Rynki od jakieś już czasu są niezmiernie słabe. Dotychczasowe wzrosty wyraźnie wyhamowały, ale jak dotąd nie zamieniły się głębszą korektę. To niezmiernie ciekawy i budzący pewne analogie przypadek. Otóż z końcem maja niewiele osób liczyło na przebicie ważnej granicy 1900 punktów, tymczasem do owego wybicia doszło. Dzisiaj większość analityków spodziewa się dość wyraźnych spadków, które jak na złość nie chcą się zmaterializować.
Dzisiejsze notowania miały szansę zakończyć się wyraźnym kolorem czerwony co byłoby prostą konsekwencję wczorajszych wyraźnych spadków na Wall Street. Rynek rzeczywiście otworzył się 1 proc. niżej, ale popyt stopniowo podnosił notowania w kierunku wtorkowego zamknięcia. W Europie wyróżniał się niemiecki DAX, który za przyczyną zaskakująco dobrych danych o produkcji przemysłowej w Niemczech potrafił się zielenić przez sporą część dnia. Popołudniu takim wsparciem, ale już dla większości rynków okazała się publikacja nowych prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który oczekuje, że w przyszłym roku światowa gospodarka wzrośnie o 2,5 procent, a nie, jak dotąd szacowano, o 1,9 procent.
Rynki uspakajały również wieści z właśnie rozpoczętego szczytu G8. Liderzy głównych gospodarek stwierdzili, że nie będą się spieszyli z zakończeniem stymulowania wzrostu. To dobry znak, gdyż historia uczy, że zbyt wczesne zakończenie pakietów pomocowych może bardzo zaszkodzić rodzącemu się ożywieniu (tak stało się w latach 30-tych za oceanem oraz 90-tych w Japonii).
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że brak złych danych, całkiem niezłe nastoje i dobre wieści płynące z agencji informacyjnych nie potrafiły wyraźnie skierować notowania na północ. To znak, że amunicja kupujących się wyczerpuje i spadki pewnie zobaczymy, ale nie w momencie, gdy wszyscy ich oczekują.
Na rynku walutowym złoty traci, natomiast popołudnie było dla naszej waluty wyraźnie łaskawsze od poranka. Nienajgorsze zachowanie rynków akcji nadal przekłada się więc na zwiększone zakupy złotego. Co warte podkreślenia nasza waluta zachowywała się lepiej od forinta, co jeszcze niedawno było wręcz nie do pomyślenia.
Komentarz przygotował
Łukasz Bugaj, Analityk Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi