Gazeta pisze, że we wtorek 30 października do sądu w Poznaniu wpłynął wniosek o upadłość spółki „Okienko kasowe”. Jej zarząd śle anonimowe komunikaty, że robił, co mógł, ale – stało się. Prosi, by nie winić kasjerek czy agentów. Nie ponoszą oni odpowiedzialności za płatności, które nie dotrą nigdy do adresata.
„Jeszcze w sierpniu Sławomir Marzec, dyrektor zarządzający Okienka kasowego zapewniał o wejściu w 2008 r. na giełdę i świetnej kondycji firmy, choć już wtedy wiedział o jej kłopotach. Teraz zarząd uruchomił dla klientów specjalną infolinię (0-61) 852 01 61, informującą o sposobie wypełniania druków reklamacji i zgłoszeń poniesionych strat. Telefon jednak albo jest zajęty, albo ma sygnał faksu. Można też poprzez stronę www.okienko-kasowe.pl ściągnąć potrzebne do złożenia skargi i roszczeń formularze.”, informuje gazeta.
„Jak odzyskać pieniądze? Nie będzie to proste. Firma była zrzeszona w Izbie Gospodarczej Przedsiębiorstw Finansowych, która powstała w 2005 r., by zapobiec podobnym przypadkom. W razie jakichkolwiek kłopotów pieniądze miały dotrzeć na konto wystawcy rachunku z Funduszu Gwarancyjnego Izby oraz ubezpieczenia. – Spółka „Okienko kasowe” wykupiła ubezpieczenie z sumą 1,2 mln złotych. Z tej kwoty klienci mogą odzyskać odszkodowanie za poniesione straty. Fundusz Gwarancyjny natomiast nie istnieje. Firmy do niego nie wpłacały – mówi Sławomir Ert-Ebert, prezes IGPF.”, czytamy w „Dzienniku Zachodnim”.
Więcej na ten temat w „Dzienniku Zachodnim”.