Dotyczą one głównie jej wpływu na konkurencję, ceny i jakość usług oraz stabilność systemów bankowych. W niniejszym tekście zajmę się ostatnim zagadnieniem.
Konkurujące koncepcje
W rozważaniach teoretycznych określa się je jako „concentration-stability view” oraz „concentration-fragility view”. Pierwsza przyjmuje, że bardziej skoncentrowane systemy bankowe mają się odznaczać większą stabilnością finansową, a więc większą odpornością na kryzys, szczególnie o charakterze systemowym. Zwolennicy tego poglądu (m.in. Alley, Besanko, Gale, Thakor) przyjmują bowiem, że koncentracja w bankowości zwiększa siłę rynkową największych banków, co w konsekwencji zwiększa ich zyski i kapitały własne, które są najlepszym buforem absorbującym ryzyko i instrumentem pomnażania wartości wytworzonej dla akcjonariuszy oraz pozostałych interesariuszy. W tych warunkach maleć ma również skłonność samych menedżerów do podejmowania bardziej ryzykownych działań. Dodaje się ponadto, że większa koncentracja ułatwiać ma nadzór nad bankami, szybciej można też wykrywać w nich potencjalne zagrożenia i w ślad za tym skuteczniej da się zapobiegać ewentualnym efektom zakażenia kryzysem systemowym.
Rzadziej i mniej przekonujące są natomiast argumenty na rzecz koncepcji „concentration-stability”, które orzekają, że mniejsza liczba banków owocować ma korzyściami skali, szerszymi możliwościami zdywersyfikowania ryzyka portfeli aktywów albo pełniejszą informacją odnośnie położenia płynnościowego głównych deponentów. Współzależności w tym obszarze są jeszcze słabo rozpoznane, co niekiedy wprost prowadzi do popierania koncepcji drugiej, że bardziej skoncentrowane systemy bankowe są też bardziej kruche.
Zwolennicy „concentration-fragility view” argumentują, że większa siła rynkowa banków może ułatwiać im naliczanie wyższych oprocentowań kredytów, co może skłaniać kredytobiorców do podejmowania też bardziej ryzykownych przedsięwzięć (Boyd i De Nicoló). Zachowania takie mają być dodatkowo wzmacniane przez mniejszy zakres racjonowania kredytów i udzielania większych ich kwot. Łącznie komplikować się może profil ryzyka kredytobiorców, co zagrażać będzie ich równowadze finansowej, a zwrotnie przełoży się na mniejszą stabilność samych banków. Stabilność ta ma maleć jeszcze i przez to, że większe banki mają mieć bardziej złożone struktury zarządzania i portfela zaangażowań, co utrudnia skuteczne ich monitorowanie przez nadzorców i regulatorów.
Drugi argument obrońców tej koncepcji sprowadza się do szerszego stosowania w bardziej skoncentrowanych systemach bankowych dobrze znanych, aczkolwiek nigdzie niezapisanych zasad, a mianowicie: „zbyt duży, żeby upaść” i podobnej względem niej zasady „zbyt ważny, żeby upaść”. Jak wiadomo, sprowadzają się one do silnego przekonania menedżerów i właścicieli dużych banków prywatnych oraz banków państwowych, że w przypadku zagrożenia dla ich płynności i wypłacalności nadzorcy oraz władze publiczne przyjdą im z pomocą. W takim środowisku instytucjonalnym i politycznym sternicy banków uzyskują silny bodziec do zachowań ryzykownych, często zagrażających nawet stabilności całego systemu. Ta skłonność do ryzyka wzrasta w sytuacji szczodrego gwarantowania depozytów bankowych i przy słabym wyposażeniu banków w kapitał własny, a co za tym idzie, nieobciążaniu nadmiernie ich właścicieli ponoszonymi stratami.
