Senatorowie dyskutowali wczoraj nad kształtem programu „Mieszkanie dla młodych”. Również oni mają do inicjatywy dopłat sporo zastrzeżeń. W czym ten program będzie lepszy od „Rodziny na swoim”? – pytali politycy.
– To nie jest tak, że był jakiś tam program „Rodzina na swoim”, a nagle pojawił się wspaniały program. Absolutnie nie – mówił wczoraj na posiedzeniu Senatu senator Leszek Czarnobaj raportujący stan prac nad ustawą regulującą MdM, odnosząc się do pytania senatora PiS Wojciecha Skurkiewicza. Chwalił przy tym poprzedni mechanizm dopłat do kredytów hipotecznych, MdM traktując jako jego naturalną kontynuację. – Ja nie kładę tego na szali, nie mówię: lepszy – gorszy, tylko wskazuję pewne różnice, które są.
Z wypowiedzi senatora sprawozdawcy wynikało, że za jedną z wiodących zalet nowego programu jest odmienny sposób dofinansowywania. – Tam jest dopłata do odsetek, tutaj jest dopłata do wkładu własnego – przypominał Czarnobaj. – Ja osobiście z rozmów z ludźmi młodymi, jak również z wieloma moimi znajomymi i osobami z mojej rodziny dowiedziałem się, że największym problemem nie jest spłata kredytu w latach następnych, chociaż oczywiście kredyt to zawsze jest pewien problem, tylko znalezienie wkładu własnego, co zazwyczaj jest o wiele większym problem.
Co z tym rynkiem wtórnym?
Zasadnicza część środowej dyskusji senatorów dotyczyła nieobjętego programem dopłat rynkiem wtórnym. – To jest ważna sprawa, jeśli chodzi o małe miejscowości, gdzie rynek pierwotny tak naprawdę nie istnieje, i to stanowi duże ograniczenie dla tych osób, które właśnie tam będą chciały skorzystać z tego programu – mówił senator Przemysław Błaszczyk z Prawa i Sprawiedliwości. Wyrażał zarazem zdziwienie pojawiającą się w dyskusjach nad MdM-em argumentacją, że wsparcie rynku pierwotnego pomoże rynkowi wtórnemu.
– Tak na logikę lepsze by było wsparcie rynku wtórnego, bo wiadomo, że mieszkania dla osób młodych nie muszą być o wysokim standardzie i gdyby była większa podaż na rynku wtórnym, to z automatu i na rynku pierwotnym byłby większy ruch, bo te osoby, które już mają mieszkanie, ale chciałyby poprawić swoje warunki mieszkaniowe, mogłyby sprzedać to mieszkanie, dołożyć część pieniędzy i zainwestować na rynku pierwotnym. Uważam, że raczej w tę stronę powinniśmy iść, a nie z rynku pierwotnego… – mówił Błaszczyk.
Ustawa efektem lobby
– Dlaczego komisja nie zaproponowała poprawek, który by zracjonalizowały i, że tak powiem, użyciowiły ten program, tak żeby on rzeczywiście był dostępny tym, do których jest adresowany? – pytał Jan Maria Jackowski również z PiS. – I dlaczego lobby deweloperskie, które już przeforsowało budowę tunelu metra pod Wisłą – a teraz są określone kłopoty i koszty… Trudno nie odnieść wrażenia, że lobby deweloperskie miało istotny głos przy konstruowaniu tej ustawy. I czemu rynek wtórny został odrzucony, o czym już koledzy przedmówcy wspominali – dopytywał.
– Z przykrością muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o wspieranie rynku wtórnego, to tu nowe mieszkania nie powstają… – odnosił się do uwag senator Czarnobaj. – Oczywiście nie jestem przeciwny wspieraniu rynku wtórnego, bo to również ma swoje zalety. Ale na pytanie, czy w ramach wsparcia rynku wtórnego pojawiają się nowe mieszkania, odpowiem, że zapewne tak, ale zdecydowanie więcej mieszkań powstaje w ramach wsparcia rynku pierwotnego. Zatem wspieramy to, co dotyczy zwiększenia podaży na rynku pierwotnym, mieszkań nowych, ze względów, o których mówiłem we wcześniejszym wystąpieniu, chociażby jeśli chodzi o warunki, które muszą spełniać nowe obiekty.
Dziś Senat kontynuuje posiedzenie. Termin rozpatrzenia ustawy przez Senat mija 30 października.