Wzrost na giełdzie rozwija się więc wręcz książkowo. Podrożało 18 z 20 spółek wchodzących w skład WIG20 (pozostałe dwie nie zmieniły kursu), wartość transakcji wzrosła do najwyższego poziomu w tym miesiącu (1,25 mld PLN). Czego więcej można sobie życzyć? Akcje aż 10 blue chips wzrosły o 4 proc. lub więcej, przy czym wśród najcięższych gatunkowo papierów najbardziej drożały spółki surowcowe – ponad 6,6 proc. zyskał KGHM (tutaj skoncentrowała się jedna trzecia obrotów), prawie po 5 proc. akcje trzech spółek paliwowych. Również akcje banków spisały się bardzo dobrze – słowem cały rynek wywarł bardzo dobre wrażenie. WIG20 rano mocował się oporem na poziomie 3110 punktów (szczyt intraday z obecnej fali wzrostowej), ale opór ten został przełamany jeszcze przed południem.
Na całym rynku na jedną taniejącą akcję przypadły trzy drożejące. Dziś rosły już wszystkie indeksy i subindeksy branżowe, ale w przypadku małych i średnich spółek zwyżka była dwa razy mniejsza niż WIG20. Widać więc gdzie koncentruje się uwaga inwestorów. W trakcie dnia złoty nieznacznie tracił na wartości. Powodem mogła być wypowiedź ministra finansów Stanisława Kluzy, który powiedział, że przyszłoroczne dochody budżetu są przeszacowane o 4 mld PLN, ale także opublikowanie projekcji inflacji przygotowanej przez NBP. Zdaniem ekonomistów projekcja wskazuje na możliwość podniesienia stóp procentowych w Polsce, co oczywiście nie przysłużyłoby się naszej walucie. Za euro płacono więc 3,917 PLN, za dolara 3,08 PLN, a za franka szwajcarskiego 2,49 PLN. Cała trójka podrożała o grosz w porównaniu do porannych kursów.