Zależności powyższe dobrze ilustruje najświeższy kryzys subprime. Z kolei powtarzające się subsydiowanie i dokapitalizowywanie niektórych banków przez budżet wręcz może demoralizować ich menedżerów i nominalnych właścicieli. Sytuację tę bardzo dobrze znamy z naszego podwórka, gdy np. BGŻ, BGK oraz BOŚ wielokrotnie z pomocy takiej korzystały. Było to możliwe, gdyż kolejne ekipy polityczne banki te traktowały jako instytucje mające rzekomo realizować ważne gospodarczo i społecznie misje. W rzeczywistości bardzo często stawały się jednakże najzwyczajniej łupem politycznym.
Dotychczas bardzo mało przeprowadzono badań poświęconych zależnościom między koncentracją i konkurencją banków a ich stabilnością finansową oraz podatnością na kryzys. Zdecydowana większość z nich dotyczy USA i deregulacji tamtejszej bankowości rozpoczętej w latach 80. ub. wieku. Uzyskano w nich m.in., że deregulacja spowodowała wzrost ryzykowności dużych banków, ale mimo to poprawiła się jakość kredytów. Ten ostatni wniosek jednak już podważono w badaniach dla lat 90. De Nicolo i inni badacze z MFW w pracy opublikowanej w 2003 r. ustalili z kolei, że wzrost koncentracji w bankowości, mierzonej udziałem pięciu największych banków w dużej próbie krajów, prowadził do wzrostu niestabilności finansowej.
Najnowsze ustalenia
Poczynili je T. Beck, A. Demirgüc-Kunt oraz R. Levine, dalej BDL, a opublikowali m.in. w „Journal of Banking & Finance” w 2006 r. Przedmiotem analizy była próba 69 krajów za lata 1980-1997 oraz 47 epizodów w postaci systemowych kryzysów bankowych. Ten ostatni definiowano jako sytuację, w której system bankowy określonego kraju znalazł się w tak trudnym położeniu, że praktycznie nie był w stanie realizować podstawowych funkcji pośrednictwa finansowego. Manifestowało się to m.in. czasowym zamykaniem banków, nacjonalizacją niektórych z nich lub dodatkową ochroną deponentów. Dla ułatwienia identyfikacji kryzysu systemowego przyjęto jednak bardziej jednoznaczne kryteria, tj. udział aktywów niepracujących w całości aktywów równy co najmniej 10 proc. oraz koszty fiskalne ratowania banków wynoszące minimum 2 proc. PKB. Na marginesie zauważmy, że przy kryterium jakości aktywów polski system bankowy przez wiele lat należałoby klasyfikować jako pogrążony w kryzysie systemowym. Stoi to w wyraźnej sprzeczności z polskimi ocenami, iż praktycznie w okresie transformacji, może z wyjątkiem początku lat 90., nie przeżyliśmy kryzysu o takiej skali. Rozbieżność ocen prawdopodobnie wynika z ostrzejszego uznawania w Polsce aktywów jako niepracujących. Mając świadomość pewnej arbitralności przyjętej definicji kryzysu systemowego, BDL w ocenie wrażliwości uzyskanych wyników dokonali dodatkowych obliczeń dla innych ujęć definicyjnych, o czym wspomnę dalej.
Jako miarę koncentracji bankowości przyjęto udział trzech największych banków w sumie bilansowej całego sektora. Żeby zredukować odchylenie z tytułu zmieniającej się liczby banków w próbie badawczej uzyskanej od agencji ratingowej Fitch, w obliczeniach posługiwano się jednak średnią koncentracją z lat 1988-1997. Przeciętnie średnia ta dla całej próby wynosiła 71 proc., ale jej zmienność zawierała się w przedziale poniżej 20 proc. (USA) i ok. 100 proc. (w wielu krajach afrykańskich). Tu także w ocenianiu wrażliwości wyników wprowadzono inne miary koncentracji banków.
