Usługi bankowe w Polsce są bardzo drogie. Należymy pod tym względem do europejskiej czołówki. Banki się cieszą, przekłada się to bowiem na ich wyniki, klienci płacą, bo nie mają wyjścia.
Oficjalnie licencję bankową posiada w Polsce ponad 60 podmiotów, ale jak się uwzględni te, które nastawiają się jedynie na obsługę największych firm, te, które dysponują co najwyżej kilkunastoma oddziałami, i te, które koncentrują się na dużych miastach, zostaje nam co najwyżej kilka. Biorąc pod uwagę inne elementy, takie jak np. trudności z przeniesieniem rachunku (choćby czas, który trzeba poświęcić na zamknięcie rachunku w banku, z którego chcemy zrezygnować), trudno się dziwić, że większość Polaków jest niejako przypisana do jednej instytucji. – podaje „GP”
Ogólna sytuacja makroekonomiczna też klientom nie pomagała. Po pierwsze w systemie panowała olbrzymia nadpłynność. Mówiąc innymi słowy: banki miały znacznie więcej pieniędzy, niż potrzebowały na działalność kredytową. Skoro tak, to nie musiały się wysilać, żeby pozyskiwać nowych klientów. Czyli nie proponowały wysokiego oprocentowania swoich lokat. Po drugie wysoki deficyt budżetowy i relatywnie wysokie stopy procentowe, z którymi mieliśmy do czynienia, zachęciły banki do kupowania obligacji. Jeszcze w 2001 roku ich rentowność była na poziomie kilkunastu procent. Dla banku taka obligacja to idealne rozwiązanie: nie dość, że wysoko oprocentowana, to jeszcze bardzo pewna, bo stoi za nią Skarb Państwa. – czytamy w „Gazecie Prawnej”
Wejście do Unii Europejskiej zmieniło realia prawne. Teraz nie trzeba już mieć licencji bankowej, aby otwierać w Polsce swoje odziały. Koszty wejścia na rynek są więc znacznie niższe, czas potrzebny, aby tego dokonać, krótszy. Nadpłynność w systemie jeszcze jest, ale mniejsza, niektórym bankom może więc zacząć brakować środków. Tym bardziej, że gospodarka się rozwija (wolniej, ale jednak), pojawiły się ponadto nowe możliwości inwestowania, z funduszami inwestycyjnymi na czele. Coraz więcej osób z tych nowych możliwości korzysta, a to oznacza, że banki muszą się bardziej postarać, aby przyciągnąć chętnych do założenia lokaty. No i wreszcie skończył się czas wysoko oprocentowanych obligacji.
Proces nasilenia walki konkurencyjnej się rozpoczął, ale zanim zbliżymy się do najlepszych, czyli najtańszych, w Europie minie z pewnością wiele miesięcy. Nie można oczekiwać cudów. Nawet spektakularne fuzje nie będą tu przełomem. To prawda, że połączenie np. PKO SA z BPH, o tej fuzji mówi się obecnie najwięcej, przyniesie spore oszczędności, ale dopiero za kilka lat. Proces łączenia będzie przecież procesem długotrwałym. – podaje „GP”
Proces obniżania kosztów związanych z obsługą bankową rozpoczął się na dobre. I z tego powinniśmy się cieszyć. Musimy obserwować oferty i nie ociągać się ze zmianami. Nie bójmy się negocjacji dotyczących choćby oprocentowania lokat czy też kredytów.