Niebezpieczne medyczne karty kredytowe

Tim Robbins, dyrektor Consumer Credit Counseling Service z Montany zauważa, że coraz więcej osób decyduje się na tego typu zadłużenie, uciekając od obciążenia swojego konta osobistego. Efekt jest taki, że duża część z nich płaci za usługi medyczne więcej, niż może sobie na to pozwolić.

Produkt ten, oferowany na razie tylko za granicą przez GE Money i Citigroup, jest bardzo podobny w funkcjonowaniu do zwyczajnych kart kredytowych. Różnica leży w ograniczeniu celowości tak podejmowanego kredytu – obejmuje bowiem jedynie płatności za usługi medyczne. Oczywiście banki kuszą słynnymi „ratami 0%”, a także wyjątkowo długimi, bo sięgającymi nawet 12 miesięcy, okresami bezodsetkowymi. Jednak oprocentowanie takiej pożyczki sięga przynajmniej 27% przy nawet minimalnym spóźnieniu ze spłatą, co jest kluczowe dla osób, które zdecydowały się na takie zobowiązanie pod wpływem chwili i tak czy inaczej nie są w stanie mu sprostać.

Katarzyna Kowalczyk
Bankier.pl

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?
Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.