Za pomocą modelu regresji logitowej starano się oszacować wpływ różnych zmiennych ilościowych i jakościowych na wzrost lub spadek prawdopodobieństwa wystąpienia systemowego kryzysu bankowego, przy czym zgodnie z celem badań podstawową zmienną niezależną była koncentracja banków. Jako zmienne kontrolne przyjęto: stopę wzrostu realnego PKB i PKB per capita; zewnętrzne terms of trade oraz zmianę kursu walutowego; tempo inflacji i krótkoterminową realną stopę procentową; relację agregatu pieniężnego M2 do rezerw walutowych; stopę wzrostu kredytu oraz indeks hazardu moralnego powodowanego przez wprowadzenie systemu gwarantowania depozytów. Indeks ten jest miarą złożoną z rozwiązań w zakresie reasekuracji, stopnia ochrony depozytów walutowych i międzybankowych, pozyskiwania funduszy gwarancyjnych, zarządzania nimi oraz poziomu samej ochrony.
Sam fakt dodania do zmiennej poziomu koncentracji banków wymienionych zmiennych kontrolnych pokazał, że kraje znajdujące się w kryzysie bankowym przeciętnie rosły wolniej, miały ujemne terms of trade, wyższą inflację i słabnącą walutę narodową. Dla dalszego oczyszczania relacji między prawdopodobieństwem wystąpienia kryzysu systemowego a koncentracją banków BDL wprowadzili cztery miary regulacji banków oraz także cztery zmienne charakteryzujące stopień swobody ekonomicznej i rozwoju instytucjonalnego. Jeśli chodzi o regulację banków, cztery wspomniane miary miały następującą treść:
– procent odrzuconych wniosków o licencję – informuje o ostrości barier wejścia do sektora. Większe bariery mogą zmniejszać podatność na kryzys (przez wzrost zysków banków) albo ją zwiększać (przez stymulowanie nieefektywności);
– ograniczenia dla prowadzonej działalności – w zakresie obrotu papierami wartościowymi, na rynkach ubezpieczeniowym i nieruchomości. Ograniczenia te mogą utrudniać angażowanie się banków w sektory bardziej ryzykowne, a przez to poprawiają ich stabilność finansową. Z drugiej strony stabilność ta może się pogarszać, gdy nakładane restrykcje utrudniać będą dywersyfikację ryzyka;
– rezerwy obowiązkowe – wyższy ich poziom może amortyzować wahania w płynności banków i przez to zwiększać stabilność. Niestety, wysokie rezerwy mogą uszczuplać zyski banków, zwiększając tym samym ich kruchość;
– poziom kapitału regulacyjnego – ostre wymogi odnośnie początkowego jego stanu i bieżącego generalnie mają zmniejszać kruchość finansową. Oczywiście jest to do przyjęcia, gdy założy się, że kapitał ten nie ma swojego kosztu, co w istocie nie jest prawdą.
Pozostałe zmienne składały się z: wskaźnika wolności banków, swobody ekonomicznej, ogólnego indeksu rozwoju instytucjonalnego i typu systemu prawnego. Pierwszy z wymienionych to złożona miara obejmująca m.in. prawa banków zagranicznych, łatwość zakładania banków, regulacje rynku finansowego, miejsce banków państwowych, ingerencje w rynek kredytowy itp. Wpływ miary jest znów mieszany: jeśli swobodniejsza działalność banków poprawia ich efektywność i możliwość zdywersyfikowania ryzyka, stabilność systemu rośnie. Zmaleje ona natomiast, gdy liberalizacja zaowocuje niszczącą konkurencją. Swoboda ekonomiczna przejawia się poziomem regulacji wszystkich rynków, barierami dostępu do nich, zakresem i skalą interwencjonizmu państwowego, przejrzystością i egzekwowalnością kontraktów. Gdy prowadzi ona do wyższej efektywności i lepszej dywersyfikacji ryzyka, kruchość finansowa banków maleje. W przeciwnym razie znów może pojawić się destabilizująca system konkurencja. Rozwój instytucjonalny to także złożona konstrukcja, składająca się z praw wyborczych, efektywności rządu, stabilności politycznej, jakości regulacji, rządów prawa i poziomu korupcji. Ogólnie przyjmuje się, że wyższy poziom rozwoju instytucjonalnego powinien poprawiać stabilność finansową banków. Wreszcie, na kondycję banków może wpływać odziedziczony porządek prawny. Na ogół stwierdza się, że anglosaski system common law poprawia przestrzeganie praw własności, a zróżnicowanie etniczne i religijne mieszkańców może zmniejszyć podaż i jakość usług publicznych. Charakterystyki te coraz częściej włączane są zatem też do badań dotyczących rozwoju finansowego.
