Na rynkach finansowych rozpoczął się ostatni kwartał 2011 roku i miejmy nadzieję, że okaże się on lepszy od trzeciego, kiedy to rynki zdominowała niepewność przed niewypłacalnością Grecji, implikująca systematycznie rosnącą awersję do ryzyka.
Na razie jednak parkiety czerwienią się (w poniedziałek po wyprzedaży akcji w Azji, również w Europie i USA, widać było spadki cen), a euro osiąga coraz niższe poziomy wobec dolara. W poniedziałek kurs EUR/USD spadł do poziomu najniższego od ośmiu i pół miesiąca wobec dolara, testując wsparcie na 1,32.
Klimatu inwestycyjnego nadal nie poprawiają bowiem informacje, jakie napływają do inwestorów. W miniony weekend grecki parlament zaakceptował budżet na rok2012, jednak zawarte w nim założenia są znacznie gorsze, niż zakładano wcześniej, przede wszystkim, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy i poziom deficytu finansów publicznych w relacji do PKB. Jak donosiły agencje informacyjne, w tym roku deficyt sięgnie 8,5% PKB, miał zaś wynieść 7,8% PKB. W przyszłym roku relacja ta ma obniżyć się do 6,8% choć wcześniej szacowano ją na 6,5% długu do PKB. Ministerstwo Finansów Grecji tłumaczy, że deficyt będzie wyższy gdyż recesja, w jakiej znajduje się kraj, jest głębsza niż zakładano. Spadek PKB wyniesie 5,5%, a nie 3,8%; jak jeszcze szacowano w maju. Czy zatem liczby te staną się przeszkodą na drodze do udzielenia Grecji kolejnej transzy pożyczki, bez której Ateny nie będą w stanie regulować kolejnych zobowiązań? Rynek wciąż czeka na werdykt Wielkiej Trójki (EU-EBC-MFW) i od niego może zależeć, w jakim kierunku zaczną podążać rynki finansowe. Ponadto nadal też nie ma wypracowanego planu w sprawie działań w walce z kryzysem zadłużenia w Europie, co również nie przybliża momentu odreagowania.
Zauważmy, że nawet lepsze od oczekiwanych dane o amerykańskim indeksie ISM dla przemysłu (wzrost we wrześniu do 51,6 pkt z 50,6 pkt miesiąc wcześniej i wobec oczekiwanych 50,5 pkt), czy informacja, iż wydatki w sektorze budowlanym nieoczekiwanie wzrosły w sierpniu na długo nie zdołały poprawić nastrojów inwestorów. Obecnie bowiem, obawy przed niewypłacalnością Grecji i jej skutkami dla globalnego wzrostu gospodarczego przyćmiewają wszelkie pozytywne sygnały jakie docierają na rynek. Jeśli nie pojawią się konkretne decyzje, IV kwartał może być bardzo ciężki dla inwestorów.
W tym tygodniu oprócz kwestii Grecji dość duże znaczenie powinny mieć publikowane dane makroekonomiczne (w szczególności piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy oraz wskaźniki aktywności z USA), jak również komentarz J-C Trichet’a po zakończonym w czwartek posiedzeniu banku. Choć po zeszłotygodniowej publikacji danych inflacyjnych (indeks CPI 3,0 r/r wobec szacowanych 2,5%) oczekiwania na obniżki stóp przez EBC znacząco zmniejszyły się, to presja na euro pozostała. W poniedziałek opublikowano indeks PMI, obrazujący aktywność przemysłu w strefie euro, który spadł we wrześniu do 48,5 pkt z 49 pkt w sierpniu. Analitycy prognozowali spadek indeksu do 48,4 pkt, czyli takiego poziomu, na jaki wskazywał wstępny odczyt. Jeśli EBC nie ogłosi działań wspierających gospodarkę strefy euro i nie będzie postępu w kwestii Grecji kurs EUR/USD może w najbliższym czasie przetestować 1,30.
W kraju, złotego ciąż muszą wspierać interwencyjne działania NBP, w przeciwnym razie jego deprecjacja zapewne postępowałaby w szybszym tempie. W poniedziałek po raz kolejny bank sprzedawał waluty, co potwierdził w komunikacie. W konsekwencji kurs EUR/PLN spadł chwilowo do 4,37. Była to już trzecia na przełomie ostatnich dwóch tygodni interwencja NBP, wciąż jednak niewiele wnosząca. Inwestorzy nadal czekają na kluczowe decyzje w sprawie Grecji, które poprawiłyby nastroje na rynkach globalnych i pozytywnie wpłynęły na złotego. Jeśli, tak jak przypuszczamy Grecja w końcu otrzyma środki w ramach kolejnej transzy pomocy, wówczas linia wsparcia na rynku EUR/PLN może zostać przełamana. Taki ruch otworzyłby perspektywę spadku kursu EUR/PLN najpierw do 4,36, a następnie do 4,30.
Źródło: PKO Bank Polski