(Nie)Pewnie jak w banku

Polacy w tej niechlubnej dziedzinie starają nie odstawać od czołówki światowej. Posiadanie karty bankomatowej w latach 90-tych było synonimem wyższego statusu społecznego. W ostatnim czasie jednak taki kawałek plastiku może posiadać nawet nastolatek. Rozsiane w miastach sieci bankomatów dają złudne wrażenie, że pieniędzy z portfela nikt nam nie ukradnie, a w razie czego wypłacimy je w kilka minut. Taka pewność może zgubić. W bankomatach znajdują się bowiem informacje niezbędne do skopiowania naszej karty.

Jedną z metod kradzieży jest skimming bankomatowy. Polega na umieszczeniu na bankomacie małego urządzenia, które czyta zawartość pasków magnetycznych kart. Druga część „operacji” to zainstalowanie mikrokamer, które rejestrują wprowadzany kod PIN. Mały skaner nakładany jest na miejsce, gdzie klient wprowadza kartę do bankomatu. Dane z kamery i czytnika są przekazywane najczęściej drogą radiową do znajdującego się w pobliżu samochodu przestępców, a tam są zapisywane na przenośnym komputerze. Po wszystkim przestępcy umieszczają dane z paska magnetycznego na innej karcie. Droga do naszego konta staje przed nimi otworem.

Inna metoda kradzieży z bankomatów potocznie jest określana jako „na blachę”. Poznańscy policjanci zatrzymali jakiś czas temu dwóch mężczyzn, którzy umieszczali na bankomatach urządzenie blokujące wypłacanie pieniędzy. Klientom wydawało się, że urządzenie nie działa. Niektóre typy bankomatów są blokowane poprzez wprowadzenie specjalnej blaszki w otwór z którego odbiera się wypłacane pieniądze. Z zewnątrz nic może nie wzbudzać podejrzeń i przeprowadzimy operację. Wszystko będzie szło dobrze do momentu wypłaty. Wtedy może pojawić się komunikat o błędzie. Przekonani o jego słuszności możemy odejść od bankomatu. Maszyna wyłączy się z powodu umieszczonej w otworze blaszki, a dokładniej w chwili, gdy pieniądze są już wypłacone. Po chwili złodziej wybierze je bez przeszkód – podaje „Gazeta Poznańska”.