Podczas wczorajszej sesji w USA indeksy poruszały się chaotycznie raz górę raz w dół. Gracze ewidentnie nie mogli się zdecydować, które dane są ważniejsze. I tak z jednej strony wnioski o zasiłek dla bezrobotnych były niemal zgodnie z oczekiwaniami i wyniosły 623 tysiące.
W miarę pozytywnie można było interpretować również informacje, że zamówienia na dobra trwałego użytku wzrosły w kwietniu o 1,9 proc. podczas gdy prognozy mówiły o braku zmiany. Te same zamówienia, ale już liczone bez środków transportu, również wzrosły, ale o zaledwie 0,8 proc. A jeżeli odliczymy zamówienia wojskowe i samoloty to trudno mówić o poprawie, bo wtedy zamówienia spadły.
Tak czy inaczej niemal dwuprocentowy wzrost zamówień był największym skokiem od grudnia 2007 roku i to musiało się podobać.
Umiarkowanie optymistyczne były również dane z rynku nieruchomości o wielkości sprzedaży nowych domów. Sprzedaż była gorsza od oczekiwań, ponieważ wyniosła tylko 352 tys. domów, ale i tak w porównaniu do poprzedniego miesiąca był to wzrost o 0,3 proc. Pesymistycznym sygnałem był towarzyszący tej informacji komunikat, że mediana ceny w ciągu roku spadła o 15 proc. Na początku dnia (a w Europie pod koniec) gracze zdecydowanie większą wagę przyłożyli spadku ceny przez co indeksy na całym świecie momentalnie spadły i znalazły się na minimach. Amerykańskie rynki odrobiły jednak starty i zamknęły się na 1,5 procentowych plusach. Dziś nie będzie mieć to znaczenia, ponieważ najważniejsza będzie informacja o wielkości spadku PKB w USA. Pierwszy odczyt mówił o spadku o 6,3 proc., a teraz oczekuje się korekty w górę do „zaledwie” minus 5,5 proc. Z całą pewnością ta informacja ustawi dzisiejszy dzień i wszelkie ruchy rynku będą nią uzasadniane.
Równie dobrej sesji co w USA nie mieliśmy wczoraj na GPW. Po środowych 2 procentowych wzrostach czwartkowy poranek szybko sprowadził indeksy na 1,5 procentowe minusy. Po dwóch szybkich akcjach podaży WIG20 upodobnił się do pozostałych europejskich parkietów, które na minusach czekały na jakiekolwiek impulsy. Przedpołudniowe informacje o stopie bezrobocia w Niemczech, która spadła do 8,2 proc. oraz europejskie indeksy opisujące nastroje konsumentów i gospodarki nie mogły wpłynąć na sytuację, bo nie odbiegały od oczekiwań. Rosnące przez ostatnie miesiące indeksy oraz brak w tym czasie spektakularnych bankructw naturalnie wpłynęły na niewielki wzrost nastrojów.
Przy utrzymującym się marazmie WIG20 dość niespodziewanie zszedł na sesyjne minima jeszcze przed danymi z USA. Wyglądało to na próbę zdyskontowania ewentualnych gorszych informacji, ale okazało się całkowicie niepotrzebne, bo dane aż tak złe nie były. Następnie mimo postępującej poprawy publikacja danych o sprzedaży domów spowodowała wyprzedaż i WIG20 zamknął się na spadku o 1,7 proc., ale wciąż pozostał w strefie konsolidacji 1800-1900 pkt.
Dziś zarówno WIG20 jak i pozostałe europejskie rynki będą oczekiwały na amerykańskie dane o PKB. Wczorajsze dobre nastroje zza Oceanu powinny z rana nieznacznie podnieść indeksy o 1-2 procent i na tej wysokości czekać na ostateczne rozstrzygnięcie. Nasz rynek będzie miał tylko ostatnie 30 min. na ewentualną reakcję, ale dodatkowo wcześnie publikowany PKB w Polsce może mieć wpływ na lokalny rynek. Ponieważ dziś jest ostatnia sesja miesiąca bykom powinno bardzo zależeć na zamknięciu dnia powyżej 1831 pkt., co oznaczałoby że mimo swojej mizerii i nudy maj byłby trzecim z kolei miesiącem wzrostów, a to zawsze optymistyczny sygnał na przyszłość.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse