Mały obrót, duży zysk, czyli indeks puka w opór

Po wczorajszej sesji, na której przy niewielkim obrocie z uwzględnieniem technicznej zmiany sposobu jego liczenia doszło do znaczniejszego wzrostu WIG20, można zadać sobie pytanie, czy styczeń wynagrodzi nam grudniową nudę.

Sesja zakończyła się wzrostem WIG20 o ponad 1,39 procent, który to wynik dał mu miejsce w środku stawki europejskich indeksów. Inwestorzy wrócili po przerwie świątecznej i przystąpili do zakupów, uzupełniając portfele o papiery sprzedane ze względów podatkowych w końcu zeszłego roku i uznając, że indeks pozostawał w konsolidacji zbyt długo. Nadzieje na wzrosty wlała w serca inwestorów decyzja Chin o kontynuacji skupywania hiszpańskiego długu – Unia w obliczu kłopotów niektórych członków z obsługą zadłużenia powoli staje się zakładnikiem chińskiego kapitału, co może prowadzić do umocnienia euro i osłabienia juana, ale do tak daleko idących wniosków nie należy się jeszcze posuwać. Tymczasem prognoza inflacji Ministerstwa Finansów przewiduje, że ceny w Polsce wzrosły w grudniu o 3,1% w ujęciu rocznym co znacznie przybliża w czasie rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych przez RPP, jednak inwestorzy zignorowali te dane, kierując się dobrymi nastrojami na giełdach europejskich i danymi makro, wśród których odczyty wskaźników PMI okazywały się lepsze od prognozowanych.

Dziś w kalendarzu będziemy wyczekiwać wieści zza oceanu, gdzie poznamy dane na temat zamówień w przemyśle i na dobra trwałego użytku. Optymizmem jeśli chodzi o prognozy wzrostów na giełdzie może napawać odpływ pieniędzy z amerykańskich obligacji po lepszych od oczekiwanych wczorajszych danych makro świadczący o skierowaniu się inwestorów w stronę aktywów o większym ryzyku. Z kolei w Europie obserwujemy ruch odwrotny ze względu na wciąż żywy problem kryzysu zadłużenia. Oczywiście jednoczesny wzrost indeksów giełdowych i cen obligacji nie jest możliwy na dłuższą metę, przynajmniej bez dopływu kapitału z zewnątrz (czytaj: z Chin), tak więc bez pomocy chińskiego smoka inwestorów czeka trudny wybór, który paradoksalnie mogą ułatwić właśnie Chiny decyzją o zaprzestaniu skupowania długów państw unijnych – jednak w obecnej sytuacji uważam to za scenariusz mało prawdopodobny. Tak czy inaczej klimat na światowych giełdach jest zgoła odmienny od tego z grudnia – – wczoraj Dow Jones utworzył lukę hossy, konsekwentnie ustanawiając kolejne szczyty od początku kryzysu, zaś dziś Azja kontynuuje wzrosty.

Dziś rano kurs eurodolara poruszał się w trendzie bocznym i wynosił 1,3351. Z kolei wobec jena dolar umacnia się już drugi dzień, przekraczając granicę 82 jenów. Miedź wciąż rośnie podobnie jak ropa na fali oczekiwań zwiększonego popytu, zaś złoto i srebro ustabilizowały się na poziomach odpowiednio 1414 i 30,70 dolara.

Marcin Bielicki
Makler Papierów Wartościowych
Dyrektor Domu Maklerskiego FIO

Źródło: Dom Maklerski FIO