Mało ekscytujący początek (ciekawego) tygodnia

Piątkowa sesja w USA, jak wszędzie na świecie, była najbardziej istotna dla graczy operujących na rynku terminowym. Wygasające kontrakty stwarzały zagrożenie większej niż zazwyczaj zmienności i dość nieoczekiwanych ruchów. Żadne wyjątkowe zmiany nie miały miejsca, a S&P500 zakończył nawet na minimalnym plusie odrabiając tym samym straty z czwartku.

Tym samym w ciągu ostatnich 11 sesji tylko dwie były spadkowe i indeksy nadal są na szczytach. Chociaż dzisiejszy handel z uwagi na święto w Japonii oraz kompletny brak danych makro raczej nie ma perspektyw na jakieś wyjątkowe rozgrywki to najbliższe trzy tygodnie zapowiadają się niezwykle interesująco. Ta wyjątkowość pochodzi z okresu przełomu września i października ubiegłego roku. Wtedy przez trzy tygodnie S&P500 stracił ponad 30 proc., a rynki czekały na reanimacyjny program TARP. Obecnie sytuacja wydaje się znacznie spokojniejsza, a to stwarza szansę na zanotowanie pierwszego od ponad dwóch lat wzrostu indeksu w skali 12 miesięcy. Byłby to psychologiczny silny sygnał kupna, który skierowałby na rynku dodatkowy kapitał. To natomiast byłby prosta droga do kolejnych wzrostów.

Więcej emocji wygasające kontrakty zapewniły na GPW. Co prawda podczas piątkowej sesji nikt nie oczekiwał przełomu i wybrania przez rynki konkretnego kierunku, ale obie drogi – do wzrostów ponad 2200 pkt. jak i do spadków poniżej 2100 pkt. – były otwarte. Stagnację zapewniło niezdecydowanie zachodnich parkietów oraz brak danych makro, który podkreślał patową sytuacje. Przez te czynniki oraz obawy przed dniem „trzech wiedźm” nikt nie chciał wychodzić przed szereg i angażować się po konkretnej stronie handlu.

Z tych powodów handel na GPW cały dzień przebiegał wyjątkowo nudnie. Wahania WIG20 w ciągu pierwszych sześciu godzin ograniczyły się kilkunastu punktów, a indeks przez cały ten czas pozostawał na minimalnym minusie. W tym całym spokoju optymizmem cieszył debiutant na warszawskim parkiecie – spółka Delko. Jej kurs już w pierwszej chwili handlu podskoczył o 10 proc. i utrzymał tą zwyżkę do końca. To kolejny udany debiut na GPW, ale radość byków była ograniczona, bo jest to dopiero siódmy debiutant w tym roku. Dla porównania w 2008 roku do połowy września na parkiecie pojawiły się 24 spółki, a w rekordowym 2007 roku aż 49!

Do ostatniej godziny obrót na rynku wyniósł raptem 600 mln złotych, co pokazuje, że chętnych do handlu było jak na lekarstwo. Dopiero wraz z wybiciem 15:10 było widać ożywiony handel, w którym bezsprzecznie dominowała podaż. Już pierwsze takty sprowadziły WIG20 poniżej sesyjnych  i minimów, ale byki zdołały wyprowadzić jeszcze niewielką kontrę i ostatecznie spadek nie przekroczył procenta. Tydzień WIG20 zakończył na poziomie niższym niż zeszłotygodniowe minima, ale do ich osiągnięcia zabrakło tylko 2 pkt.. Oznacza to, że wrzesień jak na razie idealnie wpasowuje się w prognozę słabego miesiąca dla akcji, bo od jego początku indeksy schodzą coraz niżej. Piątkowe zakończenie, podobnie jak początek, nie pomaga żadnej ze stron, ale pozostaje złe wrażenie z kolejnego tygodnia, kiedy zachodnie parkiety wychodzą na nowe szczyty, a my spadamy.

Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse