpowiadali najmądrzej jak umiemy.
NIC DO UKRYCIA
Również przedstawiciele innego wymienianego przez posłów komisji banku nie spodziewają się większych kłopotów w związku z pracami komisji.
– Mam nadzieję, podobnie jak przedstawiciele innych banków, że wszystko zostanie wyjaśnione i wątpliwości zostaną rozwiane – stwierdziła Aleksandra Myczkowska, rzecznik BGŻ. – Nie sądzę, żeby przesłuchania przed komisją śledczą spowodowały dla nas jakieś problemy związane z wizerunkiem. Nie mamy nic do ukrycia, mamy swoje wewnętrzne zasady dotyczące przejrzystości oraz uczciwości i kierujemy się nimi w biznesie. Działania komisji śledczej nie powinny wpłynąć, moim zdaniem, na zmianę stanowiska naszych klientów. Nie wiemy jeszcze, czy dostarczą nam one dodatkowej pracy. To zależy, jaki cel ma komisja i w jaki sposób będzie ona prowadziła działania. Przedtem mówiono, że przed komisją staną wyłącznie przedstawiciele Narodowego Banku Polskiego i ministrowie z czasów, które będzie badać komisja – teraz zaczyna się mówić, że pojawią się również przedstawiciele banków. Ale wszystko zależy od tego, w jakim kierunku pójdą prace, a nie wiemy, co planują członkowie komisji.