Młodzi Amerykanie wyciągnęli wnioski z lekcji, jakiej starszym pokoleniom udzielił kryzys finansowy. Z danych banku centralnego USA wynika, że liczba użytkowników kart poniżej 35. roku życia spadła do najniższego poziomu od 1989 roku.
Ameryka uważana jest za kolebkę kart kredytowych. To tu narodziły się systemy Diners Club, American Express, Visa czy MasterCard. Amerykanie zaczęli korzystać z kredytówek już latach 60-tych ubiegłego wieku, a w ciągu kilku pokoleń karty wpisały się na dobre w krajobraz rynku finansowego. Dla porównania w Polsce pierwsze karty kredytowe pojawiły się bodajże w 1995 roku.
W Stanach karty kredytowe służą nie tylko do zwykłego kredytowania zakupów. Ich nie mniej ważną rolą jest budowanie tzw. credit score, czyli historii kredytowej. Bez niej trudno jest funkcjonować w amerykańskim społeczeństwie – jest ona sprawdzana przy zawieraniu większości umów życia codziennego, np. wypożyczeniu samochodu, rezerwacji hotelu czy zakupu telefonu od operatora.
Kryzys finansowy z roku 2008 obnażył jednak czarną stronę kart kredytowych. Amerykanie przyzwyczajeni do łatwo dostępnego kredytu przez lata zadłużali się na potęgę. Gdy brakowało pieniędzy na zakup telewizora czy lodówki, sięgali po kartę. Standardem stało się posiadanie kilku kart kredytowych i rolowanie kredytów na jednej karcie środkami z drugiej. Wszystko działało sprawnie do momentu, załamania się gospodarki. Kiedy zaczęło rosnąć bezrobocie, karty kredytowe stały się kulą u nogi.
Młodzi Amerykanie dorastali obserwując problemy finansowe swoich rodziców. I wygląda na to, że lekcja, jakiej udzielił im kryzys finansowy okazała się skuteczna. Jak podaje serwis pymnts.com, millenialsi raczej sceptycznie podchodzą do życia na kredyt. Z danych banku centralnego USA wynika, że liczba użytkowników kart poniżej 35 roku życia spadła do najniższego poziomu co najmniej od 1989 roku. Starszych danych nie ma, bo to wówczas Rezerwa Federalna zaczęła zbierać informacje o posiadaczach kart.
Nie oznacza to jednak, że młodsze pokolenie całkiem zrezygnowało z kredytu. Millennialsi wciąż korzystają z innych produktów, na przykład kredytów studenckich. Kart nie biorą jednak świadomie. Nie chcą się przekredytować jak ich rodzice.
W Polsce karty mają znacznie krótszą historię. Swój szczyt popularności osiągnęły w 2009 roku, kiedy w obiegu znajdowało się blisko 11 mln plastików. Także i u nas na skutek kryzysu rynek karty się załamał. Dziś Polacy mają w portfelach około 6 mln kart, z czego jedynie 3,7 mln jest aktywnie używane.
Z opublikowanych kilka dni temu badań Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych i Instytutu Rozwoju Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej wynika, że przeciętny posiadacz karty kredytowej to mieszkaniec dużego miasta, w wieku od 30 do 49 lat, posiadający wyższe wykształcenie, pracujący na stanowisku nierobotniczym, ze stałym dochodem na osobę powyżej 1 400 zł.
Drugą najliczniejszą grupę wiekową posiadaczy kart kredytowych stanowią młodzi ludzie w wieku do 29 lat. Autorzy badania zwracają uwagę, że to pokolenie potrzebuje kart do robienia zakupów, zawierania transakcji online i rezerwowania hoteli. Z drugiej jednak strony młodsi wiedzą, że karta nie jest im do tego potrzebna. Mogą więc z niej świadomie zrezygnować.
Z badania wynika ponadto, że tylko 2 proc. gospodarstw domowych posiadających kartę kredytową deklaruje, że ma problemy z jej obsługą. Natomiast te gospodarstwa, które korzystają z kart, wciąż bardzo rzadko zaciągają dług na karcie. Co ciekawe, spłata karty kredytowej znajduje się dopiero na szóstym miejscu ze względu na priorytet spłacanych zobowiązań. W pierwszej kolejności Polacy płacą czynsz za mieszkanie, później opłaty za media, a następnie raty kredytu mieszkaniowego. Więcej o badaniu KPF i SGH.