Najwyższe opłaty w Unii za fundusze inwestycyjne

Pod koniec roku rozpoczynają się kampanie promocyjne funduszy inwestycyjnych, by skłonić Polaków do uczestnictwa w IKZE oraz IKE. Zbyt wysokie prowizje w tych programach mogą jednak spowodować, że finalnie stracimy korzyści podatkowe naszych oszczędności i znaczną część zgromadzonego kapitału.

Opłaty pobierane przez krajowe fundusze inwestycyjne przyprawiają o zawrót. Według danych NBP zamieszczonych w prezentacji „Rozwój systemu finansowego w Polsce” mediana opłat za zarządzanie w funduszach akcyjnych wynosi w Polsce 4,03 proc. Tymczasem te koszty w Unii, liczone razem z Polską, wynoszą 1,89 proc.

klss, YAY Foto

Nie lepiej jest w funduszach mieszanych, gdzie za samo zarządzanie pobierane jest 3,26 proc., a w UE jest to 1,51 proc. rocznie. Dane NBP pokazują jednak tylko część opłat. Nie uwzględniają one kosztów za nabycie i odkupienie, które są szeroko analizowane w publikacji Komisji Europejskiej pt. „Distribution systems of retail investment products across the European Union”.

Opłaty, opłaty i jeszcze raz opłaty

Standardowo w KIID (kluczowe informacje dla inwestorów) przedstawiane są cztery rodzaje opłat. Należy do nich opłata za nabycie jednostki uczestnictwa, opłata za odkupienie, opłata za zarządzanie i opłata za wynik. KE w swoim opracowaniu analizowała tylko trzy pierwsze opłaty. Wśród 15 analizowanych unijnych krajów, praktycznie we wszystkich rodzajach prowizji i funduszy, Polska znajduje się na szczycie lub pozostaje blisko najwyższych poziomów.

I tak w przypadku funduszy akcyjnych, mediana opłaty za nabycie jednostek wynosi 4 proc. zainwestowanego kapitału. Również mediana wyjścia z inwestycji to 4 proc. Wspomniana już wcześniej z raportu NBP opłata za zarządzanie wynosi 4,03 proc. Dla Unijnych krajów średnia mediana tych opłat sięga odpowiednio 3,65 proc., 2,01 proc. oraz 1,89 proc.

Co szczególnie może martwić to także fakt, że w Polsce praktycznie nie ma funduszy, które mają niskie koszty działalności. W Wielkiej Brytanii stawki za zarządzanie rozpoczynają się od 0,48 proc, w Holandii od 0,42 proc, a w Hiszpanii czy Szwecji można znaleźć fundusze, w których za zarządzanie pobierane jest 0,14-0,20 proc. W Polsce natomiast najniższa opłata w opracowaniu KE była na poziomie 2 proc.

Koszty pochłoną nawet połowę kapitału

Jeszcze większym problemem niż opłaty w funduszach nastawionych na kilkuletnią inwestycję są koszty ponoszone przez klientów w programach emerytalnych (typu IKZE czy IKE), zwłaszcza że są one wspierane zachętami podatkowymi.

Mediana opłat za zarządzanie produktami emerytalnymi wynosi 2 proc. To nie wydaje się wyjątkowo dużo, ale trzeba pamiętać, że ta opłata jest pobierana od całości zarządzanych aktywów. Jest to szczególnie bolesne, gdy nasza inwestycja będzie dobiegać końca, czyli w momencie, w którym rozpoczynamy okres emerytalny.

Idealnie obrazuje to kalkulator opłat za zarządzanie przygotowany przez Davida Pitt-Watsona z London Business School i zamieszczony na stronach Financial Times („Calculate the hidden cost of fund fees”).

Przy założeniu, że odkładamy każdego roku 5 tys. złotych, a nasza inwestycja będzie trwała 35 lat i średniorocznie zarobimy na niej 4 proc., wtedy powinniśmy zgromadzić 387 tys. zł (bez uwzględnienia inflacji). Jeżeli od naszej inwestycji będzie pobierana tylko i wyłącznie dwuprocentowa opłata za zarządzanie w prowizjach dla funduszu zapłacimy 136 tys. zł, czyli ponad jedną trzecią kapitału finalnie zgromadzonego kapitału.

Jeżeli w naszym funduszu opłata za zarządzanie wynosi 3 proc. (maksymalna w badaniu KE), to w naszym przykładzie przekłada się na koszty na poziomie 187 tys. zł, czyli zabiera nam 48,3 proc. naszych ostatecznych oszczędności emerytalnych.

Co z PPK?

W Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK) ustawodawca na szczęście ograniczył maksymalną opłatę za zarządzanie do 0,5-0,6 proc. rocznie. To oznacza, że koszty naszych inwestycji w PPK będą wielokrotnie mniejsze niż w obecnie dostępnych programach emerytalnych. Być może to także wymusi na rynku, by wreszcie rozpoczęła się agresywna kampania obniżania opłat dla klientów, a nie tylko ich pozyskiwania.

Marcin Lipka, Cinkciarz.pl