Oprocentowanie spadnie, ale klienci mogą stracić

Zgodnie z ustawą, oprocentowanie pożyczek i kredytów nie może przekraczać czterokrotności ustalanego przez Radę Polityki Pieniężnej oprocentowania kredytu lombardowego. Dziś wynosi ono 6 proc., a więc według nowego prawa odsetki nie będą mogły być wyższe niż 24 proc. Ustawa określa też limit kosztów związanych z udzieleniem kredytu. Od 20 lutego nie będą mogły być wyższe niż 5 proc. wartości pożyczki.

Banki zapowiadają, że w związku z nowymi ograniczeniami ich przychody z kredytów dla klientów indywidualnych mogą obniżyć się nawet o kilkanaście procent. Dlatego opracowują strategie, które mają zrekompensować ten spadek. To samo robią lombardy i firmy specjalizujące się w pożyczkach gotówkowych.

– Musimy się liczyć z tym, że wzrosną wszystkie nielimitowane opłaty, np. za prowadzenie konta. Banki muszą sobie w jakiś sposób powetować straty – mówi mecenas Mira Szakun, współpracująca z Konferencją Przedsiębiorstw Finansowych.

Bankowcy mówią nieoficjalnie, że aby zwiększyć dochody, banki będą oferowały dodatkowo np. pakiety ubezpieczeń kredytów. Prawdopodobnie klienci będą też musieli więcej płacić za wydanie karty kredytowej albo za wypłacanie za jej pomocą gotówki z bankomatu. Zwiększą się też prowizje za aneksy do umów kredytowych, potwierdzenia stanu konta itd.

Eksperci przewidują, że lombardy natomiast będą od 20 lutego życzyły sobie dodatkowych opłat za wycenę zastawianego przedmiotu oraz za jego przechowywanie. Mówi się o 50 zł za wycenę i 10 zł za jeden dzień „magazynowania”.

Jeśli Rada Polityki Pieniężnej obniży oprocentowanie kredytu lombardowego, to limit wprowadzony przez nowe prawo jeszcze się obniży. – Tuż po wejściu w życie ustawy klienci zyskają. Jeśli jednak stopy procentowe będą spadać, a co za tym idzie zmniejszą się przychody banków, to na rynku mogą przetrwać tylko największe instytucje. Mniejsza konkurencja sprawi, że oferty nie będą tak atrakcyjne, jak obecnie – uważa Sławomir Łukasiewicz, prezes Eurobanku.

Według „Rz”, po wejściu ustawy stracą osoby o najniższych zarobkach, a także ci, którzy mają umowę o pracę na czas określony. Przyznanie im kredytu oznacza dla banku podwyższone ryzyko. Może także dojść do tego, że banki ustalą nową minimalną kwotę udzielanego kredytu. Przy obecnej minimalnej wartości pożyczki wynoszącej 500 zł, ograniczenie prowizji do poziomu 5 proc. (25 zł) nie pokrywa w większości przypadków kosztów jej udzielenia.