Olbrzymie nadzieje przed politycznymi szczytami

W USA nie było w piątek publikacji danych makro. Skupiono się więc znowu na Europie oraz na raportach kwartalnych spółek. Jeśli chodzi o Europę to sytuacja była jasna: czekano na szczyty ministrów finansów, na szczyt niemiecko- francuski (sobota) i na szczyt UE. Graczom w głowie się nie mieściło, że takie zmasowane narady polityków mogą nie wyprodukować korzystnego dla byków komunikatu.

Pomagały doniesienia Reutersa, który twierdzi, że nie ma już poważnych różnic pomiędzy Niemcami i Francją. Prawdę mówiąc wierzyć się nie chce, że nie ma takich różnic. A jeśli rzeczywiście ich nie ma to znaczy, że kompromis rynków nie zadowoli, bo jeszcze wczoraj były bardzo duże. Mało kto pewnie taką analizę przeprowadził. Liczono na to, że politycy po prostu muszą zadowolić rynki.

Indeksy giełdowe przez godzinę bardzo szybo rosły, co doprowadziło do euforii w Europie. Potem zaczęły się osuwać, ale na dwie godziny przed końcem sesji byki znowu zaatakowały. Pomagało to, że jak poinformował Reuters ministrowie finansów Eurolandu i MFW zaakceptowali wypłatę kolejnej transzy pomocy finansowej dla Grecji. Indeksy wzrosły, opory popękały (chociaż nie te najważniejsze).

Rozpoczynamy tydzień od dość skromnego kalendarium. Mało w nim danych makro i wyników ważnych dla rynków spółek. Liczyć się będzie przede wszystkim wynik unijnych szczytów i przygotowanie do kolejnego. Już w sobotę wiadomo było, że wszyscy ministrowie finansów zgodzili się w sprawie podniesienia kapitału banków do współczynnika Tier 1 (ważone ryzykiem aktywa/specjalnie liczony kapitał banku) w wysokości 9 proc. Przeciwko temu protestowały niektóre banki, ale będą się musiały z tym pogodzić. Zgodzono się też, że konieczne będzie poniesienie większych niż zakładane 21 procent strat na greckich obligacjach. Ministrowie jednak nie określili wysokości tych strat (twierdzi, się, że powinno to być 50-60 procent). Nie zrobiły też tego szczyty niedzielne. Wszystko ma się rozstrzygnąć w środę na kolejnym i ostatecznym szczycie.

Najważniejsza sprawa, czyli zlewarowanie EFSF nie doczekała się rozstrzygnięcia podczas szczytów. Pojawił się pomysł, żeby stworzyć specjalny wehikuł inwestycyjny z udziałem kapitału prywatnego, który to wehikuł miałby ubezpieczenie EFSF i kupowałby obligacje zagrożonych państw. W ten sposób państwa strefy euro przerzuciłyby problem na barki inwestorów prywatnych licząc na ich masowy udział oraz być może na Chiny i Brazylię, które oferowały nieraz chęć zakupu obligacji państw mających problemy. Z góry można było założyć, że przywódcy strefy euro uchwycą się tego pomysłu. Ja uważam, że to nie zadziała i będziemy mieli w przyszłym roku problem. Nie wiem jednak jak przyjmą to w środę (lub czwartek, jeśli decyzje zapadną późno w nocy) rynki. W końcu roku mogą udawać, że są zadowolone.

GPW rozpoczęła piątkową sesję tak jak rozpocząć powinna, czyli wzrostem indeksów. Czwartkowy spadek bazował na niepełnych, a nawet fałszywych informacjach. Po zakończeniu tej sesji dowiedzieliśmy się o sobotnim szczycie Francja – Niemcy i o planowanym przyjęciu planu na dodatkowym szczycie do środy. Z góry można więc było założyć, że indeksy w piątek wzrosną. Na początku wzrost był niewielki, co po ponad trzyprocentowym spadku w czwartek mogło niepokoić. Taka sytuacja trwał bardzo długo, ale wszystko zmieniło się po południu.

Po publikacji raportu GE nastąpiło wybicie z marazmu. Kolejne uderzenie popytu nastąpiło po pobudce w USA, kiedy pojawiły się pogłoski o zaakceptowaniu w piątek wypłaty transzy pomocy dla Grecji. WIG20 rósł jak na drożdżach. Chyba mało kto chciał zostać bez akcji przed planowanymi szczytami polityków europejskich. Oczekiwałem wzrostu indeksów, ale zakładałem, że skala będzie dużo mniejsza niż 3,75 proc., bo gracze będą się nieco obawiali wyniku unijnych szczytów. Jak widać się nie obawiali zakładając, że politycy zrobią wszystko co możliwe i niemożliwe, żeby choćby chwilowo uspokoić rynki. A to „chwilowo” bardzo by się przecież w końcu roku przydało.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi