Nieuczciwe metody banków – tanio tylko w reklamie

Bank Millennium promuje rachunek oszczędnościowy „MillePremia”, z którego reklamy wynika, że oprocentowanie konta wynosi 4 proc. Okazuje się jednak, że bank daje obiecane 4 proc., ale tylko przez pierwszy miesiąc. Później oprocentowanie spada nawet o połowę. Podobnie jest z resztą dostępnych na rynku produktów oferowanych m.in. przez Eurobank, Dom Bank i Getin Bank: w reklamie same atrakcje, w rzeczywistości – rozczarowanie.

Specjaliści od marketingu uważają, że minął już czas, gdy banki konkurowały ze sobą jakością usług. Rozpoczęła się walka o procenty. Nawet jeżeli ma dotyczyć to wyłącznie reklam.

– Wierzymy, że nasz komunikat kierujemy do osób wyedukowanych, które wiedzą już co nieco na temat kredytów – dodaje Anna Szepke-Krzyżaniak z Dom Banku. – Podane w reklamie oprocentowanie to nie liczba ostateczna, a jedynie sygnał, że ten bank należy umieścić na swojej liście pierwszego wyboru – dodaje Szepke-Krzyżaniak.

Od 1 kwietnia Dom Bank zrezygnował jednak z udzielania „Kredytu na gębę”. Według informacji „Rzeczpospolitej” stało się to po interwencji Komisji Nadzoru Bankowego. Oferta była skierowana do osób, które ze względu na skomplikowaną sytuację finansową nie kwalifikowały się do standardowej oferty, ale ich dochód pozwalał na spłatę raty kredytu. Bank stosował uproszczoną formę weryfikacji zdolności kredytowej, pod warunkiem pełnego ubezpieczenia spłaty kredytu. Od klienta wymagano jedynie dowodu osobistego oraz dokumentu potwierdzającego stan prawny i wartość nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie. W zamian płacił bardzo wysokie odsetki, które w przypadku kredytu we frankach szwajcarskich przekraczały 11,5 proc. rocznie.

Eurobank kusi klientów „Kredytem na PIT”, którego atutem jest „wyjątkowo atrakcyjne oprocentowanie – tylko 5 proc. w skali roku”. Jednak rzeczywista stopa jest trzykrotnie wyższa. Bank dolicza wszystkie opłaty i prowizje wynikające z rozpatrzenia wniosku i przyznania kredytu oraz koszt obowiązkowego ubezpieczenia. Klient, który pożyczy 3 tys. zł na 9 miesięcy, będzie oddawał co miesiąc dokładnie 379,05 zł, zwróci więc bankowi w sumie 3411,45 zł, a nie – jak mógłby przypuszczać – 3112,2 zł.

– Natłok reklam bankowych i coraz większe podobieństwo produktów oferowanych przez instytucje finansowe zmusza banki do formułowania przekazu reklamowego w sposób, który będzie go wyróżniał – tłumaczy Tomasz Różycki z agencji reklamowej Bobart Studio. – Tradycyjne spoty odeszły do lamusa, reklamy stały się bardziej finezyjne, dowcipne, czasami wręcz artystyczne. Stąd się bierze brak umieszczania szczegółowych informacji o produktach, bo taki przekaz byłby zwyczajnie nudny.