Odbicie nie zmienia obrazu rynku

Komentarz poranny Xelion.Doradcy Finansowi.

W czwartek gracze amerykańscy niespecjalnie przejęli się raportem Alcoa, pierwszej dużej spółki, która opublikowała wyniki drugiego kwartału. Ten największy producent aluminium poniósł trzecią, kolejną kwartalną stratę (454 mln USD). Przychody były większe od oczekiwań, a strata mniejsza. Poza tym zarząd firmy stwierdził, że teraz Alcoa jest przygotowana do przetrwania najgorszego nawet kryzysu. W środę po sesji akcje zdrożały o cztery procent, ale w czwartek, w czasie regularnej sesji, oscylowały wokół poziomu środowego zamknięcia. Zadziwiająco rozsądna reakcja (jak na amerykańskich graczy).

     Dane makro bykom pomagały. Ilość noworejestrowanych bezrobotnych wyniosła w ostatnim tygodniu 565 tys. (najniżej od stycznia tego roku) – oczekiwano 605 tysięcy. Co prawda ilość osób pobierających zasiłek wzrosła do poziomu najwyższego w historii (6,883 mln), ale gracze zazwyczaj zwracają uwagę na te pierwsze dane. Pojawił się też raport oceniający sprzedaż w sklepach czynnych minimum rok. Spadła ona w czerwcu o 5,1 procent, czyli więcej niż oczekiwano (4,5 proc.). Były jednak oczywiście sieci lepsze i gorsze. Do tych lepszych, których akcje drożały należały Target i Nordstrom, a do tych tracących J.C. Penney i Kohls.

    Niejednoznaczne (raczej słabe) wyniki sprzedaży w sieciach detalicznych, niezbyt dobra aukcja obligacji i taniejąca ropa ograniczały popyt na akcje. Poza tym zmartwił graczy Warren Buffet powtarzając to, co na początku tygodnia twierdziła doradczyni prezydenta i szef parlamentarnej większości w Izbie Reprezentantów: gospodarka USA jest słaba i zapewne będzie potrzebowała drugiego programu bodźców. Nic dziwnego, że przez wiele godzin odbicie indeksów było bardzo niepewne i ograniczone. Na 1,5 godziny przed końcem sesji zaczęła lekko drożeć ropa, a to pomagało bykom. Atak był jednak anemiczny i kompletnie nieudany, co sprowokowało do ataku podaż w wyniku czego sesja zakończyła się mikro-wzrostami w niczym niezmieniającymi „niedźwiedziego” obrazu rynku.
 
   GPW rozpoczęła sesję czwartkową wzrostem, co żadnym zaskoczeniem nie było. Najbardziej pomagały indeksowi wzrosty cen akcje sektora surowcowego (korekta spadków). Indeksy rosły mniej więcej do południa (WIG20 rósł prawie 1,5 procent) i od tego momentu (podobnie jak na innych giełdach) zapanowało wyczekiwanie połączone z osuwaniem się cen akcji.

   Po publikacji danych z amerykańskiego rynku pracy WIG20 zaatakował sesyjny szczyt, ale podaż nie bardzo chciała dopuścić do jego pokonania. Indeksy zaczęły się osuwać, a niepewne rozpoczęcie sesji w USA doprowadziły do szybkiej zapaści. Najmocniej ważyły na indeksach spadki cen akcji BRE i Pekao SA. Zakończyliśmy dzień wzrostem indeksów, ale WIG20 zyskał jedynie 0,7 procent, co w najmniejszym stopniu nie zmieniło obrazu rynku. Symptomatyczny był znaczny wzrost obrotu, co w tym przypadku nie jest plusem. Jeśli po dłuższym okresie spadku byle wzrost powoduje pojawienie się dużej podaży to nie jest „byczy” sygnał.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi