Niebieska Radość Życia

Partnerskie karty kredytowe mBanku wydawane razem z G+J zaczynają się sprzedawać jak świeże bułeczki – oczywiście biorąc poprawkę na specyfikę tego segmentu rynku i samego banku. Trudno bowiem dogonić banki dodające karty do każdego kredytu gotówkowego, czy wysyłające je do klientów.W tym momencie mBank wydał 4 tysiące takich kart w ciągu 9 tygodni. Nie jest to może bardzo dużo – zwłaszcza w porównaniu z kartą Orange mBank, ale wydaje się, że ten program ma sporą szansę na osiągnięcie trwałego sukcesu. A z cobrandami tak już jest – że albo okazują się sukcesem, albo po jakimś czasie program ulega likwidacji lub marginalizacji. Jak będzie w rzeczywistości w tym przypadku zobaczymy. Faktem jest jednak, że mBank ma już ponad 100 tysięcy kart kredytowych. Liczba może nie jakaś imponująca – ważniejsza jest jednak dynamika wzrostu. Przez IV kwartał przybyło ok 25 tysięcy kart, podczas gdy w III było to jedynie niecałe 8 tysięcy. To nie jedyna ważna zmiana. Od 1 stycznia za karty kredytowe w mBanku będzie odpowiedzialna Joanna Chlebna. Za ten obszar przez ostatnie cztery lata odpowiadał Wojciech Materka, który dostał stypendium BRE Banku i na rok wyjechał na studia MBA.

W kontekście ostatniego i mocno reklamowanego w mediach programu partnerskiego, odkryliśmy jakiś czas temu bardzo ciekawą rzecz. Cały program ma swój miniserwis. Znajduje się on pod adresem www.radosczycia.com.pl. Po jego wpisaniu ukazuje się dedykowana strona, a adres zmienia na: http://www.mbank.com.pl/radosczycia/.

Warto jednak wstukać krótszy, bardziej intuicyjny i łatwiejszy do zapamiętania adres: www.radosczycia.pl. Adres zamieni się na www.radosc-zycia.pl. Tyle, ze to nie strona z kartą mBanku, a witryna będąca… swego rodzaju reklamą Viagry. Jak się okazuje domena należy do Pfizer Polska i została założona kilka lat temu. Nie ma więc możliwości, żeby mBank nie sprawdził, że domena z końcówką .pl była zajęta. Pytanie ile klientów przez pomyłkę wstukuje właśnie taki adres i w jaki sposób wpływa to na postrzeganie karty.

Jest to sytuacja przypominająca historę adresów internetowych samego mBanku, który przez długi czas od momentu startu posiadał jedynie adres mbank.com.pl. Domena mbank.pl była własnością – jeśli nas pamięć nie myli WBK, a później WP.pl. Dopiero potem została odkupiona za nieustaloną przez nas kwotę. Podajemy to jako ciekawostkę, aczkolwiek dość ciekawy problem komunikacyjny. W końcu karty sprzedaje bank działający w internecie, a zatem witryna jest dla jego klientów podstawowym miejscem zdobywania informacji, czy akwizycji. 11 znakowa domena to już całkiem dużo i adres z końcówką .com.pl jest chyba trochę za długi. Pfizer powinien skorzystać z okazji i szybko wprowadzić jakieś zniżki dla płacących tą kartą. Taka bezpłatna reklama często się nie zdarza! Ciekawe tylko, czy mBankowi zależało na powiązaniu hasła swojej karty z niebieską tabletką…A przy okazji. Bank Millennium cały czas nie odkupuje własnej domeny (www.millennium.pl) i działa pod jakże intuicyjnym adresem www.millenet.pl. BOŚ Bank zostawił domenę bos.pl – a przeciez była swego czasu do kupienia. To samo dotyczy Fortis Banku, czy Pekao (dla adresu www.pekao.pl). Szczytem i tak jest dla nas www.pko.pl. Przez bardzo długi czas domena była wolna. Żaden bank nie był jednak zainteresowany jej zakupem, a poźniej odkupieniem.

W rzeczywistości problem z domenami nie dotyczy tylko błędnych wejść na witrynę. Wpisując adresy e-mail ludzie często popełniają błędy – zwłaszcza jeśli adres nie jest intuicyjny.

Nie ma problemu, jeśli adres jest w puli banku, albo domena nie została przez nikogo wykupiona (mail wróci do adresata). Jeśli jednak taka domena jest w rękach trzecich, to funkcja catch-all sprawia w takich przypadkach cuda – dochodzą wszystkie maile. Można spróbować coś napisać do kogoś z Pekao lub PKO BP, stosując na końcu końcówkę @pko.pl. Ciekawe, czy w ogóle GINB ma świadomość, jakie dane przez takie pomyłki mogą wyciekać z systemu bankowego. Wbrew pozorom to stosunkowo częsty błąd popełniany przez osoby wpisujące adres z pamięci. Przynajmniej tak twierdziły osoby, które posiadały tego typu domeny.