Nadchodzą dobre czasy dla frankowców?

Andrzej Duda w trakcie kampanii wyborczej przedstawił swoją wizję rozwiązania problemu kredytów walutowych. Przyszły prezydent sięgnął do sprawdzonych na Węgrzech wzorów i zaproponował przewalutowanie zobowiązań. Zobaczmy, co oznaczałoby to dla kredytobiorców.


Po styczniowym nagłym wzroście kursu franka sprawa kredytów walutowych znowu stała się obiektem zażartych dyskusji. Jednak po kilku tygodniach, w których zarysy planów pomocy dla kredytobiorców zaprezentował m.in. rząd, KNF i Związek Banków Polskich, sprawa nieco ucichła.

 Temat powrócił w kampanii prezydenckiej, a zwycięzca wczorajszych wyborów deklarował: „Uważam, że te kredyty mogłyby być przewalutowane według kursu, po jakim były brane. Będę starał się w tej sprawie interweniować (…) Prezydent ma olbrzymią legitymację, żeby załatwiać trudne sprawy na poziomie państwowym.”


Reakcja franka na sondażowe wyniki wyborów (Bankier.pl)

 

Przewalutowanie dla każdego

Pomysł przewalutowania zobowiązań kredytobiorców na złote nie jest nowy i pojawił się już m.in. w propozycjach wysuwanych wcześniej przez PiS. Przynajmniej część najbardziej aktywnie walczących o swoje prawa frankowców zdecydowanie popiera takie rozwiązanie, a właściwie kwestionuje samą istotę kredytu, wskazując, że najlepszym wyjściem byłoby „odfrankowienie” umów. Świadczy o tym chociażby obywatelski projekt ustawy, pod którym zbierane są obecnie podpisy.

W styczniu podobny pomysł zaserwował, ku zaskoczeniu obserwatorów rynku, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak. Chociaż późniejsza wersja planu nie zawierała już postulatu użycia kursu z dnia podpisania umowy kredytowej.

Zostawiając z boku wątpliwości dotyczące skutków finansowych takiej operacji dla systemu bankowego i realnej siły prezydenta w obecnej sytuacji politycznej, sprawdźmy co mogłoby oznaczać wprowadzenie planu dla portfela przykładowego kredytobiorcy.

Czytaj więcej w Bankier.pl