„Niewierny” w banku Allaha

Islamskie banki nie mogą pożyczać pieniędzy na procent ani angażować się w inwestycje niezgodne z Koranem. W dodatku ryzykiem dzielą się ze swoimi klientami na pół i nie gwarantują – przynajmniej oficjalnie – żadnych zysków. Nie przeszkadza im to w zdobywaniu kolejnych klientów wśród muzułmanów. Ale czy mają one coś do zaoferowania nam, „niewiernym”?

Banki islamskie nie mają w swojej ofercie oryginalnych produktów inwestycyjnych. W gruncie rzeczy naśladują produkty tradycyjnych banków, adaptując je na potrzeby islamu. Odpowiedniki lokat działają jak lokaty, ale omijają procenty. Odpowiedniki obligacji są zabezpieczone dobrem rzeczowym. Fundusze akcyjne inwestują w spółki spoza „grzesznych” branży.

W każdym banku działającym w branży islamskiej pracują tzw. doradcy ds. szariatu (ang. „Sharia Advisors”), czyli prawa wynikającego z nauk Koranu. Decydują oni, czy inwestycje danego banku są z owym prawem zgodne. Nie może być więc mowy o inwestycjach związanych z wieprzowiną, kasynami, alkoholem czy pożyczaniem na procent. Gdyby się okazało, że bank podejmie działalność, która jest niezgodna z Sharia, w najlepszym wypadku upadłaby jego reputacja, w najgorszym zostałby zamknięty – jeżeli np. działa w państwie islamskim, w którym prawo świeckie pokrywa się z prawem religijnym.

Bankowość islamska, a zwłaszcza jej część depozytowa, opiera się na zaufaniu. Gdy klient zakłada „lokatę” w takim banku, bank nie gwarantuje odsetek. Raczej obiecuje, że wypłaci zysk, jeżeli zarobi na pieniądzach inwestora. Z drugiej strony jeżeli poniesie stratę, odbije się to na wpłaconym kapitale klienta.

Co ciekawego w islamie?

Religijny charakter islamskich finansów może odstraszać klientów „świeckich”. Ale można przymknąć oko na aspekty religijne i przyjrzeć się kilku z nich z praktycznego punktu widzenia.

Rachunki terminowe w przypadku banków islamskich nie mogą wiązać się z naliczaniem procentów, gdyż wedle Koranu nie można czerpać zysków z użyczania komuś pieniędzy. Nie oznacza to jednak, że się na takich rachunkach nie zarabia. W bankowości konwencjonalnej, depozytariusz pożycza swoje pieniądze bankowi, za co bank wypłaca mu odsetki. W bankowości islamskiej między depozytariuszem, a bankiem zawierany jest tzw. kontrakt murabaha. Zgodnie z nim bank kupuje od trzeciego podmiotu dobro w imieniu klienta (na jego konto) i zobowiązuje się je odkupic od klienta w przyszłości po wyższej cenie. Zapłata może nastąpić w całości po określonym czasie lub w ratach. W ten sposób ominięty zostaje procent. Takie lokaty mogą zarabiać kilka procent w skali roku, jednak zawsze będą wyraźnie gorsze (w sensie stricte ekonomicznym) od lokat tradycyjnych banków. Dysproporcje widać zwłaszcza teraz, gdy tradycyjne banki znacznie podniosły oprocentowanie. Przykładowo: na sześciomiesięcznej lokacie w brytyjsckim banku HSBC zarabia się 3,25% brutto, zaś w Islamic Bank of Britain na analogicznej sześciomiesięcznej lokacie zarabia się 2% brutto.

Kolejną formą inwestowania za pomocą instytucji działających na polu bankowości islamskiej są tzw. Trading funds. Są to fundusze niskodochodowe o niskim poziomie ryzyka. Pieniądze są inwestowane w zakup dóbr z jednoczesną sprzedażą po cenie forward przedsiębiorstwu o bardzo dobrych ocenach ratingowych. Cena forward jest ustalona dzisiaj, a sprzedaż następuje w przyszłości. Trading funds mają być odpowiednikiem naszych funduszy pieniężnych lub funduszy obligacji, gdyż przynoszą podobne zyski do arabskich „lokat” i obligacji, ale można je zbywać w każdym momencie.

