Przyczyny wzrostów nie są tajemnicą. To Ben Bernanke, który okazuje się mieć ogromny wpływ na rynki finansowe, który przewiduje spadek inflacji w USA, oczarował światowe giełdy. Najpierw rosły indeksy w USA i Ameryce Południowej, później w Azji, a od rana także u nas i na giełdach regionu. Kupujący mieli niezbitą przewagę od początku do końca notowań.
Wartość obrotów (WIG20) po raz pierwszy w tym miesiącu przekroczyła miliard złotych. Choć największe transakcje ponownie stały się udziałem KGHM (wzrost o 3,2 proc.), to na uwagę zasługują papiery banków. Pekao SA podrożało o 4,9 proc., a PKO BP aż o 6,3 proc., w obydwu przypadkach wartość transakcji wyraźnie wzrosła i przekroczyła 100 mln PLN. Podrożały wszystkie akcje z WIG20, ale sama skala wzrostu indeksu to w dużej mierze zasługa banków.
Na szerokim rynku na jedną spółkę taniejącą przypadło ponad pięć drożejących, ale to właśnie WIG20 rósł najszybciej ze wszystkich indeksów. Jest to o tyle zrozumiałe, że kres podwyżek stóp procentowych w USA może oznaczać powrót inwestorów zagranicznych na rynki wschodzące, w tym do Polski.
Po takiej sesji możemy jutro spodziewać się kontynuacji, tym bardziej że już dziś mieliśmy otwarcie z luką hossy. Warto jednak pamiętać, że w Europie Zachodniej indeksy już dziś spadały, a i w USA sesje zaczęły się od zniżek. Choć bez wątpienia mamy za sobą jedną z najlepszych sesji w ostatnich tygodniach na GPW, nie zwalnia to inwestorów od podejmowanego ryzyka.
Złoty nadal umacniał się w ciągu dnia w pełni potwierdzając tezę o powrocie inwestorów zagranicznych na rynki wschodzące. Euro staniało poniżej 3,95 PLN, dolar do 3,12 PLN, a frank szwajcarski do 2,51 PLN.