Dzięki nieustannemu posuwaniu się w bok indeksu WIG20 zbliża się on do linii trendu wzrostowego, który trwa już od ponad pół roku. To będzie ważny moment.
Wczorajsza sesja, mimo że pozytywna niewiele zmieniła w szerszej sytuacji naszej giełdy. WIG20 wzrósł o 1,02 proc. przy standardowych jak na obecne warunki obrotach 1,4 mld zł na całym rynku. Jednak cały czas jest to poziom 2200 pkt., cały czas trwamy w konsolidacji.
Ale wkrótce może się to zmienić. Warto przyjrzeć się bowiem najpierw amerykańskiemu indeksowi S&P500. Dwie sesje temu indeks uratował się od zejścia poniżej linii trendu wzrostowego i w tej chwili, wychodząc powyżej 1050 czy nawet 1060 pkt. pokazuje, że byki są nadal dominującą frakcją. Gdyby to się nie udało z technicznego punktu widzenia trend wzrostowy zostałby zanegowany i pałeczkę przejęliby sprzedający.
Taki sam sprawdzian czeka wkrótce nasze indeksy. WIG20 dzięki temu, że porusza się już od dłuższego czasu w bok, powinien zbliżyć się wkrótce (za kilka sesji) do takiej samej linii jak w przypadku S&P500. Jeśli nic nadzwyczajnego się na rynku nie stanie, będą to wspomniane okolice 2200 punktów. Przekonamy się wtedy czy rynek ma ochotę i siły aby piąć się nadal w górę, czy nastroje się nieco pogorszą. Biorąc oczywiście pod uwagę fakt poradzenia sobie z tym problemem przez Amerykanów można zaryzykować, że i rodzimi inwestorzy wybiorą drogę w górę.
Jest jednak jedno ale. Pytaniem pozostaje fakt, czy S&P500 poradzi sobie z lokalnymi szczytami (1080 dol). Zapewne obydwa czynniki, czyli walka ze szczytami w USA i z linią trendu w Polsce zbiegną się mniej więcej w jednym czasie, więc wygrana popytu w tej walce nie jest wcale przesądzona.
Biorąc jednak pod uwagę pozytywną niespodziankę w postaci wyników Alcoa oraz dobrą sesję na Wall Street można zaryzykować stwierdzenie, że popyt jednak wygra. Powinny potwierdzić to także inne rynki, jak np. niemiecki DAX, który znajdował się wczoraj już bardzo blisko lokalnego szczytu.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo