OPEC tnie wydobycie – ropa tanieje

Brak nowych danych makroekonomicznych nie dostarczył rynkom paliwa, więc na rynku walutowym i surowcowym kontynuowane były wtorkowe trendy. Kurs EUR/USD gwałtownie rósł przełamując poziom 1,43 USD – to był już szósty, kolejny dzień zwyżki. Drugi dzień z kolei za osłabieniem dolara nie poszły surowce. Cena miedzi spadła o 1,5 procent. Mimo zapowiedzi największego w historii cięcia wydobycia przez OPEC (4,2 mln baryłek od września, 2,2 mln baryłek od dzisiaj) cena ropy gwałtownie spadała. Baryłka staniała o ponad 8 procent (równo 40 USD). Pretekstem był raport o większych niż oczekiwano zapasach ropy i paliw w USA, ale tak naprawdę rynek po prostu idzie z trendem. Gracze boją się, że recesja jeszcze bardziej zredukuje popyt na ropę.

Giełdy rozpoczęły dzień od spadku indeksów, co było niczym innym jak tylko realizacją zysków w wtorku. Już po 2 godzinach handlu popyt zaczął systematycznie podnosić indeksy i na 2 godziny przed końcem sesji indeksy zabarwiły się już na zielono. Spadek cen ropy pomagał przede wszystkim sektorowi sprzedaży detalicznej (im mniej wydaje się na paliwo tym więcej można wydać w sklepie). W końcu sesji indeksy jednak się osunęły. Takie zakończenie, po pięcioprocentowych wzrostach z wtorku i przy braku nowych impulsów należy uznać za neutralne. Rynek może nadal kontynuować kończący rok „window dressing”.

W czwartek kalendarium wygląda na wypełnione po brzegi, ale nie bardzo można dostrzec w nim publikacje mogące mocno poruszyć rynkami. Przed południem trochę zamieszania (krótkotrwałego, jeśli dane będą słabe) wywoła publikacja indeksu klimatu gospodarczego niemieckiego instytutu Ifo. Jeśli dane będą lepsze od oczekiwań to indeksy europejskie mogą rosnąć przynajmniej do pobudki w USA. Dane o bilansie handlu zagranicznego strefy euro rynek zlekceważy.

GPW rozpoczęła środową sesję od niewielkiego wzrostu indeksów (WIG20 wzrósł o około jeden procent) poczym, prawie natychmiast rozpoczęła się korekta. WIG20 zabarwił się na czerwono, ale z początku spadek był niewielki, a rynek spokojny. Po godzinie handlu rozpoczęła się jednak przecena (naśladownictwo tego, co działo się na innych giełdach), która przeceniła WIG20 o 1,6 procent. To też nie był koniec, bo potem indeks dzielnie odrabiał straty, ale podaż nie dawała za wygraną. Działał strach przed piątkiem i wyraźne rolowanie pozycji z kontraktów grudniowych na marcowe. Najmocniej obciążał WIG20 spadek kursu akcji KGHM.

Przełom nastąpił tuż po godzinie 15.00. Wtedy to zlecenia koszykowe w ciągu 20 minut obniżyły WIG20 o dwa procent, przez co spadek indeksu sięgnął prawie 3 procent. Wszystko to w sytuacji, kiedy na rynkach globalnych nic się nie działo. To był już zdecydowanie wynik przygotowywania się do wygasania grudniowej linii kontraktów. Dobił rynek fixing, na którym WIG20 stracił kolejne 1,5 pkt. proc. (w sumie spadł o prawie 4 procent). Media znowu szukają winnego tej przeceny (szczególnie fixingowej). Jeśli jednak lekceważyło się wszystkie „cudo-fixingi” (w zeszłym tygodniu były trzy takie) to wynik jest taki jak w środę obserwowaliśmy. Powtarzam: należy zakazać zleceń koszykowych na fixingu.

Zachowanie GPW (zauważmy, że węgierski BUX wzrósł o 7,5 procent) wystraszy inwestorów. Jesteśmy w sytuacji, w której dosłownie w każdej chwili, a szczególnie w ostatniej godzinie może dojść do przeceny. Kto w takiej sytuacji będzie ryzykował? Popyt ulokuje się wygodnie bardzo nisko i będzie spokojnie czekał na okazję. Powtarzam: ten tydzień nie ma żadnego znaczenia prognostycznego.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk