Mobilna wirusologia: Kaspersky Lab przedstawia nowy raport

Mobilne złośliwe programy już od dawna występują nie tylko w kolekcjach złośliwego kodu posiadanych przez firmy antywirusowe. Teraz smartfon może być zagrożony za każdym razem, gdy przebywamy w zaludnionym miejscu, takim jak środki publicznego transportu, kino czy lotnisko.

Z danych wynika, że liczba i skala epidemii mobilnych robaków rośnie w błyskawicznym tempie. Podczas gdy dwa lata temu głośno było o każdym wykryciu nowego złośliwego programu dla telefonów komórkowych, w 2006 roku każdego tygodnia firma Kaspersky Lab dodawała do sygnatur zagrożeń średnio 10 nowych trojanów dla systemu Symbian.

Liczba złośliwych programów dla systemu Symbian unaocznia zagrożenie, jakie stanowią mobilne złośliwe programy. Symbian pozostaje najpopularniejszym systemem operacyjnym dla smartfonów. Wynika to głównie z tego, że wszystkie smartfony wyprodukowane przez Nokię opierają się na Symbianie, a kombinacja Nokia/Symbian jest obecnie standardem dla smartfonów. Według Alexandra Gosteva, wiele czasu upłynie, zanim Windows Mobile przejmie znaczny udział w rynku od Symbiana.

Alexander Gostev komentuje to w następujący sposób: „Szybkie tempo rozprzestrzeniania się robaków dla urządzeń przenośnych może wynikać z tego, że przeciętny użytkownik telefonu komórkowego jest mniej świadomy kwestii bezpieczeństwa niż przeciętny użytkownik Internetu. Z drugiej strony, nawet osoby, które już długo używają telefonów komórkowych, traktują mobilne złośliwe oprogramowanie jak problem, który jeszcze nie występuje, albo wierzą, że ich tak naprawdę nie dotyczy”.

Obecne mobilne wirusy mogą robić prawie to samo co wirusy komputerowe. Jednak wykształcenie tak różnorodnych zachowań zajęło wirusom komputerowym ponad dwadzieścia lat, podczas gdy aby dotrzeć do tego samego punktu, mobilne złośliwe programy potrzebowały tylko dwóch lat. „Bez wątpienia, złośliwe oprogramowanie dla urządzeń przenośnych jest najszybciej ewoluującym rodzajem złośliwego kodu i posiada duży potencjał dalszego rozwoju” – pisze Alexander Gostev.