Optymistyczne zakończenie tygodnia

W piątek w USA zupełnie bezsensownie tematem dnia stały się słowa, które Ben Bernanke, szef Fed wypowiedział w nocy z czwartku na piątek. Pisałem o tym rano, ale przypominam. Stwierdził on, że Fed zacznie podnosić stopy wtedy, „kiedy sytuacja gospodarcza wystarczająco się poprawi”. To oczywisty truizm, który dokładnie nic nie znaczy, ale przytaczały tę wypowiedź wszystkie agencje, co umocniło dolara.

Rynek akcji teoretycznie powinien się wystraszyć słów szefa Fed (gdyby uwierzył w podwyżki stóp). Jednak nie uwierzył  i słusznie. W tej sytuacji okazało się, że więcej było powodów do kupna niż do sprzedaży akcji. Przed zalaniem rynków lawiną raportów kwartalnych ostrożność kazała stanąć z boku. Podobnie działała bliskość technicznego oporu. Jednak na rynek trafiło wiele rekomendacji, które pomagały bykom. Barclays Capital podniósł cenę docelową IBM. Deutsche Bank twierdzi, że producenci półprzewodników zadziwią kwartalnymi wynikami. Credit Suisse podniósł prognozę dla Google. Podniesione zostały też prognozy dla sektora ochrony zdrowia.  

Dobre informacje i ostrożność doprowadziły do powstania mieszanki, która uniemożliwiała spadki, ale utrudniała też duże wzrosty. Nic dziwnego, że od początku sesji indeksy trzymały się nad kreską, ale zwyżki były nieduże. Po wielu godzinach stabilizacji byki, klasycznie, zaatakowały na godzinę przed końcem sesji. Odniosły umiarkowany sukces. Indeks S&P 500 wzrósł o 0,6 proc. i zatrzymał się w odległości 3 pkt. od oporu. Jednak gwałtowny spadek wolumenu zdecydowanie nie potwierdził wzrostu indeksów. Poważne kapitały stanęły z boku i czekają.

W Polsce, w piątek złoty od początku dnia tracił do głównych walut. Podobnie zachowywały się inne waluty regionu. Jednak przed południem rzeczniczka rządu łotewskiego poinformowała, że Łotwa niedługo osiągnie porozumienie z pożyczkodawcami, co natychmiast przełożyło się na odwrócenie trendu. Zobaczymy na jak długo, ale na razie ten problem spada z wokandy. Jednak spadający po wejściu do gry Amerykanów kurs EUR/USD przecenił złotego. Kurs EUR/PLN naruszył znowu górne ograniczenie kanału trendu spadkowego. Kurs USD/PLN dawno z niego wyszedł. Korekta całego, idącego od lutego umocnienia jest faktem.  

Na razie nie widzę dla naszej waluty nic dobrego. Wpływ „afery hazardowej” w dłuższym terminie lekceważyłem, ale jak doda się do tego „aferę stoczniową” to zaczyna się robić poważnie. A jak pomyśli się, że nadchodzą dwa wyborcze lata to ciarki przez skórę przechodzą, bo widać, że walka będzie nie na noże, ale z użyciem broni prawie atomowej… To nie jest dobra dla Polski atmosfera, a tego inwestorzy nie lubią.  

GPW rozpoczęła piątkową sesję reakcją na wzrosty indeksów w USA. Była to podobna reakcja do tej, którą obserwowaliśmy na innych giełdach europejskich. Tam jednak bardzo szybko indeksy wpierw wróciły do poziomu neutralnego, a w okolicy południa zaczęły spadać. U nas proces trwał nieco dłużej, ale też w dwóch krokach wróciliśmy do poziomu neutralnego. To nie był jednak koniec zmienności, bo po publikacji danych z kanadyjskiego rynku pracy, kiedy indeksy na innych giełdach ruszyły na północ, również nasz rynek zareagował wzrostem WIG20. Tak jak i na innych giełdach wpływ tego raportu był nietrwały. Potem kopiowaliśmy zachowanie rynków europejskich i kontraktów amerykańskich. Jednak chęć do sprzedaży akcji była u nas nieco mniejsza. Koniec sesji był całkowicie neutralny i niemający najmniejszego znaczenia prognostycznego. Czekamy pozostając w trendzie bocznym na poważniejsze impulsy.  

Piotr Kuczyński
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi