Nowe zasady dla kart kredytowych mBanku. Limity zwalniające z opłaty rocznej ostro w górę

Od pierwszego lipca w mBanku zaczynają obowiązywać nowe zasady naliczania opłat za karty kredytowe. Jeśli nie chcesz płacić za plastik, musisz wydać nim co najmniej kilkanaście tysięcy złotych lub wykonać aż 240 transakcji rocznie.

Przez lata banki wmawiały klientom, że warto mieć pod ręką kartę kredytową. Na wszelki wypadek, gdyby zaszła potrzeba sięgnięcia po dodatkową gotówkę. Robiły tak dlatego, że karty kredytowe były zawsze jedną z najdroższych form kredytu. Zdarzało się, że ich oprocentowanie sięgało nawet powyżej 30-40 proc. Nawet zdyscyplinowany klient od czasu do czasu zadłużał się i płacił odsetki. Dla banków karty były żyłą złota.

Kryzys zrewidował podejście do tego rodzaju plastiku. Okazało się, że jest to co prawda produkt rentowny, ale niosący za sobą dużą dawkę ryzyka. Głośno mówiono o tym, że karty kredytowe są dla banków bombą z opóźnionym zapłonem. By nie doprowadzić do eksplozji, zaczęto porządkować rynek i wygaszać nieaktywne karty. W ciągu kilku lat rynek stopniał o 5 mln sztuk do poziomu 6 mln kart.

Źródło: mBank

Historia zatacza koło i dziś banki znów promują sprzedaż kart kredytowych. Co prawda nie na taką skalę jak przed laty, ale trend zaczyna być widoczny. Przyczyny takiego stanu rzeczy należy upatrywać w obniżkach opłat interchange. Prowizja od każdej transakcji kartą kredytową wynosi obecnie 0,3 proc. Jeśli klient zapłaci kartą debetową, bank zarabia mniej, bo 0,2 proc. Bankom zależy więc na tym, by klient płacił kartą kredytową. I tak konstruują cenniki, by „zachęcić” klientów do częstszego korzystania z tego rodzaju kart.

Taki plan ma m.in. mBank, który zwiększa limity zwalniające klientów z opłaty rocznej za kartę kredytową. Żeby nie ponosić kilkudziesięciozłotowej opłaty będą musieli jeszcze częściej wyciągać kartę z portfela na zakupach. O planowanych zmianach w cenniku informowaliśmy już w kwietniu, ale te dotyczące kart zaczynają obowiązywać z dniem 1. lipca 2015. Co konkretnie się zmieni?

Do tej pory posiadacz karty kredytowej w mBanku nie płacił za plastik, jeśli w skali roku wykonał 120 transakcji kartą. Średniomiesięcznie dawało to 10 transakcji bezgotówkowych. Od lipca bank zwiększa limit o 100 proc. Żeby uniknąć opłaty za kartę trzeba wykonać za jej pomocą aż 240 transakcji bezgotówkowych w skali roku. Średniomiesięcznie daje to 20 transakcji. Teoretycznie klient powinien więc sięgać przynajmniej raz po kartę kredytową w każdy dzień roboczy tygodnia.

 

Źródło: mBank

Alternatywnym warunkiem zwalniającym z opłaty są roczne obroty kartą na określoną kwotę. Dla karty Visa Classic i MasterCard Standard jest to 12.000 zł, dla Visa lub MasterCard Miles & More i World MasterCard 18.000 zł, dla Visa Platinum 24.000 zł. Jeśli klient nie spełni żadnego z dwóch warunków, będzie musiał zapłacić za kartę opłatę roczną. Te pozostają na niezmienionym poziomie za wyjątkiem karty World MasterCard. Opłata rośnie w tym przypadku z 200 do 350 zł.

Nie ulega wątpliwości, że limity na kartach kredytowych mBanku zostały mocno wyśrubowane. Trudno taką kartę traktować jako plastik, po który sięgamy okazjonalnie. W zamyśle przedstawicieli mBanku ma to być produkt pierwszego wyboru, którym klient będzie wykonywał wszystkie transakcje bezgotówkowe. Klient ma sobie zakodować, że musi często płacić kartą kredytową. Nikt nie będzie przecież liczył, czy wykonał już wystarczającą ilość transakcji zwalniających z opłaty rocznej.

mBank na tym tle nie jest jednak wyjątkiem. Banki chcą dokonać rewolucji i zmienić nasze nawyki. Będą nas przekonywać, że lepiej płacić za codzienne zakupy pieniędzmi banku (czyli z limitu na karcie kredytowej), a własne oszczędności trzymać na ROR-ze (czyli nie korzystać z karty debetowej). W okresie bezodsetkowym pieniądze z banku są za darmo. Za wzór będą stawiać kraje Zachodu, chociażby USA, gdzie kredytówki są w powszechnym użyciu.

Bank Zachodni WBK zamierza pójść jeszcze dalej. W lipcu wprowadzi do oferty kartę bankomatową, która będzie służyła jedynie do wypłat gotówki z bankomatów oznaczonych logo tego banku. Nie da się nią zapłacić w sklepie czy w internecie. Bank będzie sprzedawał kartę w pakiecie z kartą kredytową. W zamyśle przedstawicieli banku, karta kredytowa będzie służyć klientowi do płatności w sklepach, a karta bankomatowa do wypłat gotówki. Rola karty debetowej, na której bank zarabia mniej, zostanie zmarginalizowana.

w.boczon@bankier.pl