Po wykonaniu wielu obliczeń regresyjnych dla różnych specyfikacji modelu, przeprowadzeniu wielu testów, rozpatrzeniu rozmaitych wariantów określania podstawowych zmiennych niezależnych i po dokonaniu wszechstronnej analizy wrażliwości, BDL doszli do następujących konkluzji:
1. Istniała ujemna i istotna statystycznie relacja między koncentracją bankowości a prawdopodobieństwem wystąpienia w niej systemowego kryzysu, zarówno dla liniowej, jak i nieliniowej specyfikacji modelu. Okazało się np., że wzrost koncentracji o jedno odchylenie standardowe (0,2) zmniejszał to prawdopodobieństwo o 1 proc. Jest to dużo, gdyż prawdopodobieństwo wspomnianego kryzysu wynosiło 5 proc. A zatem BDL uzyskali silne wsparcie dla koncepcji „concentration-stability view”, tzn., że większa koncentracja bardziej sprzyja stabilności systemu bankowego. Jest przy tym rzeczą ciekawą, że stabilizujący efekt koncentracji ujawniał się silniej dla niższych jej poziomów. Innymi słowy, systemy bankowe mniej skoncentrowane mogą relatywnie więcej zyskać, gdy liczba banków maleje a pojedyncze banki stają się większe. Idąc dalej tym tropem, BDL oszacowali regresję dla krajów najbogatszych, uzyskując nadal ujemną zależność między koncentracją a prawdopodobieństwem kryzysu systemowego, ale nieistotną statystycznie. Ma to wynikać z małej liczby kryzysów w tych krajach oraz małej ich liczby. Pomimo tego, wydaje się, że uzyskane rezultaty mają walor uniwersalny, a więc w mniejszym lub większym stopniu odnoszą się do wszelkich systemów bankowych.
2. Spośród zmiennych kontrolnych w sposób bezdyskusyjny tylko zmienna wzrost PKB i PKB per capita zmniejszały prawdopodobieństwo wybuchu systemowego kryzysu bankowego. Natomiast wpływ indeksu hazardu moralnego, odzwierciedlającego stosowanie systemu gwarantowania depozytów, jedynie w podstawowej wersji obliczeń zwiększał prawdopodobieństwo pojawienia się takiego kryzysu. Oznacza to, że znaczenie gwarantowania depozytów jako czynnika zwiększające ryzykowne zachowania banków i deponentów być może jest przeceniane.
3. Występowanie ujemnej relacji między koncentracją banków a możliwością wybuchu w nich kryzysu systemowego potwierdziła także analiza wrażliwości. Eksperymentowano w niej z różnymi definicjami kryzysu systemowego, z odwróconą przyczynowością (gdyby kryzys spowodował spadek koncentracji, co w rzeczywistości na ogół nie występuje), stosując inne jeszcze miary koncentracji (indeks Herfindahla i propozycję Bartha), różne specyfikacje próby i modelu oraz wielkości banków.
