Open Finance: USA – Gorsze nastroje, spadek cen domów, wzrost inflacji

WYDARZENIE DNIA

Trudno było wyobrazić sobie gorszy zestaw danych napływających dziś z USA. Inflacja producentów miała wzrosnąć o 0,4 proc., a było to 1,0 proc. A to tylko wstęp.

Wzrost cen produkcji nie tylko przekroczył oczekiwania ekonomistów. Jego siła każe poważnie rozważać sytuację Fed, który chciałby jednocześnie i wspomóc gospodarkę i walczyć z inflacją. W krótkim terminie tego nie da się pogodzić. A o tym, że gospodarka potrzebuje wsparcia świadczą inne napływające dziś dane – indeks cen domów w USA spadł w grudniu o 9,1 proc. (oczekiwano 9,8 proc.), a same ceny domów o 8,9 proc. Ekonomiści twierdzą, że tego regresu nie da się powstrzymać, skoro wciąż rośnie liczba domów wystawianych na sprzedaż. Sytuacja odbija się na nastrojach konsumentów – indeks je mierzący spadł do 75 pkt, wobec spodziewanych 82 pkt i 87,9 pkt przed miesiącem.

SYTUACJA NA GPW

Po kolejnej nieudanej próbie wyciągnięcia WIG20 powyżej 3100 punktów inwestorów znów czekała próba cierpliwości. Można było liczyć, że i tym razem skończy się na niewielkim spadku, ale kiedy z USA zaczęły napływać negatywne dane, same nadzieje przestały wystarczać.

WIG20 spadł do 3007 pkt i był na najniższym poziomie od prawie dwóch tygodni. Tym samym naruszył dolne ograniczenie konsolidacji (3030 pkt), w której znajdował się od ośmiu sesji. Spadkom tym towarzyszyły niewielkie obroty i dzięki temu w końcówce rynek mógł wrócić na nieco wyższe poziomy, dające nadzieję, że przed spadkiem uda się jeszcze wybronić. Pozostaje cierpliwie czekać i obserwować poziom obrotów na kolejnych sesjach.

Dziś mimo nerwowości w końcowce było to niespełna 1,4 mld PLN.

Podrożały akcje 105. spółek, potaniały 182.

GIEŁDY W EUROPIE

Inwestorzy z europejskich parkietów znacznie spokojniej podeszli do dzisiejszych danych ze Stanów niż ich warszawscy koledzy, bowiem drugi dzień z rzędu kupowali akcje, a indeksy rosły. Takie zachowanie nie dziwi, jeśli wspomnieć o motorze napędzającym te wzrosty. Był nim sektor finansowy, który odetchnął z ulgą po wczorajszej informacji o utrzymaniu wysokich ratingów (AAA) przez największych amerykańskich emitentów obligacji. To uchroniło (jak na razie) instytucje finansowe przed koniecznością ich sprzedaży po niekorzystnych cenach, jakie obecnie dyktuje rynek, czyli po prostu przed dalszymi stratami. Uratowaną w ten sposób wartość aktywów szacuje się na 70 mld USD. W tych okolicznościach niestraszne były rynkowi dane o wysokiej inflacji w Stanach (tym bardziej, że Wall Street otworzyła się na niewielkich minusach) i niemiecki DAX zyskał dzisiaj 1,4 proc., francuski CAC40 0,9 proc., a brytyjski FTSE 1,3 proc.

WALUTY

Seria słabych danych z USA pozwoliła wreszcie inwestorom na przeprowadzenie akcji, na którą wielu czekało. Euro atakuje rekordowe poziomy notowań wobec dolara. Kwadrans po tym, jak okazało się, że nastroje Amerykanów są najgrosze od pięciu lat, a ocena perspektyw najniższa od pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, euro podrożało do 1,488 USD i jest najdroższe od miesiąca. Gdyby dzień zakończył się na tym poziomie, byłaby to najwyższa w historii cena na koniec dnia (rekord intra to 1,4964 USD).

Dolar spadł o 0,4 proc. do jena i niemal nie zmienił wartości wobec euro.

U nas kurs dolara zjechał do 2,373 PLN, euro trzyma się na 3,534 PLN, a frank nawet nieznacznie podrożał – do 2,189 PLN.

SUROWCE

Silny wzrost inflacji w Stanach osłabił dolara i wypchnął w górę ceny surowców.

Ropa wróciła w okolice rekordowych poziomów po dzisiejszym wzroście o 1,2 proc. w przypadku baryłki brent, którą po południu handlowano po 98,50 USD. Rano inwestorzy raczej sprzedawali kontrakty na ten surowiec w oczekiwaniu na jutrzejszy raport dotyczący stanu zapasów paliw. Najprawdopodobniej wzrosły one siódmy tydzień z rzędu, co potwierdza spowolnienie w Stanach oraz zdejmuje presję wzrostową z kursu ropy. Niemniej, wykres jednak szedł dziś w górę za sprawą osłabienia dolara. W takim razie, na wpływ ewentualnego wzrostu zapasów zobaczymy jutro.

Podobnie wygląda sytuacja w przypadku miedzi, która również wróciła do trendu wzrostowego. Trzymiesięczny kontrakt na ten surowiec na giełdzie w Nowym Jorku podskoczył o 0,7 proc.

Jeszcze silniej drożał kontrakt na złoto, który jest traktowany przez rynek jako instrument świetnie zabezpieczający przed inflacją. Po południu uncja złota kosztowała 943 USD, czyli ponad 2 proc. więcej niż po porannych spadkach.

KOMENTARZ PRZYGOTOWALI

OPEN FINANCE: Łukasz Mickiewicz – giełdy w Europie, surowce;

Emil Szweda – wydarzenie dnia, sytuacja na GPW, waluty