Na amerykańskim rynku nieruchomości zaczęła panować inwestorska hossa. Pomimo pozytywnych doniesień gospodarczych, które coraz częściej przenikają do wiadomości publicznej, rynek nieruchomości jest nadal na dnie cyklu koniunkturalnego, stanowiąc tym samym atrakcyjne pole dla zagranicznych inwestorów.
Banki są w posiadaniu aktywów, które przejęły za niespłacane kredyty hipoteczne. Zależy im na szybkiej odsprzedaży. To z kolei powoduje, iż ceny są aktualnie bardzo atrakcyjne. Zniżki na jakie możemy liczyć w stosunku do pierwotnych cen nieruchomości sięgają nawet 60 %, przy czym uzależnione są one oczywiście przede wszystkim od lokalizacji.
Dla inwestorów chcących ulokować swój kapitał w tego typu nieruchomościach to niebywała okazja. Musimy jednak brać pod uwagę fakt, iż taka forma zagospodarowania kapitału jest opcją długoterminową, która zdaniem większości specjalistów przynosić zacznie oczekiwane profity w przeciągu 2 – 4 lat. Jednak zwrot z wymiernym zyskiem jest pewny, a im większą perełkę znajdziemy, tym inwestycja okaże się bardziej opłacalna. Samodzielnie bardzo ciężko jest jednak zlokalizować takie oferty, ponieważ „wyłapywane są” one przez pośredników znających lokalne rynki nieruchomości, dlatego warto skorzystać z pomocy specjalizującej się w branży agencji. Polskim inwestorom zakup nieruchomości w Stanach Zjednoczonych może wydawać się kłopotliwy i ryzykowny. Nic bardziej mylnego, na krajowym rynku działają już firmy zajmujące się kompleksową obsługą klienta. Niektóre z nich posiadają także swoje przedstawicielstwa w USA, wpływając tym samym na podwyższenie poziomu świadczonych usług oraz rzetelną realizację powierzonego zadania. „Przed decyzją o inwestycji należy dokładnie przeanalizować jak kształtuje się rynek nieruchomości w interesujących nas lokalizacjach. Najwięcej zależy od celu, dla którego chcemy kupić dom lub apartament. Jeżeli myślimy o długoterminowej inwestycji – tzn kupujemy teraz po to, aby za kilka lat odsprzedać z kilku dziesięcioprocentowym zyskiem, wybieramy nieco inne nieruchomości niż ci inwestorzy, którzy szukają apartamentów lub domów typowo pod wynajem albo jako nieruchomości wakacyjnych na prywatny użytek”- zauważa Marcin Roj z firmy Pressitonestate.com. Często podczas wyboru inwestycji ważne są szczegóły, które przy braku pomocy ze strony specjalistów z agencji, prawdopodobnie nie zostałyby docenione przez potencjalnego inwestora „Czasami istotną różnicę pomiędzy dwoma mieszkaniami położonymi w tym samym budynku może stanowić widok z okna. Jedno ma widok na zatokę lub miasto, drugie na parking. W przyszłości taki szczegół może zdecydować o powodzeniu inwestycji”- dodaje Marcin Roj.
Termin REO (Real Estate Owned) to określenie, z którym polski inwestor spotyka się coraz częściej. Jest to właśnie określenie wspomnianej wcześniej nieruchomości, która stanowi własność banku. Korzyść jaką niesie zakup REO to przede wszystkim bezpieczeństwo transakcji – w pełni uregulowany stan prawny, brak ukrytych obciążeń czyli tzw. „czysta hipoteka”. Jedynym właścicielem nieruchomości jest bank. „Dla inwestora to oszczędność czasu i pieniędzy jakie musiałby przeznaczyć na uregulowanie spraw formalnych. Równie ważnym, jeżeli nie decydującym aspektem jest oczywiście wspomniana wcześniej atrakcyjna cena nieruchomości”- twierdzi Marcin Roj. Banki zmotywowane są do jak najszybszej sprzedaży ze względu na konieczność utrzymania płynności finansowej, dzięki temu kupujący może liczyć na obniżenie ceny w drodze negocjacji czy też skorzystać z polityki rabatowej. Nie ma w tym przypadku również presji czasu – spokojnie można dokonać wizji nieruchomości, ocenić jej stan techniczny i skalkulować ewentualne koszty związane z odnowieniem czy modernizacją.
Źródło: PressitOn Group