Placówki nie odejdą do lamusa jeszcze przez wiele lat, ale na obecnym kryzysie z całą pewnością skorzysta kanał internetowy. MultiBank ze swoją nową ofertą kredytów gotówkowych przez internet jest najlepszym tego potwierdzeniem. To kolejna już instytucja, która wdrożyła specjalny proces sprzedaży kredytów gotówkowych w internecie. Efekt? Już wkrótce ten sposób dystrybucji może stać się standardem w internecie.
Internet był do tej pory omijany szerokim łukiem w przypadku sprzedaży kredytów gotówkowych. Wynikami sprzedażowymi mógł się w zasadzie pochwalić tylko Cetelem, który musiał postawić na ten kanał dystrybucji ze względu na specyfikę swojej działalności. Efekty przeszły chyba wszystkie oczekiwania – stąd też kolejne instytucje coraz chętniej wchodzą na ten teren. Problem tylko w tym, że nie wszystkim udaje się osiągnąć zadowalający efekt. Dlaczego?
Przede wszystkim trudno zachować jest odpowiedni standard. Internet kojarzy się nam z szybkością, a tej niestety nie można było osiągnąć przy stosowanych rozwiązaniach. Chodzi nie tylko o całą logistykę procesu, co również o profil ryzyka. I tak na przykład w BZ WBK, który w jednej z opcji załatwia cały kredyt przez kuriera, osoba osiągająca dochody z własnej działalności gospodarczej zostanie zaproszona do oddziału – przez internet nic nie załatwi. Problemem są również wymagane dane. Umówmy się – bez pomocy pracownika – im więcej zbieranych informacji, tym mniejsza szansa na poprawne ukończenie wniosku. Jeśli bank potrzebuje od nas na dzień dobry dane pracodawcy, to część potencjalnych klientów może się zniechęcić – bo skąd coś takiego wziąć od ręki? A konkurencja rzeczywiście w tym przypadku jest o jedno kliknięcie myszy, co można sprawdzić wpisując w googlu frazę „kredyt gotówkowy”.
Sposobów na sprzedaż gotówki przez internet jest tyle, ile banków. Fakt, że nie wszystkie jeszcze w ten kanał dystrybucji weszły. Najważniejszą rzeczą w tym wszystkim jest jednak sam proces podpisywania umowy. Część banków wyśle klienta do placówki, część zrobi to w sposób zdalny – przez kuriera lub pocztą. I to jest podstawowy wyróżnik oferty. Oczywiście ten drugi sposób, wymagający przejścia się do oddziału, jest zaprzeczeniem całej idei kredytu internetowego, aczkolwiek to często etap pośredni, prowadzący zapewne do bardziej zaawansowanej sprzedaży.
Banki niechętnie decydują się na pełne odplacówkowienie procesu przyznawania kredytu, ze względu na generowane ryzyko takiej sprzedaży. W branży znane są historie banków, które mocno sparzyły się na takiej dystrybucji, generując ogromne straty. Mimo wszystko krok za krokiem, bank za bankiem, takie kredyty sprzedawane są coraz częściej. Punktem zwrotnym było wprowadzenie kredytów przyznawanych na przysłowiowy dowód i oświadczenie o zarobkach. Na podstawie scoringu i sprawdzenia klienta w BIKu, bank udziela kredytu w dosłownie 15 minut. Wdrażając ten model do internetu, można radykalnie zwiększyć zasięg dystrybucji, nie ograniczając się do największych miast. Oczywiście zawsze pozostaje kwestia czasu – gotówka raczej potrzebna jest od ręki – stąd też do momentu wdrożenia podpisu cyfrowego, będzie wymagana w całym procesie placówka lub kurier (chociaż Cetelem rozwiązuje to inaczej).
Do niedawna internet był przede wszystkim generatorem leadów dla kredytów hipotecznych. Gotówka praktycznie w sieci się nie sprzedawała – zwłaszcza porównując do kanałów tradycyjnych. Potem coś się zmieniło. Z jednej strony w podejściu banków (co można było zauważyć w uproszczeniu procedury), a z drugiej w podejściu samych klientów, którzy chętniej sięgali po taki kredyt w internecie. Obecna sytuacja, która wymusza poszukiwanie nowych źródeł przychodów w miejsce utraconych kredytów hipotecznych, sprzyja rozwojowi innych produktów, np. kredytów gotówkowych. Należy zatem spodziewać się nowych wdrożeń w kolejnych bankach. Swego rodzaju problemem może być ustawa antylichwiarska, która mocno wpływa na cenę kredytu. Niestety internet ze swoją anonimowością, wpływa również na zwiększone ryzyko udzielania takich kredytów. Siłą rzeczy nie są one zatem tanie (a na koszt wpływa też kurier).
Co proponuje MultiBank? Można powiedzieć, że bardzo ciekawe rozwiązanie, świadczące o dużych zmianach zachodzących w tym banku. Internet to przecież domena mBanku w grupie BRE. Jak się okazuje tego rodzaju podział przestaje powoli istnieć, a Multi agresywnie wchodzi w sieć – ma bowiem świadomość wagi tego kanału dystrybucji. Oceniając stosowane rozwiązania w nowym produkcie, mamy wrażenie, że może to być swego rodzaju tester dla całego rynku w Polsce. Do momentu, kiedy gotówką przez internet zajmowały się banki znające się consumer finance lub ewentualnie przodownicy bankowości internetowej ze scoringiem odrzucającym większość wniosków, panowało swoiste przeświadczenie, że gotówka w internecie się nie sprzedaje. Od czasu, kiedy Cetelem mocniej uderzył, a po cichu weszły na ten rynek kolejne małe banki, o gotówce jest już głośniej. Bez cienia wątpliwości nowe wdrożenie MultiBanku wywoła wśród konkurencji najpierw konsternację, potem zaciekawienie, a po dobrych wynikach sprzedażowych chęć skopiowania rozwiązania. Podobnie przecież było w consumer finance, gdzie po Cetelemie, swoje rozwiązania wdrożyli wszyscy najbliżsi konkurenci – od Sygmy, przez Lukasa i GE, a na Santanderze kończąc. Zazwyczaj jednak były to kulawe rozwiązania, oparte na call-center.
Jak w tym wypadku wygląda MultiBank ze swoim nowym serwisem multigotowka.com (najwidoczniej .pl było już zajęte wcześniej)? Trzeba powiedzieć, że bardzo ciekawie, przynajmniej na podstawie tego co do tej pory zobaczyliśmy. Przede wszystkim klient dostaje jasny przekaz – wstępna decyzja kredytowa w ciągu godziny, kwota do 50 tysięcy złotych, wypełnienie formularza w 5 minut. Do tego poglądowa symulacja kredytowa na podstawie wprowadzonych danych. Znacząco lepiej to wygląda niż sprzedaż kredytów gotówkowych przez inne banki, gdzie w gruncie rzeczy jest tylko jakiś formularz kontaktowy, a sam proces kończy się w placówce. Oczywiście to i tak znacząco lepsza sprzedaż niż reklama w gazecie, ale fakt pozostaje faktem, że to wypuszczanie klienta z ręki.
MultiGotowka to nowa koncepcja sprzedażowa w MultiBanku, kontynuująca pozyskiwanie lokat i struktur przez internet. Bank otwiera się na aktywną sprzedaż przez internet. Na potrzeby tego produktu tworzona jest odrębna marka, odrębny proces sprzedażowy w internecie, a przede wszystkim nowa mikrowitryna. Pozwala to na inne pozycjonowanie produktu i jego dystrybucję. Chociaż z drugiej strony bank podkreśla, że jego kredyty będą przede wszystkim dla segmentu mass affluent.
W tym wszystkim najważniejsza jest przyjazność procesu. Nie sprawdzaliśmy (i zapewne dla tego rodzaju produktów nie będziemy nigdy sprawdzać) procesu, ale z zapowiedzi banku wygląda ciekawie. Pieniądze mają się znaleźć na rachunku wnioskodawcy do 72 godzin roboczych po złożeniu wniosku. Kurier ma się pojawić w 24 godziny po złożeniu wniosku. Nie będzie potrzebne ksero dowodu (to ciekawostka) – co normalnie jest pewnym utrudnieniem, bo nie każdy ma ksero (lub urządzenie wielofunkcyjne) w domu. Sama decyzja kredytowa ma być podjęta w ciągu godziny od złożenia wniosku – w rozmowie konsultant może (zapewne przy większych kwotach lub przy bardziej problematycznych przypadkach) zażądać dodatkowych dokumentów. Wówczas w takim przypadku wchodzimy w case innych banków, no ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Przy niższych kwotach decyzja ma być jednak podejmowana po weryfikacji historii w BIK. A to już duża zaleta – bo bank otwiera się również na nowych klientów.
