LOT coraz bliżej wyboru samolotu dalekiego zasięgu

Niestety wszystko wskazuje na to, że proces przetargu nie został przeprowadzony wedle jasnych i klarownych reguł o czym nie raz już przypominały media i organy administracji rządowej.

Przypomnijmy, że miesiąc temu Minister Jacek Socha poprosił Prezesa Grabarka o rozważenie zatrudnienia doradcy zewnętrznego celem upewnienia się, że proces wyboru oferty pomiędzy Airbusem i Boeingiem przebiega prawidłowo, ponieważ 26 kwietnia br. przerwano rozmowy z Airbusem a kontynuowano je z Boeingiem. Tymczasem Prezes Grabarek wybrał nie doradcę, ale audytora, który ma nie upewnić się, czy oferty są równorzędnie traktowane, ale aby sprawdził, czy dane z ofert prawidłowo przepisano do modelu komputerowego. Niestety nie jest to zastosowanie się do wskazówek ministra Sochy.

W związku z tym wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem w tej chwili byłoby zatrzymanie procesu, wybranie doradcy Rady Nadzorczej, a nie Zarządu, który poprosi obu oferentów o złożenie zaktualizowanych ofert (Airbusa jest z kwietnia, Boeinga z lipca) i ich ocenienie w sposób obiektywny – ten sam doradca zresztą mógłby poprowadzić proces wyboru samolotu średniego dystansu, by uniknąć kolejnych nieporozumień – przedłużenie o kolejny miesiąc procesu trwającego już rok nie powinno nic zmienić w sensie dostaw, a może wiele wyjaśnić w sensie procedur. Airbus zgodził się na przejrzenie przez audytora jego oferty i dokumentów uzupełniających, ale Prezes Grabarek poinformował pisemnie Airbusa, że audytor otrzyma dostęp tylko do wybranych przez LOT dokumentów, co kompletnie wypacza sens jego pracy.

Warto przypomnieć, że proces wyboru samolotu trwa już od października 2004 i było w nim wiele zmian – wszystko wskazywało na to, że decyzja zapadnie po wyborach i że Minister Socha, podobnie jak w przypadku poważnych prywatyzacji, także w przypadku ważnych decyzji nadzoru właścicielskiego (transakcja oceniana jest na pół miliarda dolarów) poprosi swych przedstawicieli w Radzie Nadzorczej o odłożenie decyzji na później – ale odkąd Forbes opublikował na początku lipca artykuł mocno krytykujący brak strategii zarządu LOT – u i złą sytuację finansową spółki, zarząd zaczął znacząco przyśpieszać proces wyboru samolotu długodystansowego i ignorować prośby Ministra o weryfikację procesu.

Zarząd twierdzi, że głównym powodem pośpiechu przy wyborze samolotu jest potrzeba podjęcia decyzji przed 12 września, ponieważ po tej dacie Boeing wycofa swą ofertę i LOT straci daty dostawy samolotów – nie jest to pewne, pewne natomiast jest, że pod koniec września Komitet Akcjonariuszy Airbusa zatwierdzi ostatecznie rozpoczęcie produkcji A350, zabierając LOTowi argument, że nie można wybrać A350 bo nie wiadomo, czy produkcja ruszy (choć już ponad 130 maszyn zostało zamówionych przez klientów na całym świecie) – zresztą rozpoczęty w tej chwili strajk w fabrykach Boeinga i tak spowoduje przesunięcia w termnach dostaw samolotów – ostatni strajk tego typu u Boeinga trwał 69 dni wg Financial Times i International Herald Tribune, co na pewno poważnie pozmienia terminy dostaw.