Open Finance: Recesyjne dane z USA zaskoczyły inwestorów

WYDARZENIE DNIA

Indeks ISM dla sektora usług, reprezentującego 90 proc. amerykańskiej gospodarki, nieoczekiwanie spadł do 41,9 pkt, wobec oczekiwanego spadku do 53 punktów. Dane mogą oznaczać recesję w USA.

Spadek jest szokująco duży – w grudniu indeks miał wartość 54,4 pkt. Istotny tym bardziej, że poziom 50 pkt oddziela recesję od rozwoju sektora. Dziś ogłoszone dane są najgorsze od października 2001 r. – czasu ostatniej recesji w USA. Rzecz jasna takie dane wywołały gwałtowną reakcję rynków finansowych. Nie ma się co dziwić – kiedy przed miesiącem indeks ISM sektora produkcji, znaczącego w amerykańskiej gospodarce znacznie mniej niż usługi, spadł poniżej 50 pkt, spadki były gwałtowne i okazały się ledwie wstępem do trzytygodniowej przeceny. Ale też ISM dla sektora produkcji szybko powrócił powyżej 50 pkt (już w danych za styczeń).

SYTUACJA NA GPW

Zaczęliśmy w swoim rytmie, co oznaczało otwarcie na minusie i utrzymujące się bardzo długi czas niewielkie obroty. Po południu publikacja indeksu ISM miała fatalne następstwa także na giełdzie w Warszawie. Wyraźnie wzrosła wartość obrotów w końcówce, w biurach maklerskich znów rozdzwoniły się telefony. W sumie obroty podliczono na 1,5 mld PLN, a więc były niezbyt wysokie, ale warto zwrócić uwagę, że przez ostatnie półtorej godziny wyniosły 700 mln PLN, co potwierdza wzrost aktywności inwestorów i oczywiście nerwową atmosferę.

Nadal jednak nie wszystko jest rozstrzygnięte, a scenariusz konsolidacji na GPW nadal jest możliwy. Do jego wykreślenia potrzebne jest znalezienie wsparcia. Dopiero przełamanie dołka ze stycznia będzie równoważne z nadejściem nowej fali spadków, a do tego sporo nam jeszcze brakuje. Dziś podrożały akcje 55. spółek, potaniały 252. (średnio o 3,2 proc.).

GIEŁDY W EUROPIE

Na giełdy europejskie znów wracają silne spadki po fatalnych danych makro ze Stanów. Indeks ISM mierzący nastroje w amerykańskim sektorze wytwórczym spadł w styczniu do 41,9 pkt. przy prognozie na poziomie 53 pkt. Wskazania poniżej 50 pkt. oznaczają recesję, a ponieważ ten indeks od siedmiu lat nie znajdował się tak nisko, jest ona bardzo prawdopodobna. Główne europejskie indeksy traciły już na otwarciu po słabych wynikach z kilku większych spółek, jednak dopiero przykra niespodzianka zza oceanu sprowadziła je na ponad 3-procentowe minusy. Na kilkanaście minut przed zamknięciem niemiecki DAX tracił 3,6 proc., francuski CAC40 4 proc., a brytyjski FTSE 2,8 proc. Obóz byków był w odwrocie również na Wall Street, która dwie godziny po otwarciu traciła 2 proc. Nie wydaje się, żeby przy takich nastrojach odreagowanie styczniowych spadków było kontynuowane.

WALUTY

W końcu się doczekaliśmy. Doszło do oczekiwanego wybicia z konsolidacji pary euro/dolar i zgodnie z oczekiwaniami miało ono gwałtowny charakter. Decydujący wpływ mogły mieć dane o spadku sprzedaży detalicznej o 2,0 proc. w strefie euro w grudniu. Co ciekawe, dolar nie oddał nawet części swojego wzrostu po fatalnych danych z USA (indeks ISM dla sektora usług spadł do 41,9 pkt), ale widać wybicie z konsolidacji było tak silne, że nie było już od niego odwrotu. Kurs euro spadł o 1,5 centa do 1,465 USD.

Jen umocnił się do euro o 1 proc., a wobec dolara spadł o 0,1 proc.

Oczywiście, nie jest to czynnik, który wspierałby złotego. Dolar, który rano kosztował 2,408 PLN, podrożał o ponad cztery grosze, euro o 2,5 grosza do 3,59 PLN, frank zaś podskoczył do 2,226 PLN.

SUROWCE

Umocnienie dolara oraz obawy o kondycję amerykańskiej gospodarki pociągnęły dzisiaj ceny surowców w dół.

Ropa opuściła okolice poziomu 90,00 USD i spadła 2 proc. niżej – londyńska baryłka brent potaniała do 88,70 USD, a nowojorska crude do 88,20 USD. Rynek spodziewał się spadków, ale dopiero po jutrzejszym raporcie dotyczącym zapasów paliw w USA, który powinien pokazać ich wzrost (piąty z rzędu). Mniejsze zużycie jest oczywiście objawem zwolnienia tamtejszej gospodarki, a biorąc pod uwagę, że sezon zimowy będzie się powoli kończył, ciężko liczyć na powrót ropy do rekordowych poziomów w tym roku.

Podobnie w przypadku miedzi, jednak jej wykres jest w dużym stopniu skorelowany z rynkiem akcji i duży spadek ma już za sobą. Potencjał do dalszej przeceny wydaje się więc być niższy. Dzisiaj cena trzymiesięcznego kontraktu na ten surowiec spadła o 2,7 proc.

Złoto traci trzeci dzień z rzędu – jego uncja potaniała o 1,4 proc. do 892 USD.

KOMENTARZ PRZYGOTOWALI

OPEN FINANCE: Łukasz Mickiewicz – giełdy w Europie, surowce;

Emil Szweda – wydarzenie dnia, sytuacja na GPW, waluty