Najważniejsze są inwestycje

Polisy na życie z funduszem inwestycyjnym stają się przede wszystkim formą długoterminowego oszczędzania. Klienci mogą zawrzeć umowy dodatkowe, które dotyczą tylko ubezpieczenia na życie.

– Coraz więcej towarzystw oferuje tak skonstruowane polisy. Jako pierwsze robiły to Skandia Życie i Nationwide. Dołączyły do nich m.in Nordea Życie i Amplico Life. Z tego co wiem, inne firmy też chcą zaproponować takie produkty inwestycyjne oparte na funduszach – mówi Krzysztof Orlik z firmy doradczej Goldenegg.

Jak podaje „Rzeczpospolita” opłaty pobierane przy takich ubezpieczeniach są równie wysokie jak przy tradycyjnych. Ale zaletą tych polis jest przejrzystość. Klient dokładnie wie, ile z jego składki towarzystwo pobiera opłat, ile dostanie pieniędzy, jeśli po kilku latach zrezygnuje z polisy. W standardowych ubezpieczeniach na życie z funduszem kapitałowym takiej przejrzystości nie ma. Agent wyjaśnia, że część składki przeznaczana jest na opłacenie ochrony życia (w razie śmierci ubezpieczonego wyznaczone przez niego osoby otrzymają przewidzianą w umowie kwotę), a pozostała część jest inwestowana.

Zanim dojdzie do podziału składki na te dwie części, towarzystwo pobiera z niej różne opłaty (nie wszystkie są dokładnie podane). Opłaty są największe w pierwszych latach po podpisaniu umowy. Wtedy często tylko 25 – 30 proc. wpłacanych pieniędzy jest inwestowane (w pierwszymroku z reguły jeszcze mniej, na przykład kilka procent).

Skutek jest taki, że po kilku latach systematycznego przekazywania pieniędzy na koncie klienta jest mniej, niż wpłacił, choć towarzystwo osiągnęło zyski z inwestycji. Ogromnie rozczarowani są zwłaszcza ci klienci, którzy rezygnują z polisy po upływie 2 – 3 lat i dostają niewielkie kwoty. Ubezpieczenie z funduszem inwestycyjnym jest polisą bezterminową i na ogół po dwóch latach od podpisania umowy (ale nie wcześniej) bez przeszkód można pobrać pieniądze, z tym że opłaca się to dopiero po wieloletnim okresie oszczędzania. Właściwie klient nigdy nie wie, ile towarzystwo mu wypłaci, gdy zrezygnuje z ubezpieczenia – czytamy w „Rzeczpospolitej”.