Kupując tradycyjne obligacje kupujemy dług z obietnicą jego spłacenia. Kupując obligacje islamskie (tzw. sukuk) kupujemy dobro z obietnicą jego odkupienia. W przypadku, gdy nasz dłużnik nie wywiąże się z kontraktu, zostajemy z niczym. W razie, gdy wystawca sukuk nie wywiąże się z kontraktu, zostaje nam dobro, które jest niejako zabezpieczeniem całego kontraktu. Sukuk jest papierem wartościowym potwierdzającym udział we własności jakiegoś namacalnego dobra. Z tego też powodu mogą być notowane na giełdach. Rynek wtórny dla sukuk jest jednak tylko niszą. Większość z sukuk jest trzymana do wygaśnięcia (czyli do momentu kiedy następuje odkupienie dobra), a przez to mała ich część trafia na rynek wtórny. Sukuk może być traktowane jako dobra alternatywa dla zwykłych obligacji. Zwiększają bowiem bezpieczeństwo inwestora przez fakt, że są wsparte przez wymianę dobra.

Na rynku wtórnym w 2007 roku przeszło z rąk do rąk sukuk na wartość ok. 0,5 miliarda USD (dane podał The European Islamic Investment Bank). Na stronie www.sukuk.net, gdzie ponoć zebrane są dane o wszystkich sukuk, napisano, że jest ich aktualnie notowanych jedynie 11 na całym świecie(!). Wahania wartości są dość spore jak na „bezpieczne papiery”: największy wygrany od 13.12.08. do 06.01.09 zyskał 8,64%; największy przegrany w tym samym okresie stracił 4,44%.

Szariat nie zabrania nabywania akcji, gdyż jest to kupno udziału w przedsięwzięciu (biznesie). Dlatego mogły powstać islmaskie odpowiedniki funduszy akcyjnych, lub mieszanych. Ich możliwości inwestycyjne są ograniczone przez wszechobecne prawo Sharia. Oprócz standardowego unikania „grzesznych” działów gospodarki, występują tu 2 ciekawe przypadki. Po pierwsze, większość przedsiębiorstw korzysta z kredytów lub składa swoje nadwyżki na oprocentowanych rachunkach depozytowych. Teoretycznie wg. szariatu inwestycja tego typu przedsiębiorstwa jest niedopuszczalna. W praktyce Sharia Advisors różnią się tu co do interpretacji. Bardziej liberalni z nich dopuszczają taką możliwość, gdy udziałowiec (czyli fundusz) na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy przeciwstawia się działalności przedsiębiorstwa niezgodnej z Sharia, ale zostaje przegłosowany przez większość. Drugim problemem jest zakup akcji przedsiębiorstw, które większość swojego majątku utrzymują w formie płynnej, czyli w pieniądzu. Zgodnie z Sharia nie można kupować pieniędzy za pieniądze, dlatego tego typu inwestycja jest niedopuszczalna. Aby można było uznać, że kupujemy dopuszczalne akcje, wystarczy zazwyczaj, żeby 51%majątku przedsiębiorstwa było w formie „namacalnej”.

Ekspozycja na muzułmanina

Bankowość islamska jest przeznaczona raczej dla muzułmanów, którzy dzięki niej mogą inwestować pieniądze zgodnie ze swoją religią. Liczne ograniczenia wynikające z Koranu sprawiają, że dla ludzi spoza świata islamu bezpośrednia inwestycja w takim banku nie jest ciekawym rozwiązaniem (wyjątkiem jest sukuk). Poza tym w Polsce (w przeciwieństwie np. do Wielkiej Brytanii) nie zostaną raczej otwarte na masową skalę oddziały bankowości islamskiej – jest u nas za mało wyznawców tej religii.

Opłacalne może być nie tyle inwestowanie w same islamskie produkty finansowe, co w instytucje, które je oferują. Rosnące bogactwo obywateli krajów arabskich, którzy przecież – w wielu przypadkach – mogą inwestować tylko w tego typu instytucjach i bankach, doprowadza do dużego przyrostu ich aktywów. Liczba wyznawców islamu to w końcu 1,3 mld ludzi. Według firmy McKinsey sektor islamskich finansów rośnie w średniorocznym tempie 15%, zaś aktywa zarządzane w jego ramach osiągną w 2010 roku 1 bilion dolarów. Może warto szukać więc ekspozycji?

Oto kilka niezbędnych pojęć dotyczących islamskich finansów:

Haram – zakazane są sektory „grzeszne”, tzn. np. takie które zaangażowane są w hazard, alkohol lub wieprzowinę
Riba – całkowity zakaz pożyczania pieniędzy na procent. Nie można pobierać opłat za użyczenie komuś pieniędzy.
Gharar – podejmowanie nadmiernego ryzyka lub angażowanie się w niepewne przedsięwzięcia jest zabronione.
Bank i klient dzielą się ryzykiem podejmowanych działalności i dzielą między siebie zyski i straty, które ona przyniosła.
Nie można kupować pieniędzy za pieniądze. Pieniądze używane są do zakupu dóbr i usług, które można następnie sprzedać z zyskiem.

Wojciech Tukan, Łukasz Rząsik
www.InwestycjeAlternatywne.pl

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?
Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.

Źródło: Bankier.pl