4. Negatywny wpływ koncentracji na prawdopodobieństwo wybuchu kryzysu utrzymuje się wprawdzie nadal, gdy do rozważań wprowadzi się zróżnicowania krajów w zakresie reżimu regulowania funkcjonowania banków, ale pojawiają się pewne subtelności. Okazało się bowiem, że zaostrzenie barier wejścia do sektora i przepisów dotyczących prowadzonej działalności zwiększały kruchość systemu. Mielibyśmy tu zatem potwierdzenie wcześniejszych ustaleń, że utrudnianie bankom osiągania postępu w efektywności i w lepszym dywersyfikowaniu ryzyka portfela zaangażowań zwiększa prawdopodobieństwo kryzysu. Natomiast zmienne rezerwy obowiązkowe i kapitał regulacyjny nie wywierały istotnego statystycznie wpływu na wzrost zagrożenia kryzysem.
5. Kraje, w których działalność bankowa jest mniej krępowana, podobnie jak pozostała działalność ekonomiczna, i które legitymowały się wyższym poziomem rozwoju instytucjonalnego, przeciętnie były mniej wystawione na niebezpieczeństwo wybuchu kryzysu bankowego. Należy przypuszczać, że za tym stwierdzeniem kryje się stabilizujący wpływ większej konkurencji, pomimo mniejszych barier wejścia i malejącej koncentracji, krajów cechujących się większym liberalizmem ekonomicznym i dbających o umacnianie szeroko rozumianych instytucji.
6. Zależność podstawowa, tj. malejące prawdopodobieństwo wybuchu kryzysu systemowego w bankowości bardziej skoncentrowanej, jest nadal istotnie negatywna, gdy w modelu uwzględni się zróżnicowanie krajów pod względem tradycji prawnej, praktykowanych religii oraz struktury etnicznej.
* * *
Wpływ koncentracji na stabilność systemów bankowych jest dwojaki: pozytywny i negatywny. Pierwszy pojawi się, gdy w ślad za wyższą koncentracją poprawi się efektywność banków i będą one miały lepsze warunki do dywersyfikowania swojej działalności, a więc i ryzyka, które może wtedy nawet zmaleć. Oznacza to, że najlepszy jest układ, gdy wzrostowi koncentracji towarzyszy wzmożona konkurencja, a ta z kolei zależy od liberalizacji warunków funkcjonowania banków i większej swobody ekonomicznej w całej gospodarce oraz wzmacniania jej otoczenia instytucjonalnego. Wpływ negatywny koncentracji pojawić się może natomiast wtedy, gdy konkurencja między bankami będzie niszcząca, zażarta i bezpardonowa. Wynika z tego, że po części mamy tu do czynienia ze swoistą kwadraturą koła: konkurencja może być i stabilizująca, i destrukcyjna, bo jak rozstrzygnąć, kiedy jest ona ucywilizowana, a kiedy dzika i niszcząca. Otwiera się tu zatem pole do adekwatnej regulacji funkcjonowania banków, ale znów jest dylemat: jak regulować, żeby nie ograniczać konkurencji i innowacyjności. Nie ma wyjścia, trzeba nadal kontynuować badania wg następującej sekwencji: koncentracja? konkurencja? siła rynkowa banków? stabilność makroekonomiczna? otoczenie regulacyjne prawne i instytucjonalne? efektywność banków skorygowana o ryzyko? stabilność systemu bankowego.
Nie znamy jeszcze dokładnie kanałów wpływu wyższej koncentracji banków na ich stabilność, a więc nie mamy solidnych podstaw do formułowania rekomendacji praktycznych dla jej przyspieszenia, gdy jej wpływ na stabilność jest pozytywny, albo do jej ograniczenia w sytuacji przeciwnej. Dobrze natomiast wydaje się być udokumentowany wniosek, że nadmierne przykręcanie śruby bankom i innym podmiotom finansowym nie musi wcale i szybko wytłumić, trwające już ponad rok, zaburzenia na światowych rynkach finansowych. l
prof.dr hab. Jacek Kulawik
Autor jest pracownikiem naukowym Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie