Opór chwilowo działa?

Niewiele da się  powiedzieć o poniedziałkowej sesji w USA. Kalendarium było praktycznie puste, więc gracze na siłę szukali pretekstu, który byłby w stanie poruszyć rynkami. Nie udało się go jednak znaleźć. Kolejni eksperci zapowiedzieli koniec recesji – sondaż poważanego Blue Chip Economic Indicators pokazał, że 90 procent respondentów wierzy w zakończenie recesji w obecnie trwającym kwartale, ale tych zapowiedzi jest już zbyt dużo, żeby mogły zmusić kogoś do kupna akcji.

Oszałamiająca szybkość zwyżki (podobno od marca indeksy rosły najszybciej od czasów Wielkiej Depresji) musi od czasu do czasu wywoływać chęć do realizacji zysków.

Ze spółek nie docierało zbyt wiele informacji. McDonalds poinformował o większym od oczekiwań wzroście lipcowej sprzedaży. Priceline.com (portal turystyczny) opublikował raport kwartalny z większym od prognoz zyskiem. Tracił sektor sprzedaży detalicznej po tym jak Goldman Sachs obniżył rekomendację dla Best Buy. Jak widać rynek nie otrzymał zbyt wielu impulsów. Nic dziwnego, że na początku sesji indeksy trzymały się blisko poziomu piątkowego zamknięcia, ale po 1,5 godziny zaczęły się osuwać. Spadały już nawet po około jeden procent, ale wtedy indeks S&P 500 dotknął poziomu 1.000 pkt. i zawrócił. Indeksy zakończyły dzień mini-spadkiem, który nie zmienił „byczego” obrazu rynku. Istotne jest jedynie to, że wzmocnił się (nieznacznie) opór techniczny, który dla indeksu S&P 500 można znaleźć w okolicach poziomu 1.010 pkt.

GPW rozpoczęła poniedziałkową  sesję od wzrostu indeksów, ale potem nastroje zmieniały się bardzo szybko. Oczywiście kierunek pokazywał rynek kontraktów. WIG20 od początku krążył wokół poziomu piątkowego zamknięcia. MWIG40 nadal jednak całkiem wyraźnie rósł. Mniejsze spółki są mniej narażone na negatywne zmiany, dopóki na rynku nie panuje panika. Naszemu rynkowi szkodziło zachowanie innych giełd europejskich, gdzie trwała korekta. W niezłej formie indeks WIG20 utrzymywał wzrost ceny akcji KGHM (do momentu pojawianie się informacji o strajku ostrzegawczym) i TPSA. Liderem była jednak Agora.

Indeks trzymał  się przez długi czas blisko poziomu piątkowego zamknięcia, ale po południu ruszył na północ. Wystarczyła naprawdę niewielka poprawa sytuacji na rynkach europejskich, żeby KGHM wpierw zmniejszyła skalę spadku, a potem zaczęła drożeć (znowu drożał surowiec) i nasz rynek zaczął wyglądać coraz lepiej. Poprawa na innych giełdach bardzo szybko okazała się być chwilowa, ale WIG20 i tak uparcie rósł nawet wtedy, kiedy cena akcji KGHM znowu zmieniła kierunek.

Rynek wyglądał  na bardzo mocny, ale końcówka pokazała, z czym możemy mieć teraz codziennie do czynienia. W ostatnich 30 minutach uderzenia koszyków zepchnęły WIG20 pod poziom piątkowego zamknięcia i wydawało się, że sesję zakończymy w najlepszym razie neutralnie. Od czego jednak fixing? Właśnie dzięki niemu WIG20 został podniesiony o 17 punktów, czyli właśnie o 0,8 procent (cały wzrost WIG20). Po takiej dziwnej sesji można się teraz spodziewać wszystkiego, ale jeśli przyjmiemy założenie, że rynek jest rzeczywiście tak silny, na jaki wygląda (to wcale nie jest tak pewne) to logiczne byłoby, gdyby dzisiaj WIG20 zaatakował opór na poziomie 2.167 pkt.

Piotr Kuczyński
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi