Na południu Europy frankowcy wojują z bankami

Kredyty w walutach obcych, szczególnie we franku szwajcarskim, były popularne nie tylko w Polsce. Ich naturalną cechą jest fakt, że raty rosną, gdy osłabia się krajowa waluta. Nad Wisłą nie kwestionowano dotąd zasady, że konsekwencje wahań kursu walutowego ponoszą kredytobiorcy, ale w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie i na Węgrzech zdaje się zwyciężać inny punkt widzenia.

Początki problemów z kredytami we frankach szwajcarskich były w większości krajów podobne. W połowie zeszłej dekady niskie stopy w Szwajcarii powodowały, że zobowiązania zaciągane w krajowej walucie (np. złotych, kunach, forintach) wydawały się nieatrakcyjne. Kredytobiorców kusiło niskie oprocentowanie i możliwość podniesienia zdolności kredytowej.

W roku 2008 sektor finansowy na świecie zachwiał się w posadach. Waluty narodowe krajów Europy Środkowej i Wschodniej gwałtownie się osłabiły, a cieszący się opinią bezpiecznej przystani frank szwajcarski poszybował w górę. Kredytobiorcy szybko odczuli skutki kryzysu – raty zwiększyły się nawet o kilkadziesiąt procent.

W Polsce na szczęście dominowały kredyty o zmiennym oprocentowaniu, a spadek stóp procentowych w Szwajcarii zamortyzował rosnące obciążenia. W innych krajach problem okazał się poważniejszy – w dużej mierze z winy banków, które ręcznie sterowały ceną pożyczonego pieniądza. Zaowocowało to szybkim wzrostem niespłacanych zobowiązań: kredytobiorcy przestali sobie radzić ze spłatą rat.

Chorwackie ostre cięcie

Na początku lipca sąd w Zagrzebiu wydał wyrok, który może okazać się bardzo istotny dla przyszłości gospodarki tego kraju. Kilkadziesiąt tysięcy kredytobiorców spłacających zobowiązania we frankach złożyło tam pozew zbiorowy. Sędzia uznał, że banki, reklamując swoje produkty, nie działały w dobrej wierze i wprowadziły konsumentów w błąd. Wyrok zobowiązuje banki do przewalutowania zobowiązań na kuny i zmiany oprocentowania zmiennego na stałe z dnia zawarcia umowy.

Chorwaccy kredytobiorcy podobno nie byli świadomi, że warunki kredytowania mogą się zmienić w zależności od sytuacji na rynku walutowym. Według adwokata z organizacji konsumenckich reprezentujących wnoszących pozew nieporozumieniom mógł sprzyjać fakt, że chorwacka kuna była w tym czasie sztywno powiązana z euro, a konsumenci zakładali, że taki sam mechanizm będzie dotyczył kredytów we franku.

Echa chorwackiego precedensu

Rozstrzygnięcie chorwackiego sądu, jeśli zostanie podtrzymane w kolejnych instancjach, boleśnie uderzy w banki-kredytodawców. Nie wiadomo, jak technicznie miałaby wyglądać wypłata rekompensat dla kredytobiorców, ale jest oczywiste, że banki poniosłyby poważne straty.

W sąsiedniej Bośni i Hercegowinie jeden z banków, Hypo Alpe Adria Bank, postanowił nie czekać na powtórzenie się chorwackiego scenariusza i zaproponował swoim „frankowym” klientom mediację. Siedmioosobowa komisja składająca się z przedstawicieli stowarzyszenia kredytobiorców i banku miałaby wypracować sposób rozstrzygnięcia sporu. Klienci banków sprzeciwiają się przenoszeniu na nich ryzyka zmiany kursu walutowego, a w żądaniu tym wspiera ich lokalny rzecznik praw konsumenta.

Ruch sprzeciwu dotrze do Polski?

Masowe protesty przeciwko praktykom banków oferujących niegdyś kredyty w walutach przyjęły w Polsce nieco inną formę. Klienci spłacający zobowiązania oparte na konstrukcji „LIBOR + marża” nie odczuli tak dramatycznych podwyżek rat, jak chociażby Węgrzy, którzy w kontrowersyjny sposób byli ratowani przez polityków. Zbuntowali się natomiast kredytobiorcy spłacający produkty z oprocentowaniem ustanawianym jednostronnie przez bank. Historia „Nabitych w mBank” pokazała, że konsumenci potrafią się zorganizować i skutecznie wykorzystać możliwości stwarzane przez instytucję pozwu zbiorowego.

Można spekulować, czy gdyby znacząco wzrosły stopy procentowe w Szwajcarii i osłabiła się polska waluta, pojawiłby się w Polsce ruch kredytobiorców twierdzących, że zostali wprowadzeni przez banki w błąd. Czy klienci, którzy nie mieli nic przeciwko walutowej spekulacji, gdy czerpali z niej korzyści, zażądaliby specjalnego traktowania?

Warto obserwować, co będzie działo się na południu Europy. Jeśli „anulowanie” frankowych kredytów zostanie wprowadzone w życie, to zapewne za straty banków zapłacą solidarnie wszyscy ich klienci, na przykład pod postacią podwyżek cen za usługi.