Nasze instytucje kredytowe muszą zwracać większą uwagę na ryzyko

„Chodzi m.in. o sposób, wjaki wyliczane jest tzw. minimum socjalne (kwota, jaka zostaje do dyspozycji klienta banku po uwzględnieniu spłaty rat kredytu). Zdaniem specjalisty, tendencję do nieuwzględniania wszystkich kosztów mogą mieć szczególnie te banki, które ‚późno zaczynają brać udział w wyścigu’ po klientów […]. Banki powinny też zwracać baczną uwagę na modele scoringowe. Często są one kupowane za granicą, co wiąże się z koniecznością dostosowywania ich do specyfiki naszego rynku.”, czytamy w „Parkiecie”.

„Takie działania mają służyć uniknięciu wzrostu w przyszłości udziału złych kredytów w portfelu. Teraz w przypadku należności od klientów indywidualnych, odsetek należności zagrożonych nie przekracza 5 proc. […]. Specjalista zwraca uwagę, że w końcu 2010 r. wartość kredytów dla ludności może przekroczyć 450 mld zł. Wówczas nawet 1-proc. przyrost straconych kredytów może wiązać się z koniecznością utworzenia rezerw na kwotę 4,5 mld zł. Efekt? Obniżenie o taką kwotę zysku sektora.”, czytamy dalej.

„Bieske nie obawia się jednak, że polski system bankowy może paść ofiarą kryzysu podobnego do tego, jaki dotknął międzynarodowe banki w związku z załamaniem w segmencie ryzykownych kredytów hipotecznych.”, pisze gazeta.

Więcej na ten temat w „Parkiecie”.