Narzędzie, które nie zwalnia od myślenia

Polsce długo nie spieszyło się z przyjęciem dyrektywy, jednak po długich bojach od 17 czerwca banki, biura maklerskie i pośrednicy finansowi muszą wcielać w życie postanowienia ustawy.

Zadania dyrektywy

MiFID obejmuje szeroki zakres usług inwestycyjnych oraz instrumentów finansowych, w szczególności akcje, obligacje, instrumenty rynku pieniężnego (np. bony skarbowe), instrumenty pochodne, dystrybucję funduszy inwestycyjnych, zarządzanie portfelem maklerskich instrumentów finansowych. Nadrzędnym celem wprowadzenia dyrektywy jest zwiększenie ochrony klientów oraz wdrożenie zasad konkurencyjności w ramach EUG. Do jej głównych zadań należy:

Kowalski pod ochroną

Na temat MiFID-u napisano już wiele artykułów, zastanówmy się jednak co MiFID daje szaremu zjadaczowi chleba. Otóż najistotniejszym elementem dyrektywy jest ujednolicenie mechanizmów w ramach całej EUG. Dowolna firma inwestycyjna z EUG będzie mogła zaoferować Kowalskiemu, Jiżiczkowi czy komukolwiek innemu swoje usługi zdobywszy stosowne pozwolenia w swoim kraju, bez potrzeby ich zdobywania w Polsce, Czechach czy dowolnym innym kraju EUG. Co to da Kowalskiemu? Otóż zwiększy to konkurencję na rynku usług finansowych, co przełoży się na lepszą jakoś usługi dla Kowalskiego, po konkurencyjnej cenie. Dla całej Unii to przełom – ujednolicenie rynku usług finansowych oraz przełamanie barier da solidny impuls wzrostu i przełoży się na pozycję konkurencyjną w stosunku do pozostałych krajów poza EUG.

Zaprenumeruj miesięcznik finansowy „Bank”

No dobrze, Kowalski wybrał usługę i co dalej? Otóż MiFID wymusza, by Kowalskiego zmierzyć, zbadać jego preferencje, zważyć (oczywiście w cudzysłowiu), a wszystko po to, by mieć czyste sumienie, że Kowalski wie co robi i czym ryzykuje. Innymi słowy, przedstawiciele banków czy domów maklerskich muszą wiedzieć, czy i jakie doświadczenie mają ich klienci w inwestowaniu, czy i jaką wiedzę mają o instrumentach finansowych – będziemy więc wypełniać specjalne ankiety – ponieważ od tego zależy późniejsza oferta „skrojona na wymiar”. Co więcej, Kowalski musi ją rozumieć i być świadomy zarówno szansy, jak i ryzyka. O co chodzi? Np. o to, by klient, który chce inwestować w ryzykowne instrumenty finansowe, a nie ma doświadczenia i wiedzy w tym zakresie, został wyraźnie o tym poinformowany. Trzeba jednak pamiętać, że kij ma dwa końce i bank będzie mógł odmówić, jeżeli uzna, że produkt jest dla niego nieodpowiedni.

Instytucje finansowe muszą zatem nie tylko doskonale znać swoich zleceniodawców, ale i zwiększyć przejrzystość swoich działań, informując na bieżąco o proponowanych i realizowanych inwestycjach – będą musiały pokazywać wszystkie koszty i opłaty jakie klient poniesie w związku z usługą – potencjalny klient otrzyma informacje, na podstawie których pozna poszczególne składniki, wchodzące w jego wydatki. Co więcej, zobowiązane są pracować dla niego biorąc pod uwagę cenę, koszty, czas oraz prawdopodobieństwo zawarcia transakcji i jej rozliczenia, wielkość zlecenia, jego charakter i wszystkie inne aspekty mające istotny wpływ na wykonanie zlecenia. Do obowiązków z tym związanych należy dokładne rejestrowanie dyspozycji, wykonywanie porównywalnych zleceń kolejno i niezwłocznie oraz informowanie o wszelkich istotnych trudnościach w ich realizacji. Docelowo wprowadzone przez specjalistę dane powinny być w tej samej chwili dostępne dla Kowalskiego na jego ekranie monitora.

Potencjalny inwestor jest chroniony także już po zawarciu umowy – reguluje to tzw. zachęta. Zgodnie z nią firma inwestycyjna lub bank nie będzie mógł przyjąć m.in. żadnych świadczeń od innych podmiotów, np. funduszy inwestycyjnych, których jednostki sprzedaje, chyba że poinformuje o tym swojego klienta.
Podsumowując – jak już Kowalski coś zrobi, to w każdej chwili może uzyskać szczegółowe informacje jak instytucja finansowa wykonała jego zlecenie. A co najważniejsze, MiFID nakłada na tę instytucję nakaz realizacji zlecenia po najlepszych możliwych dla Kowalskiego warunkach, więc i o to martwić się on już nie musi.

Regulacje zabezpieczające na wszystkich frontach naszego Kowalskiego są konieczne – z badania firmy Deloitte wynika, że w rozmowie z doradcą bankowym klient nie może liczyć na informacje na temat ryzyk związanych z danym produktem. W 80 proc. przypadków doradca rekomendował instrumenty finansowe bez wcześniejszego wywiadu, a 84 proc. nie przytacza konkretnych danych o produktach. Dane te są alarmujące i zaskakują, ale jest nadzieja, że MiFID te nieprawidłowości zlikwiduje.  

Wojciech Kaszycki,

członek Zarządu List Polska SA,
dostawcy narzędzi wspierających dyrektywę MiFID

 

 

Więcej w miesięczniku finansowym „Bank”


Zaprenumeruj „Bank”