Wirtualny mBank święci triumfy. Liczba klientów rośnie (chociaż dynamika jakby osłabła), wciąż poszerzana jest oferta, zwiększa się sieć naziemnych oddziałów. Szybko rośnie też portfel kredytów, chociaż głównie dzięki kredytom hipotecznym. Przy sprzedaży innego rodzaju produktów kredytowych daje o sobie znać ograniczeni, jakim jest brak fizycznej obecności.
Patrząc na ostatnie wyniki mBanku można powiedzieć, że coś się ruszyło, jednak do liderów rynku consumer finance bankowi jeszcze bardzo daleko. Nie można oprzeć się wrażeniu, że leży też sprzedaż krzyżowa kart kredytowych. Z taką liczbą klientów powinno być znacznie lepiej. Powinno, a nie jest – mimo jednej z ciekawszych ofert na rynku. Pamiętajmy przy tym, że oprócz internetu, sprzedaż teoretycznie wspiera sieć mKiosków i Centrów Finansowych. Jeśli zatem teorię przełożymy na praktykę, to oznacza, że internet jest w Polsce raczej mało skutecznym kanałem sprzedaży kart kredytowych. Bo aż dziw, że przy całkiem atrakcyjnych warunkach finansowych klienci wybierają inne karty. Z drugiej strony ten sam zarzut można skierować do innych instytucji, które za główną przewagę konkurencyjną uznały niską cenę… A że internet jako taki jednak w bankowości się sprawdza nie trzeba nikogo przekonywa
No właśnie. Żeby można było walczyć ceną, należy cały czas kontrolować, a jeśli się da – ciąć koszty. I tak od samego początku robi mBank. Każdy papierowy wyciąg jest w tym banku płatny. Aby tę wadę zrekompensować klientom, bank wprowadził jakiś czas temu wyciągi elektroniczne. Jak się okazuje, żeby zmniejszyć koszty papierowej korespondencji, związane z wysyłaniem comiesięcznego wyciągu do karty kredytowej, mBank planuje również wprowadzenie opłaty, za taką zdawałoby się podstawową i wszędzie darmową usługę. Bezpłatne pozostać mają wyciągi elektroniczne – tutaj z nieoficjalnych informacji wiemy, że przy okazji rozszerzeniu ma ulec wachlarz dostępnych formatów do pobrania.
Opłaty za tradycyjny wyciąg będą dość wysokie. Miesięczny koszt to aż 5 zł, co wyraźnie wskazuje, że bank chce do nich po prostu zniechęcić klientów. W tym momencie informacja o podwyżce pojawia się podczas składania wniosku o kartę. Bank informuje tam, że planowana podwyżka ma wejść w życie z początkiem września. Jak jednak dowiedzieliśmy się, ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Bank chce najpierw sprawdzić czy i jak klienci zareagują na możliwość otrzymywania wyciągów drogą elektroniczną. Zapewne istnieje uzasadnione podejrzenie, że zamiast planowanych oszczędności, mogą pojawić się straty, bo takie opłaty zniechęcą potencjalną klientelę. A z tą mogłoby być znacznie lepiej. Przykład daje tutaj chociażby Lukas Bank, GE Money Bank, czy w końcu Millennium, żeby nie sięgać po lidera – PKO BP.