Ciekawostką dostępną przy MultiGotówce jest dobrowolne ubezpieczenie „Bezpieczne Rachunki”, które obejmuje spłatę miesięcznych opłat eksploatacyjnych związanych z użytkowaniem mieszkania w przypadku czasowej niezdolności do pracy. W razie potrzeby ubezpieczyciel wypłaci 6 miesięcznych świadczeń w wysokości faktycznie poniesionych miesięcznych opłat eksploatacyjnych – do 800 PLN miesięcznie. Ciekawe jak to będzie wyglądać w praktyce (wymóg zwolnienia powyżej 30 dni), ale widać, że BRE Ubezpieczenia kombinują w dobrym kierunku. Oczywiście do kredytu dostępna jest opcja ubezpieczenia (dobrowolnego) w przypadku wypadku, etc. To oczywiście dodatkowy zarobek dla banku. Jeśli już o zarobku. Bank pobiera maksymalną możliwą prowizję w wysokości 5% kwoty. Oprocentowanie od 16% (pytanie do ilu – maksymalne jest 22% obecnie). Okres kredytowania od 6 miesięcy do 5 lat, a kwota od 3 do 50 tysięcy.
Szczerze powiedziawszy – MultiBank miło nas zaskoczył. Ciekawe rozwiązanie (aczkolwiek zobaczymy jak będzie w praktyce ze sprzedażą – reklamą i wynikami sprzedażowymi), które pokazuje, że bank cały czas pozostaje w wyścigu i nikt nie powinien go lekceważyć. Owszem – biznes na kredytach hipotecznych się skończył, ale to nie jemu jedynemu. Ważne jest, czy bank potrafi iść do przodu. Jeszcze kilka miesięcy temu sprzedaż kredytu przez internet w taki sposób była w tym banku niemożliwa – a teraz okazuje się, że depozyty i struktury przez internet via kurier, kredyt gotówkowe też… Można powiedzieć, że inni mogą podpatrywać i się uczyć.
Bo powiedzmy sobie szczerze. Jaki jest sens oferowania kredytu gotówkowego przez Allianz Bank z taką siecią placówek? Nie mamy pojęcia. Po cholerę w jego przypadku wydawać kasę na googla, jeśli klient i tak musi iść do placówki, ewentualnie (ale to w wyjątkowych przypadkach) czekać na pracownika mobilnego z placówki? To po co są ci agencji ubezpieczeniowi? Od biedy to oni mogliby kończyć proces, dążąc do cross-sellingu produktów ubezpieczeniowych. A bank zaprasza do oddziału… Nie ma się co dziwić, że w całym banku dzienna liczba wniosków kredytowych zawiera się w liczbie dwucyfrowej, a na początku wcale niekoniecznie jest 9-ka (tak się na mieście mówi przynajmniej, a przy tej sieci sprzedaży i małej liczbie klientów jest to całkiem możliwe). Interesujące rozwiązanie. Zobaczymy też, czy i kiedy coś w tej materii pokaże Alior i inni liczący się gracze.
Czy wróciły czasy, że to Multi wyznacza kierunki zmian w branży? Jeśli chodzi o internet, to chyba tak. I za to ten bank akurat lubimy. Chociaż z drugiej strony – tyle lat bez powiadomień SMSowych, paczki zleceń, wielopodpisu. Świat idzie do przodu, a w niektórych przypadkach ten „lider” zatrzymał się parę lat wstecz. Cięcie kosztów w BRE może doprowadzić do szukania oszczędności na IT, a zatem hibernacja może potrwać dłużej niż to wszyscy zakładają… Oby nie.
Źródło: PR News